06 kwietnia 2017

Udostępnij znajomym:

O wiele ciekawsze
- i niebudujące społecznych podziałów –
jest pytanie, dlaczego coś lubimy, a czegoś nie?

(M. Jędrasik)

Tommaso Landolfi urzeka i uwodzi czytelnika niezwykłymi pomysłami z pogranicza snu i jawy. Jego bohaterowie nurzają się w oparach ironii, groteski, absurdu i paranoi literackiej – Landolfi jest po prostu cudowny w swym nadzwyczajnym rozumieniu życia człowieka, jako paradoksu. Jest taka cudowna scena w tytułowym opowiadaniu „Morze Karaluchów”, w której dochodzi do pojedynku erotycznego między robakiem i kapitanem statku. Razem mają uwieść Lukrecję, której piersi tryskają mlekiem, niczym fontanny. Całe opowiadanie jest oczywiście wielką metaforą drogi w dążenia do nieosiągalnego. Super absurdalne wydarzenia i postaci tej wyprawy do i poprzez Morze Karaluchów jest oczywistym nawiązaniem do konceptu homeryckiego podróżowania w poszukiwaniu sensu, ale też jest bliska tradycji teatru absurdu.

Przypomnijmy, co inni piszą o „Morzu Karaluchów”:

„[…] pozostał – jak pisze o nim Anna Wasilewska – na uboczu wszystkich prądów, tendencji czy mód literackich swoich czasów, wierny jedynie własnym wyobrażeniom o literaturze”.

Nietrudno odnaleźć w twórczości Włocha inne znajome elementy – proza Landolfiego wyrasta z tradycji dziewiętnastowiecznych, to w końcu tłumacz i Gogola i Hoffmanstala i Poego, ale również wierny czytelnik Kafki, którego uczynił bohaterem (podobnie zresztą jak autora Martwych dusz) swojego opowiadania. Jeśli więc ta twórczość „spowinowacona z symbolizmem, surrealizmem, hermetyzmem, nie poddaje się łatwym klasyfikacjom ani jednoznacznym interpretacjom”, to w tym właśnie tkwi jej hipnotyczna siła, doceniona m.in. przez Harolda Blooma”. [za: nota wydawnicza oraz portal www.O.pl]

Wspomniane opowiadanie inspirowane „Przemianą” Kafki jest nadzwyczaj krótkie, bardzo freudowskie i oczywiście nosi tytuł „Tata Kafki” – mamy tu całe instrumentarium psychoanalityczne, co nie jest do końca takie jasne i oczywiste (mimo że bardzo mroczne), bo Kafka miał Freuda w niewielkim poważaniu i nazywał jego metodę „bezsilnym błędem”. Oczywiście w kontekście tekstu Landolfiego nie ma to żadnego znaczenia, bo pająk z głową ojca Kafki straszny jest psychoanalitycznie i basta.

Przypomnieć też trzeba opowiadanie „Żona Gogola”, o którym pisałem poprzednio. Cały absurd i pozorny nonsens tego tekstu leży w paranoicznym zamyśle autora, by żoną wielkiego Rosjanina był manekin, ale nie taki zwykły, nie dmuchana lalka do uprawiania seksu, ale uczłowieczony i wyrafinowany, z którym Gogol wchodzi w intymne relacje zatracając poczucie zdrowego rozsądku (o ile taki istnieje w relacjach damsko męskich).

Koncept prozy Landolfiego jawi się ciekawiej, gdy spojrzeć na niego poprzez tekst A.J. Heschela „Kim jest człowiek”:

„Jednakże błędem jest utożsamianie istoty człowieka z zewnętrznymi znakami jego obecności. Moc i tajemnica jego bytu zawiera się w równej mierze w tym, co niedopowiedziane i nieogłoszone, w tym, co milczące i niewysłowione, w aktach świadomości, ale są nie do wyrażenia, jak i w formach, które człowiek tworzy po to, byli się wyrazić.

Rzeczy materialne da się określić w kategoriach obiektywnych właściwości; człowiek da się zrozumieć jedynie w kategoriach całościowej sytuacji, w kategoriach wymagań, do podjęcia których jest wzywany. Głównym problemem człowieka nie jest jego natura, lecz to, co czyni ze swoją naturą. (Heschel, s.36)

[…] że to, co czyni ludzkim byt ludzki nie jest tylko mechanicznym, biologicznym i psychologicznym działaniem, leczy nieustanną możliwością podejmowania decyzji. Fakty eksponowane w życiu, odcięte od poprzedzających je decyzji i rozstrzygnięć, od równoległych stanowisk, jak również od kolejnych reakcji i refleksji, nie mogą być dokładnie opisane.

Uznanie wzorca zachowania za coś zwykłego i prostego tylko dlatego, że poddaje się określonym metodom badawczym, to postępowanie ograniczające intelektualnie.

Czyż nie jest błędem traktować wzorzec zachowań jak opustoszałe centrum miasta, jak zbiorowisko domów, gdzie żywa dusza nie mieszka? Wzorzec ludzkiego zachowania to nie pomnik przeszłości, lecz pełen życia dramat.

Jest zarówno z systemem, jak i szukaniem po omacku, wahaniem, porażającą siłą; zarówno czymś trwałym, jaki wybuchem, odstępstwem, czymś niespójnym; nie jest ostatecznym porządkiem, lecz procesem warunkowym, kwestionowanym, podważanym i kierowanym przez różnorodne czynniki. (Heschel, s.35)

Landolfi każe nam udać się w podróż odmienną od naszych oczekiwań, każe być świadkiem wydarzeń niepojętych i dalekich od zdrowo rozsądkowego postrzegania rzeczywistości. W końcu erotyczna stymulacja przez robaka nie należy do zachowań zwykłych (raczej pisze się o niej w podręcznikach zajmujących się psychopatologią życia seksualnego) i nie każdy podejrzewa o zdradę i masturbowanie się żonę, która do tego jest manekinem. Może jednak właśnie dlatego, że ta podróż toczy się na przekór i na opak, jesteśmy w stanie dostrzec w niej swoją drogę, która może wydawać nam się daleka od paranoi, którą opisuje Landolfi, ale czy rzeczywiście jest taka „normalna”?

„Dlatego też każde z opowiadań jest zupełnie inne, Landolfi przy konstruowaniu ich korzystał z zupełnie różnych konwencji i zmieniał styl pisania. Mamy zatem powiastkę filozoficzną, prozę awanturniczą, gotycki horror, opowieść kryminalną czy groteskową. Tak naprawdę jednak wszystkie teksty tylko wybornie udają przedstawicieli gatunku, ich maski są niezwykle misternie wykonane, ale zostają zdjęte, wprawiając czytelnika w osłupienie. Włoski pisarz gładko przeskakuje od prawdy do fałszu, wykazując jak łatwo jesteśmy w stanie poddawać się złudzeniu rzeczywistości. Demaskuje literaturę jako oszustwo, próbę zmiany świata, która nie może się udać. Autor Morza Karaluchów sięga do tradycji pisarskich XIX wieku, a nawet wcześniejszych i przedstawia w zaskakującej formie. Znawcy twórczości Landolfiego twierdzą, że nie wierzył w moc sprawczą literatury, w jej możliwości odwzorowania świata, stąd też korzysta z dawnych, zużytych form, wypruwając z nich elementy urealniające literacką rzeczywistość. Dzięki temu jego opowiadania nie próbują udawać, że są zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu; oddają natomiast sztuczność form służących opisywaniu świata przedstawionego. (M. Piotrowska-Wegner)

Kontynuacja za tydzień.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor