08 września 2023

Udostępnij znajomym:

Na talerzu kotlet i kartofelki, a w kieszeni czekolada i cukierki – we wczesnych latach życia naprawdę nie mieliśmy wielu zmartwień dietetycznych. W pewnym stopniu martwiły nas tylko niedojrzałe jabłka i roztopione lody. Nie trzeba się było w najmniejszym stopniu ograniczać, choć dorośli próbowali przekonać, że na podwieczorek należy najpierw zasłużyć obiadem. To były czasy, kiedy metabolizm pracował na pełnych obrotach, człowiek mógł zjeść na raz ciasto, pizzę i talerz pierogów i chwilę potem zaczynał rozglądać się za jakąś przekąską.

Ech... Niestety, z czasem wszystko się zmienia. Kiedyś można było wrzucać w siebie wszystko bez żadnych konsekwencji, dziś trzeba wykonywać jakieś wężowe ruchy przed lustrem i dziwne wygięcia ramion, by zmieścić się w ulubione jeansy i koszulę.

Możemy mieć różne poglądy na każdy element otaczającej nas rzeczywistości, być innego wyznania religijnego i politycznego, czym innym mieć wypełnioną duszę i garaż, ale w pewnym momencie zaczynamy wszyscy w ten sam sposób, nieufnie, spoglądać na talerz.

Czy to zdrowe w moim wieku? Czy to, co jem, spowoduje raka? Alzheimera? Cukrzycę? A może zapalenie stawów? Przyczyni się do otyłości? A może wywoła wysypkę? Trądzik??

Chcemy czy nie, w pewnym momencie zaczynamy sobie zdawać sprawę, że zaczyna nas ciągnąć w dół, sztywnieją kolana, w miejscu brzucha pojawia się piłka plażowa i mimo zaniku mięśni i kości wzrasta masa ciała. Doznajemy szoku, gdy okazuje się, że inni też to widzą u nas, często dużo wcześniej. Widzą przede wszystkim ponad rozmiarowe koszule, elastyczne paski do spodni i wygodne, ale niekoniecznie eleganckie obuwie.

Kiedy oni zauważą, że my już wiemy, iż oni widzą, wówczas zaczynają się dobre rady. Jedz mniej. Ćwicz więcej. Co wkurza nas niemiłosiernie, bo najwyraźniej według nich nie mieliśmy dotąd o tym pojęcia, całe życie jedząc więcej i ćwicząc mniej. Gdyby nie oni, nie wiedzielibyśmy, że to takie proste!

Zdrowe jedzenie to podstawa. Głęboko w to od jakiegoś czasu wierzę. Wierzę również, że mało kto wie naprawdę, co rzeczywiście mu służy, a co nie. Dzięki jakimś przypadkowym internetowo-telewizyjnym guru od żywienia, gazetom, książkom, portalom społecznościowym, wszystkie informacje na temat zdrowego odżywiania mieszają się nam, czasami są sprzeczne, nie wiemy w co wierzyć, czym się kierować. Każdy jest „specjalistą”.

Oliwy do ognia dolewa nasz własny organizm dając nam najpierw subtelne, a później wyraźne sygnały, że pewne elementy naszej diety już mu się nie podobają. Zaczynamy więc starać się zdrowo odżywiać, jeszcze raz: starać się - liczyć kalorie, i bez przerwy zastanawiać, czy to ciasto lub golonka warte są tego, by później przeczesać całą półkę z suplementami w otwartym do późnych godzin sklepie z działem aptekarskim.

W ten sposób zaczynamy mieć niezdrowe podejście do zdrowego jedzenia.

Zaczynamy się bać własnego talerza. O ile odpowiednie jedzenie jest podstawą dobrego zdrowia w każdym wieku, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, atakujące nas zewsząd informacje wywołują spore zamieszanie. Jedz zielone, by obniżyć ciśnienie krwi, ale nie za dużo, zostaw miejsce na niezbędne proteiny. Odrzuć węglowodany, ale nie wszystkie, bo organizm ich potrzebuje. Owoce przeciwdziałają nowotworom, ale mają też dużo cukru. Pij czerwone wino, bo obniża cholesterol, ale za dużo uszkodzi wątrobę.

Niektórzy kupują tylko brązowe jajka wierząc, że są zdrowsze od białych. Producenci jaj mają powiedzenie: „Jedyna różnica między brązowymi i białymi, to około 2 dolarów za tuzin”. Brązowe jaja składają brązowe kury, a białe jaja składają białe kury. Ich skład jest i d e n t y c z n y. Naukowcom nie udało się potwierdzić wyznawanej przez niektórych teorii, iż brązowe jajko ugotowane w wodzie źródlanej wydłuża życie.

Produkty organiczne? Owszem, sam z nich korzystam w miarę możliwości, zwłaszcza gdy cena nie zwala z nóg i przede wszystkim w przypadku czołówki tzw. parszywej dwunastki, czyli 12 roślin z listy najbardziej zanieczyszczonych pestycydami. Ale są tacy, którzy zachowują się w sklepie tak, jakby nieorganiczna marchewka lub sałata była przez producenta myta w ściekach chemicznych.

To bardzo niezdrowe podejście do diety i życia.

A teraz kończę, bo czeka na mnie przekąska wieczorna: kromka chleba bez mąki, jogurt bez tłuszczu, ale z łyżeczką nasion chia i jedna rzodkiewka. Może dwie.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor