Minęło 50 lat od głośnego morderstwa ośmiu pielęgniarek-studentek w Chicago. Sprawca uniknął kary śmierci, ale po skazaniu go na 1,200 lat pozbawienia wolności, zmarł za kratami w 1991 roku. Pół wieku od tych tragicznych wydarzeń ciągle nie wiadomo, dlaczego wybrał te kobiety.
Richard Speck, 24-letni włóczęga, włamał się w nocy z 13 lipca 1966 roku do domu przy East 100th Street, w południowo-wschodniej części miasta Chicago, i brutalnie zamordował osiem studentek pielęgniarstwa. Zostały zasztyletowane i uduszone.
"Był uosobieniem zła" – mówi w programie telewizji NBC5 były prokurator powiatu Cook William Martin. "Nigdy wcześniej nie słyszałem o tak pozbawionej ludzkich uczuć osobie" - dodaje.
Richard Speck nie znał swoich ofiar. Nawet teraz, po 50 latach od tego morderstwa, nie wiadomo, dlaczego wybrał te pielęgniarki.
"Może dlatego, że nie widział w tym domu żadnych mężczyzn, więc ocenił, że kobiety są bezbronne" – spekuluje były prokurator.
Speck obserwował wcześniej ich dom, który służył jako prowizoryczny akademik szkoły pielęgniarskiej przy szpitalu South Chicago Community.
13 lipca 1966 roku włamał się do mieszkania. Speck związał sześć kobiet podartym prześcieradłem, komunikując im, że jest to napad rabunkowy i nie zrobi im krzywdy. Ale wszystko zmieniło się, kiedy domu wróciły kolejne trzy kobiety. Pobił je na śmierć. Potem zabijał kolejno pozostałe kobiety w różnych częściach domu.
Jednej z dziewięciu pielęgniarek, Corazon Amarao, mimo że była związana, udało się schować za łóżkiem. Nad ranem, kiedy już nie słyszała żadnych krzyków, wyszła z sypialni i odkryła zwłoki swoich ośmiu koleżanek. Zaalarmowała sąsiadów.
Przez kilka dni trwały poszukiwania sprawcy morderstwa, który ukrywał się w przejściowym hotelu na zachodzie Chicago.
Richard Speck próbował popełnić samobójstwo. Podciął sobie nadgarstki, ale rozmyślił się i trafił do powiatowego szpitala tuż po północy 17 lipca. Rozpoznał go lekarz, 25-letni LeRoy Smith, który właśnie przeczytał artykuł opisujący morderstwo pielęgniarek w "Chicago Tribune". Kiedy opatrywał ręce Specka zauważył opisywany w dzienniku znak szczególny sprawcy – tatuaż z napisem "Born to raise hell".
"Ten mężczyzna był podobny to zdjęcia, które właśnie widziałem, a więc powiedziałem pielęgniarce, żeby podała mi gazetę" – wspomina Smith, który teraz jest ortopedą w Fort Lauderdale na Florydzie. "A potem zobaczyłem tatuaż" – dodaje.
Lekarz zaalarmował kolegów z pracy, którzy wezwali policję. Tak doszło do aresztowania Specka w szpitalu, cztery dni po tym, jak zabił osiem kobiet.
Prokurator nie miał problemów z dowodami w sprawie oskarżenia. Były odciski palców i zeznania dziewiątej kobiety, która przeżyła. "To jest ten mężczyzna" – potwierdziła w sądzie.
Chociaż podczas zatrzymania w szpitalu Speck przyznał, że "zabił pielęgniarki", jego przyznanie do winny nie mogłoby być wykorzystane w sądzie, bo był wtedy pod wpływem środków uspokajających.
Obrady ławy przysięgłych trwały zaledwie 49 minut. Wyrok brzmiał: "winny". Richard Speck został skazany na śmierć, ale ostatecznie najwyższy wymiar kary zamieniono na 1,200 lat więzienia po tym, jak karę śmierci uznano za niekonstytucyjną w 1971.
Pochodził z wielodzietnej rodziny. Był jednym z ośmiorga dzieci. Po śmierci ojca, z którym był blisko, matka wyszła drugi raz za mąż za mężczyznę, który miał skłonności do alkoholizmu i przemocy. Rodzina przeprowadziła się z Chicago do East Dallas w Teksasie.
Richard Speck nie był dobrym uczniem, naukę zakończył na pierwszym roku liceum. Od 12 roku życia pił alkohol. Zdarzało się, że jako 15-latek całym dniami nie trzeźwiał. W wieku 20 lat miał córkę z 15-latką. Mając 21 lat trafił do więzienia, a po wyjściu powrócił do Chicago z Teksasu w 1966 roku.
To właśnie wtedy, w dniu 13 lipca, Speck włamał się do domu i zabił osiem pielęgniarek.
Sprawa była przypominana przy okazji przesłuchań sądowych, kiedy ubiegał się o zwolnienie warunkowe. Speck zmarł na atak serca w więzieniu w 1991 roku. Po jego śmierci rodzina odmówiła przyjęcia ciała. Siostra nigdy się do niego nie przyznawała. Prochy Specka zostały rozrzucone w okolicach Joliet.
"Gdyby tylko wiedzieli, jak miło upływał mi czas (w więzieniu), to na pewno wypuściliby mnie na wolność" – powiedział. Miał w więzieniu dostęp do narkotyków, brał też hormony żeńskie, pojawiał się na filmach pornograficznych. "Co czułeś, kiedy zabiłeś te kobiety? – pytał Specka jeden ze współwięźniów na nagraniu wideo. "Nic nie czułem. Czy było mi przykro? Nie, nie było" – odpowiedział. Nagranie to można znaleźć na portalu YouTube.
JT