„czy bestie to nie ludzie, albo czy ludzie to nie tylko kolejny gatunek bestii”
Tytuł idealnie określa to, czym nas Yan Ge zaczarowuje. Ta magiczna powieść prowadzi nas ścieżkami tego, co niebywałe, ale co jednocześnie bywa. W jaki sposób? W taki, który oddaje się nieskończenie nieograniczonym nurtom wyobraźni. Yan Ge wykreowała dziewięć opowieści, które nazwała zwojami. Każdy to magiczna historia młodej adeptki zoologii zafascynowanej stworzeniami, które niby nie są ludźmi, a jakby nimi były. Wszytko to dzieje się w urojonym mieście Yong’an, którego urzędy mieszczą się „na ulicy Ludowej. […] budynków jest zbyt dużo, by móc ogarnąć wszystkie jednym spojrzeniem. Kto wie, ile dokumentów jest tam codziennie drukowanych, przekazywanych, czytanych czy też ukradkiem podglądanych. A wśród nich i te, które zawierają regulacje dotyczące małżeństw smętnic z ludźmi. Przed zamążpójściem samice powinny zostać poddane hipnozie lub operacji wymazania pamięci. Co miesiąc robione im są również zastrzyki hormonalne, żeby stłumić ich prawdziwą naturę. W ten sposób, wychodząc za człowieka, nie mają wspomnień i nie wiedzą, kim tak naprawdę są; nie wiedzą, że są bestiami”. (s. 20)
Kim są smętnicy? To bestie, które poznajemy rozwijając zwój pierwszy. „...żyją na północnym wschodzie miasta Yong’an, są łagodni z natury, lubią ciemne i wilgotne miejsca. […] W momencie największej rozkoszy ich niebieskozielony brzuch otwiera się jak wielka paszcza, która w całości pochłania partnerkę, po czym bestie przybierają jej postać. Powoli trawią świadomość ofiary, stając się żeńskimi bestiami. W ten sposób podtrzymują swój gatunek z pokolenia na pokolenie. Bestie te są wierne z natury – łączą się na całe życie tylko z jednym partnerem. Nigdy się nie uśmiechają, gdyby tylko to zrobiły, umarłyby. Stąd ich nazwa”. (s. 31)
Magia z domieszką horroru i grozy? Fantastyka na pograniczu z baśnią i thrillerem? „Kroniki dziwnych bestii” Yan Ge to w istocie cudowność zbudowana na pograniczu gatunkowości przeróżnych. Jak pisze Natalia Wesołowska-Basista w artykule Inny, obcy, bestia...człowiek:
„Ciekawym przykładem próby zmierzenia się z tym, co obce, są bestiariusze, których autorzy stawiali sobie za cel poznać i zrozumieć opisywane zwierzęta, a także utrwalić dostępną wiedzę na ich temat. Z tego niezwykłego gatunku czerpią również współcześni twórcy. Doskonałym przykładem jest powieść Kroniki dziwnych bestii autorstwa Yan Ge, w której pochodząca z Chin pisarka w nietuzinkowy sposób otwiera literacką tradycję średniowiecznego bestiariusza.
Kroniki dziwnych bestii autorstwa Yan Ge to wielowarstwowa powieść, w której wyraźnie widać mozaikę różnorakich wpływów: miejskiego fantasy, technologicznej dystopii, a przede wszystkim bestiariusza. Styl Yan Ge również śmiało można określić mianem mozaikowego: miejscami jest on bardzo bezpośredni, wręcz naturalistyczny, to znów poetycki, pełen sugestii i niedopowiedzeń. Autorka doskonale operuje ironicznym poczuciem humoru i umiejętnie dozuje czytelnikom suspens. Powieść składa się z 9 rozdziałów (zwojów), z których każdy opowiada historię innej bestii i tak, jak autorzy średniowiecznych bestiariuszy, narratorka – młoda pisarka – stara się każdą z nich poznać. A w Yong’anie okazji do spotkania z bestią nie brakuje. [...]
Bestie fascynują społeczność Yong’anu, jednak to zafascynowanie podszyte jest lękiem. Świetnie spisują się w roli sensacyjnego newsa, laboratoryjnego okazu lub ekskluzywnego gadżetu. Nikt jednak nie rozpatruje ich w kategorii istot ludzkich, mimo że, jak wielokrotnie podkreśla sama narratorka, bestie różnią się od ludzi tylko fizycznie. Paradoksalnie, choć mieszkańcy Yong’anu traktują te stworzenia z nutą wyższości, postrzegając siebie samych jako istoty dominujące, okazuje się, że bestie w dużo większym stopniu oddziałują na życie społeczności, niż mogłoby się wydawać. Niewiele trzeba, aby nagle pół miasta było gotowe zadłużyć się na lata lub targnąć się na własne życie – wszystko z powodu bestii”.
