05 kwietnia 2023

Udostępnij znajomym:

Trawestując słynny tytuł piosenki Hanki Ordonówny, możemy porozglądać się po różnych realizacjach tego, skądinąd podejrzanego, przekonania, że miłość załatwia wszystko w najlepszy z możliwy sposób, bo przecież gdyby tak było, to mielibyśmy raj na ziemi, a po ulicach przechadzałyby się jedynie uskrzydlone miłością postaci, a jak widać, do takiego obrazu naszych ulic raczej nam daleko. Trzeba zatem to przekonanie włożyć między bajki, z których wiele odziera nas zresztą z tego ułudnego przekonania o radosnej i twórczej sile miłości, wystarczy sięgnąć do początków literatury europejskiej, by się przekonać, jakiego niesamowitego zamieszania, włącznie z dziesięcioletnią wojną, narobiła miłość do pięknej Heleny w starożytnym świecie. A jak to zwykle bywa, nigdy nie wiemy, co z czego wyniknie, w związku z tym mamy Iliadę, bajkę genialną, bez której świat nigdy nie byłby tym, czym jest, oczywiście mowa o świecie literackim, bo dla każdego innego Iliada może nie istnieć.

Ale wróćmy dla porządku do dwu pierwszych zwrotek, tej nieomalże kultowej piosenki Hanki Ordonówny, by przekonać się, że kusi nas ona czymś uroczo ułudnym, co uwodzi nas w rejony pozornie kojące, ale ostatecznie zatrważające.

Miłość ci wszystko wybaczy
Smutek zamieni ci w śmiech
Miłość tak pięknie tłumaczy
Zdradę i kłamstwo i grzech

Choćbyś ją przeklął w rozpaczy
Że jest okrutna i zła
Miłość ci wszystko wybaczy
Bo miłość mój miły to ja

Gdzie te wspomniane zatrwożenie? Oczywiście w nas, stąd ta oczywista konieczność bajkowego istnienia w naszych pragnieniach i wyobrażeniach, bo jak pisał Jorge Bucay w swych książkach, „bajka prawdę ci powie o tobie” – i ten koncept znajduje znakomitą, dosłowną realizację w najnowszym super bestsellerze „Ten drugi”, który napisał książę Harry, jak się okazuje znakomity bajkopisarz. Książę pisze bajkę? A dlaczegóż by nie? W końcu bajka jest po to, żeby poznać prawdę o sobie.

„A zatem: Balmoral. Kiedy zamknę oczy, widzę główne wejście, dzielone okna od frontu, szeroki portyk i trzy nakrapiane szaro-czarne granitowe schody prowadzące do masywnych drzwi wejściowych z dębu w kolorze whisky, często podparte przez ciężki kamień do curlingu i obsługiwane przez lokaja w czerwonej kurtce, a w środku – przestronny hol z białą kamienną podłogą i szarymi płytkami w kształcie gwiazd, ogromny kominek z piękną obudową z rzeźbionego ciemnego drewna, z boku wejście do czegoś w rodzaju pomieszczenia gospodarczego, a po lewej stronie, koło wysokich okien, uchwyty na wędki, laski spacerowe, gumowe wodery i ciężkie nieprzemakalne ubrania – masa nieprzemakalnych ubrań, bo lato, często mokre i zimne w całej Szkocji, było jeszcze bardziej dokuczliwe w tym zakątku godnym Syberii – a dalej jasnobrązowe drewniane drzwi prowadzące do korytarza ze szkarłatnym dywanem i ścianami wyłożonymi kremowymi tapetami ze wzorem ze złotego zamszu, wypukłym jak alfabet Braille’a, a jeszcze dalej liczne pokoje wzdłuż korytarza, każdy o określonym przeznaczeniu, jak siedzenie czy czytanie, oglądanie telewizji czy jedzenie podwieczorku, i jeden specjalny pokój dla paziów, z których wielu kochałem jak zbzikowanych wujków, i wreszcie główna komnata zamku, zbudowana w dziewiętnastym wieku, niemal dokładnie w miejscu wcześniejszego zamku datowanego na czternasty wiek, w odstępie kilku pokoleń od innego księcia Harry’ego, który został wygnany, a potem wrócił i zniszczył wszystko i wszystkich naokoło. Mój daleki krewny. Moja bratnia dusza, jak twierdzą niektórzy. A na pewno mój imiennik. Urodzonego 15 września 1984 roku, na chrzcie nazwano mnie: Henry Charles Albert David of Wales. Ale od samego początku wszyscy wołali na mnie Harry”.

