Rzadko zdarza się, by w ciągu czterech dni doszło w jednym kraju do tylu fundamentalnych wydarzeń, co w Polsce w trzecim tygodniu marca 1921 roku. Między 17 a 20 marca ustanowiono ustrój państwa, wschodnią granicę i zademonstrowano prawa do ważnego gospodarczo regionu.
Odzyskanie Niepodległości przez Polskę jesienią 1918 roku samo w sobie było procesem – państwa zaborcze się rozpadały, tworzyły się nowe ośrodki polityczne, łączyły się w jedną całość i budowały zręby nowej państwowości. Co więcej, Rzeczpospolita w chwili narodzin była ciągle w stanie tworzenia – potrzebowała ustabilizowanego terytorium, prawomocnych władz oraz wojska. Zyskiwanie tych atrybutów trwało przez cały 1919 i 1920 rok. Ostatecznie po zwycięstwie nad bolszewikami pod Warszawą sytuacja zaczęła się stabilizować, chociaż cały proces tworzenia się państwa trwał jeszcze co najmniej do 1922 roku. Marzec 1921 roku okazał się jednak kluczowy.
Zaczęło się 17 marca, gdy Sejm Ustawodawczy, po dwóch latach stanu przejściowego, uchwalił wreszcie konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, ustanawiając pierwszy akt prawny, w pełni regulujący ustrój niepodległego państwa. W lutym 1919 roku, niedługo po pierwszych wyborach do Sejmu, uchwalono jedynie „małą konstytucję”, będącą prowizorycznymi zasadami rządzenia w sytuacji prowizoryczności państwa. Stąd urząd Naczelnika Państwa, który obsadzono jednym z najważniejszych graczy na scenie politycznej, Józefem Piłsudskim.
Konstytucja marcowa, bo pod taką nazwą przeszedł do historii akt z 1921 roku, była tworzona w zupełnie innej sytuacji – wojny o granice się kończyły, rozpaliły się natomiast wojny wewnętrzne. W Sejmie przewagę miała prawica (na czele z narodową demokracją), która zwalczała Piłsudskiego. Stąd wprowadzenie zasad ustrojowych, które miały maksymalnie ograniczyć jego potencjalną władzę jako przyszłego prezydenta. Dlatego też przeforsowano zasadę wyboru głowy państwa przez parlament, jej uprawnienia ograniczono zaś do funkcji reprezentacyjnych i symbolicznych. Prawdziwą władzę miał mieć premier, powoływany przez sejmową większość.
Ostatecznie Piłsudski nie ubiegał się o urząd, a konstytucję zwalczał, obwiniając ją za wszelkie zło systemu politycznego II RP. W rzeczywistości ustawa ta była podobna do aktów w innych europejskich republikach, a z perspektywy nadanych praw przyniosła Polakom wiele nowoczesnych rozwiązań, takich jak potwierdzenie praw wyborczych kobiet czy zniesienie tytułów szlacheckich. Problemem była jednak kultura polityczna – wszystkie partie słabo radziły sobie z odpowiedzialnym rządzeniem, ciągle wybuchały kryzysy rządowe, a premierzy zmieniali się co kilka miesięcy. W swojej oryginalnej formie konstytucja przetrwała do maja 1926 roku, kiedy to Józef Piłsudski przeprowadził zamach majowy, przejął władzę w państwie i zmienił jego ustrój tzw. nowelą sierpniową.
Dzień po uchwaleniu konstytucji, 18 marca 1921 roku, w Rydze podpisano traktat pokojowy kończący wojnę polsko-bolszewicką. Było to zakończenie zwycięskiego konfliktu, który toczył się w praktyce o przyszłość niepodległej Polski. Sukces rzeczywiście przypieczętowano, gdyż zamiast granicy na Bugu ustanowiono ją kilkaset kilometrów na wschód, obejmując Wilno, Grodno, czy Lwów. Dodatkowo Rosja miała oddać zagrabione wcześniej dobra kultury oraz pozwolić na repatriację ludności polskiej.
W praktyce jednak pokój był tak samo zwycięski, jak gorzki. Józef Piłsudski prowadząc wojnę z bolszewikami chciał nie tyle zająć tereny na wschodzie, co stworzyć kierowaną przez Polskę federację wschodnioeuropejską, złożoną z Ukraińców, Białorusinów i Litwinów, która stawiałaby opór ekspansji rosyjskiej. Stąd m.in. sojusz z ukraińskim atamanem Semenem Petlurą w 1920 roku. Wschodnie narody okazały się jednak za słabe w starciu z bolszewikami, dodatkowo zaś wpływ na rozmowy pokojowe zyskała niechętna Marszałkowi prawica, która promowała swój program – żadnej współpracy z innymi narodami i zajęcie tyle terenów, by nie mieć za dużo mniejszości etnicznych w swoich granicach. Stąd m.in. w Rydze interes Ukraińców i Białorusinów reprezentowali… bolszewicy, którzy kontrolowali odpowiednie „republiki radzieckie” w Kijowie i Mińsku.
Ostatnim ważnym wydarzeniem trzeciego tygodnia marca 1921 roku był plebiscyt na Górnym Śląsku, który odbył się 20 marca. Spór o ten wysoce uprzemysłowiony region, bogaty w węgiel, żelazo i liczne fabryki, toczył się z Niemcami od 1919 roku. Dwa razy konspiratorzy polscy rozpoczynali powstania, które miały się przeciwstawić przemocy niemieckiej – w sierpniu 1919 roku ponieśli klęskę, równo rok później odnieśli sukces. Plebiscyt, zarządzony traktatem wersalskim, odbył się pod kontrolą Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch – każdy uprawniony mieszkaniec regionu miał prawo zagłosować za przynależnością Górnego Śląska do Polski lub Niemiec. Kampania przed głosowaniem odwoływała się do strachów, wartości narodowych i interesów ekonomicznych.
Ostatecznie Niemcy dzięki włączeniu grupy silnie zgermanizowanych wyborców wygrali stosunkiem głosów 59 do 40 proc., okazało się jednak, że znaczna część wiejskich gmin Górnego Śląska zamieszkiwana jest przed ludność polską, niemieckie są zaś duże miasta. Problem, jak podzielić ten region, rozwiązało dopiero III powstanie śląskie w maju, które wywalczyło włączenie do Polski aż 46 proc. ludności górnośląskiej. Była to ostatnia batalia o granice niepodległego państwa, która po kluczowych wydarzeniach marca 1921 roku musiało ułożyć sobie pokojowe istnienie.
Tomasz Leszkowicz