Smętnicy to bestie z pierwszego zwoju, a mamy tych zwojów w powieści dziewięć i w każdym z nich spotykamy inne stworzenia. Drugi zwój opowiada o fortunio, trzeci o ofiarneuszach, a potem poznajemy matniszczy, glordenie, dalekowzroków, uroczniaków, młodzieniów i wróciduszy. Jak łatwo zauważyć, istota owych stworzeń, ich określoność, skupia się w ich nazwach:
„Dalekowzroki widzą na tysiąc mil i tysiąc lat do przodu, ale jedyne, co mogą zrobić, to podążać swoją ścieżką, nie zachodząc drogi innym”. (s. 153)
Podobnie z ofiarneuszami: „Kiedy wymarli jako gatunek, świat przeszedł we władanie człowieka. Byli bogami, którzy ofiarowali się dla ludzi, stąd ich nazwa – ofiarneusze”. (s. 81)
Każde z opowiadań jest czymś na pograniczu meta tekstu, gdyż nie jesteśmy pewni, czy czytamy zamówiony przez wydawnictwo z Yong’anu fragment artykułu, czy też „traktat” skonstruowany wyłącznie na potrzeby tego zbioru:
„Co powiesz na to, żeby następną historię napisać o dalekowzrokach? To obecnie najgorętszy temat. Zanim zdążyłam zaprotestować, dodał: - Podwoję twoje standardowe wynagrodzenie. Zgodziłam się bez namysłu”.
O czym zatem są opowiadania Yan Ge? Traktatami moralnymi, przypowieściami o naturze człowieka widzianej w zniekształconym zwierciadle stworzeń bestialskich? Czy może są to jedynie gry i zabawy w style i konwencje literackie, stworzone ku naszemu zachwyceniu? Po co młoda i niezwykle utalentowana studentka zoologii, ulubienica swego profesora, uznanego na świecie autorytetu naukowego, zajmuje się z taką desperacją i niebywałym poświęceniem bestiami? Aby odkryć, często z nieskrywanym zdumieniem, że owe bestie, to nasi znajomi, często bardzo bliscy? Że granica między tym, co bestialskie i tym, co ludzkie, jest często trudna do uchwycenia?
„Samce mają płetwy między palcami stóp, a ich paznokcie u rąk są długie i pozakrzywiane. Samice mają spiczaste nosy, z których czubków wystaje mała, biała kość, lśniąca w słoneczne dni niczym srebro. Mają też podłużne, wąskie oczy i gęste rzęsy. Wyglądają, jakby płakały, nawet gdy nie płaczą. Poza tym wyglądają zupełnie jak ludzie” (s.83) – ten specyficznie surrealistyczny, a może nawet sarkastyczny opis normalności dotyczy matniszczy, bestii wplątanych w matnię rozpaczy.
Ta zadziwiająca formuła: „poza tym wyglądają zupełnie jak ludzie” powtarza się w zwojach wielokrotnie. W rozdziale o dalekowzrokach czytamy: „Bestie te nie pozostawiły po sobie żadnych przedmiotów ani zapisków i są jedynie pobieżnie opisane w Notatkach z nocnych rozmów […] są szczupłe, o wysokich i wyprostowanych posturach, mają długie, czarne włosy, wąskie oczy ze źrenicami w kolorze ochry, blade usta, czerwoną skórę, wystające brzuchy, wydłużoną szyję i wystającą ostrą kość piętową. Poza tym wyglądały zupełnie jak ludzie. W zeszłym miesiącu szczątki dalekowzroka zostały odkryte przez archeologa Cai Chonga”. (s. 129)
Czym zatem są bestie? Stworzeniami na podobieństwo ludzi, czy też może mamy tu do czynienia z obezwładniająca sytuacją w odwróceniu? Można przecież z łatwością, przyjąwszy odmienny punkt widzenia, skonstatować opis ludzi stwierdzeniem: poza tym wyglądali zupełnie jak bestie.
Ciągle jakkolwiek niejasna pozostaje kwestia samych bestii. Kim one są, a jeśli już są, to po co i dlaczego?
Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Kroniki dziwnych bestii, Yan Ge, tłum. J. Karmasz, wyd. Tajfuny, 2023, s.271.
Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com