Czy to nie idealny fragment, który mógłby pochodzić z jakiejkolwiek baśniowej opowieści, a to tylko Balmoral, jeden z wielu zamków, w którym mieszka, a raczej mieszkał książę Harry, bo przyszła miłość i wywróciła wszystko do góry nogami. Dramat?

Coś jest na rzeczy:

„Słynne powiedzenie mojej matki głosiło, że jej małżeństwo liczyło trzy osoby. Ale pomyliła się w obliczeniach. Nie uwzględniła Willy'ego i mnie. Oczywiście nie wiedzieliśmy dokładnie, co dzieje się między nią a tatą, ale wyczuwaliśmy pewne rzeczy intuicyjnie, na przykład obecność Tamtej Kobiety, ponieważ doświadczaliśmy jej skutków. Willy od dawna miał podejrzenia co do Tamtej Kobiety, które dręczyły go i wprawiały w dezorientację, a kiedy te podejrzenia się potwierdziły, miał ogromne poczucie winy, że nic wcześniej nie zrobił ani nie powiedział”.

Mamy zatem dramat w wielu elementach tej historii, ale czy bajki i baśnie nie są przepełnione dramatycznym historiami? Przypomnijmy sobie tylko niesamowitą legendę o Szczurołapie, za którą stoją zresztą rzeczywiste, dosyć dramatyczne wydarzenia historyczne.

„Ten Drugi” to bajka autobiograficzna, pisana w pierwszej osobie, ale jest też nieskończona liczba bajek przytaczanych trzecioosobowo, gdy ktoś nam opowiada zasłyszaną lub wymyśloną historię. Mistrzynią w takim bajkowym świecie miłosnych zawirowań jest nieoceniona w ilości pomysłów Danielle Steel. Aż trudno uwierzyć, że można wymyślić i napisać ponad sto baśniowych opowieści i wydać je w ilościach milionowych, ale w tym świecie może się przecież wszystko wydarzyć, a ponieważ nasze pragnienia i tęsknoty do życia w bajce są wieczne, można spodziewać się wkrótce kolejnych powieści Danielle Steel. W „Chacie”, jednym ze swych wielu romansów, pisze:

„Dom, położony w samym sercu Bel Air, otaczało czternaście akrów parku i nienagannie wypielęgnowanych ogrodów; nie brakło kortu do tenisa, olbrzymiego basenu wyłożonego niebieskimi i złotymi kafelkami, a wreszcie fontann, rozrzuconych to tu, to tam po całym terenie. Kiedy Abe Braunstein pokonywał ostatni zakręt podjazdu ciągnącego się z pozoru w nieskończoność, słońce roziskrzyło elegancki mansardowy dach Chaty, imponującej rezydencji w stylu francuskim, której widok nie zaparł Abe’owi tchu w piersiach tylko dlatego, że podczas wielu poprzednich wizyt zdążył się do niego przyzwyczaić. Chata, jeden z ostatnich legendarnych domów Hollywoodu, przypominała pałace z przełomu wieków, jakie w Newport na Rhode Island wznosili Vanderbiltowie i Astorowie. Utrzymana w poetyce osiemnastowiecznego francuskiego chateau, łączyła przepych z wdziękiem i elegancją, a nawet najdrobniejszym szczegółom architektonicznym niczego nie można było zarzucić. Wzniesiono ją w roku 1918 dla Very Harper, wielkiej gwiazdy filmu niemego, która jako jedna z nielicznych sław pionierskiego okresu kina nigdy nie popadła w ubóstwo, kilkakrotnie bogato wychodziła za mąż i dożyła w swej rezydencji sędziwego wieku”.

Czym „chata” różni się od zamku Balmoral? No cóż, są z innych epok, Danielle Steel nie jest księżniczką i jej matka nie była królową Anglii, ale obydwie rezydencje są idealnym tłem dla mniej lub bardziej dramatycznych wydarzeń, które tam się już niebawem rozegrają.

Wszystkie cytaty za:
Ten drugi, Książę Harry, wyd. Marginesy, 2023, s. 504.
Chata, Danielle Steel, wyd. Książnica, 2005, s. 298.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor