Astronauci mają twardy orzech do zgryzienia – na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) pojawił się wyciek powietrza, który może zagrażać życiu przebywających tam osób.
Doniesienia o możliwej nieszczelności na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ukazały się już we wrześniu 2019 roku, ale z pierwszą tego rodzaju sytuacją astronomowie musieli zmierzyć się dwa lata temu. Wtedy odnaleziono źródło problemu w rosyjskim statku kosmicznym Sojuz, który zadokował do ISS. Na szczęście obecny wyciek jest mniejszy niż poprzedni i nie powinien znacząco wpłynąć na funkcjonowanie Stacji, jednak NASA postanowiła zająć się problemem, gdyż w każdym momencie nieszczelność może ulec powiększeniu.
Załoga ISS aktualnie szuka źródła wycieku, co wbrew pozorom jest bardzo trudnym zadaniem. Sposobem na znalezienie awarii jest zamykanie poszczególnych włazów i sprawdzanie ciśnienia powietrza odpowiednich sektorów Stacji. Pierwsze wyniki badań mają być przekazane już pod koniec obecnego tygodnia.
Już niedługo przestaniemy ładować sportowe zegarki?
Opaski sportowe i smartwatche zyskały ogromną sympatię i popularność na całym świecie, jednak mają pewna wadę, która łączy je wszystkie – wymagają częstego ładowania baterii. Pojawiła się szansa, że niebawem może się to zmienić.
Optymistyczne informacje płyną z Uniwersytetu w Glasgow, gdzie grupa angielskich naukowców zauważyła „energię” płynącą z ludzkiego potu, która mogłaby zastąpić tradycyjne ładowarki. Opracowano ultracienki, elastyczny kondensator, który wypełnia się energią wykorzystując do tego zaledwie 20 mikrolitrów płynu i jest na tyle trwały, by wytrzymać wiele tysięcy zgięć, które tworzą się naturalnie podczas naszego ruchu.
Wynalazek stworzony został z poliestrowo-celulozowej tkaniny powleczonej cienką warstwą sulfonianu (3, 4-etylenodioksytiofenu) polistyrenu zwanego krócej PEDOT:PSS. Materiał ten zdolny jest do wchłaniania płynów, a dzięki zawartym w pocie jonom dodatnim i ujemnym oraz reakcji elektrochemicznej wytwarzana jest energia.
Do przetestowania nowego odkrycia zgłosiło się kilku ochotników. Założono im układy elektryczne o wymiarach 2cm na 2cm i poproszono, by zaczęli biegać na bieżni w odpowiednio przygotowanym pomieszczeniu. Podczas testu biegaczom udało się wytwarzać ilość potu pozwalającą na wygenerowanie 10 miliwatów mocy co rozświetliło kilka diod LED.
Nie wiemy jeszcze, jak długo będą trwały prace nad wykorzystaniem materiału w powszechnej produkcji, jednak trend jest obiecujący.
Tak szybkiego Internetu jeszcze nie było!
Grupa inżynierów z brytyjskiego Uniwersytetu College London ustanowiła nowy rekord prędkości przesytu danych. Udało im się osiągnąć aż 178 terabitów na sekundę! To wartość około miliona razy większa niż ta, którą mamy w domach.
Rekord ustanowiła grupa, której kierownikiem jest dr Lidia Galdino z UCL Electronic & Electrical Engineering, współpracująca z firmami Xtera i KDDI Research. Inżynierowie twierdzą, że taka prędkość pozwoliłaby na pobranie całej zawartości Netflixa w mniej niż sekundę.
Z technicznego punktu widzenia rekord pozwoliła osiągnąć transmisja danych, do której wykorzystano szerszy zakres długości fal niż ma to miejsce w tradycyjnym, światłowodowym przesyle danych. Inżynierowie do tego celu wykorzystali pasmo o częstotliwości 16,8 THz, a standardowa infrastruktura obejmuje 4,5 THz. W celu ograniczenia ilości błędów podczas przesyłu i osiągnięcia tak dużej prędkości opracowano sposób manipulowania fazą, jasnością i polaryzacyjnymi właściwościami światła. Więcej informacji na ten temat opisano w czasopiśmie „IEEE Photonics Technology Letters”.
Czy takiej prędkości możemy spodziewać się niedługo w domach? W teorii jest to możliwe, ponieważ - jak twierdzą naukowcy - do tego celu można wykorzystać istniejącą infrastrukturę, wymieniając jedynie niektóre urządzenia wzmacniające sygnał co kilkadziesiąt kilometrów. W praktyce rozwiązanie to jest na tyle drogie, że obecne warunki nie pozwalają na rozbudowę sieci. Jeden wzmacniacz sygnału to stosunkowo niewielki koszt (ok. 20 tys. dolarów), ale cena kilometra światłowodu jest bardzo wysoka (ponad pół miliona dolarów).
Do przedsięwzięcia skłoniła inżynierów pandemia koronawirusa i drastyczny wzrost zapotrzebowania na łącza o dużej przepustowości. Ilość zamówień internetowych, zmiana pracy na zdalną oraz spędzanie wolnego czasu grając w gry sieciowe spowodowała liczne awarie i niewystarczające moce przerobowe obecnego internetu.
Należy zauważyć, że nie jest to pierwszy rekord w tym roku. W marcu pojawiła się informacja o nowym, najszybszym internecie, który osiągał prędkość 1,52 Tb/s, a już dwa miesiące później udało się dobić do prędkości prawie trzydziestokrotnie większej (44 Tb/s). Aktualnie najszybszym łączem, z jakiego mogą cieszyć się użytkownicy domowi, jest to o prędkości 1 gigabita na sekundę, co pokazuje jak szybki jest postęp technologii sieci i internetu.
Adrian Pluta
Email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.