30 marca 2023

Udostępnij znajomym:

Od Khorong do Kimrung nad brzegami rzeki, ścieżka prowadzi zakosami stromo w dół. Trzeba patrzeć pod nogi jak mama kazała, i uważać dosłownie na każdy krok. Dobre, trekkingowe buty, starannie obcięte paznokcie i porządne, grube skarpety to podstawa. Kijki do chodzenia są również absolutnie niezbędne.

Tuż za wiszącym mostem w Kimrung jest fajnie wyglądający hotelik Kimrung Guest House, gdzie z tragarzem Sudipem dajemy sobie godzinny odpoczynek i lunch. Podkoszulek mokry od potu, ale skarpety są suche. Na wszelki wypadek mam zmianę w plecaku, lecz póki co, nie jest potrzebna. Tutejszy hotelik posiada restaurację o naprawdę imponującym zestawie dań: dla każdego coś smacznego. Zamawiam ryż z warzywami, dwie gorące herbaty i decyduję się na dalszy marsz z trzech powodów; jest zbyt wcześnie na zakwaterowanie, po drugie tutaj jest zbyt nisko, tylko 1 815 m. Nie po to spałem w Gandrungu na 2 015 m., żeby teraz zatracić tę mini aklimatyzację. Po trzecie trudno oczekiwać rewelacyjnej panoramy gór na dnie głęboko wciętej doliny.

9a Rozgwieżdżone niebo Himalajów

Rozgwieżdżone niebo Himalajów

O 1 po południu zaczynamy więc dość ostre podejście do Chomrung, na 2 170 metrów. Turystów jest sporo, każdy ma swoją ciekawą historię do opowiedzenia, warto przystanąć i zamienić kilka słów, z miejscowymi również (a poza tym każda konwersacja to świetne wytłumaczenie dla chociażby chwilowego odetchnięcia).

Punktualnie o 5 po południu docieram w końcu do fantastycznie położonego hotelu w Chomrong na wysokości 2 200 m nad poziomem morza. Wczoraj było lekko, za to dzisiaj klasyczny wyryp: 15 kilometrów w nogach, 20 000 kroków, 4.5 godziny czystego marszu, a w pionie: 200 metrów łagodnie do góry, potem 400 metrów stromo po schodach i znowu 400 metrów ostro po schodach, ale w górę. Start o 8, finisz o 17, z zaznaczeniem, że szedłem bardzo powoli rozkoszując się scenerią, fotografując, słuchając śpiewu ptaków i rozmawiając z ludźmi po drodze.

9c Na szlaku na mostku w bambusowym zagajniku

Na szlaku, na mostku w bambusowym zagajniku

Dolina rzeki Modi Khola

Czwartek, 10 listopada

Wczoraj wieczorem dotarłem do skromnego hoteliku Himalayan View w Chomrong, rewelacyjnie położonego (2 200 m) na skarpie wiszącej wysoko ponad rzeką Modi Khola. Chmury przesłaniały Himalaje, lecz ku mojemu zdumieniu, o 3 nad ranem cały masyw Annapurny Południowej pojawił się na niebie, a nad nim konstelacje Małego i Wielkiego Wozu z Gwiazdą Polarną włącznie. A na okrasę... po prawej wspaniały widok na Machapuchre.

O ile Gandrung jest pierwszorzędny, jeśli chodzi o widok Annapurny Południowej, to Chomrung wygrywa panoramą Machapuchre.

9e Nepalscy turyści ruszyli na szlaki

Nepalscy turyści ruszyli na szlaki

Po gorącym prysznicu i śniadaniu (omlet, pyszne frytki, czarna kawa z cukrem), schodzimy od 7:30 do następnej doliny. I znowu schody, schody, strome, kamienne stopnie, starannie układane ludzką ręką przez setki lat; swoiste dzieło sztuki. A po nich stąpają ludzie i zwierzęta: setka obcokrajowców dziennie, tyle samo tragarzy i setka Nepalczyków. Poza tym bawoły, osły, psy i koty! Po półtorej godzinie osiągam wiszący most na rzece Chomrong Khola na 1 880 m n.p.m., a potem średnio-trudnym podejściem do Sinuwa i dalej do Upper Sinuwa, gdzie w Hill Top Lodge dajemy sobie czas na lunch i godzinny odpoczynek. Potem znowu "dam dam" (idziemy), ale "bistari", czyli wolniutko, w górę, byle dalej, dalej, dalej, dalej, dalej. I wyżej!

W samo południe osiągamy wioskę Upper Sinuwa (2 350 m), gdzie już jutro spędzi noc moja grupa, a nasz kochany Szerpa tutaj właśnie sugerował mi dzisiejszy odpoczynek. Cóż z tego, skoro jest dopiero południe, jakoś jeszcze kuśtykam, więc decyduje się na dalszy marsz, do wioski Bamboo, jakieś 2 godziny stąd. Wraz z Sadipem, spożywając chicken curry-palce-lizać-ryż, spozieramy do tyłu, na wioski Gandrung i Chomrong. Dam dam.

9g Szerpa niesie bagaże TRZECH turystów tak zarabia na życie

Szerpa niesie bagaże trzech turystów, tak zarabia na życie

Od Sinuwa ścieżka biegnie przez gęsty las, ryżowe poletka poznikały, a w ich miejsce pojawiły się bambusy i rododendrony. Świetna sceneria do łażenia, poza tym nie ma upału i słońce nie pali skóry. O 4 jestem już w Bamboo, gdzie w Bamboo Guesthouse było wolne wyrko w pokoiku 2 x 3 metry, 2 łóżka, ani stolika, ani krzesełka. Łazienki na zewnątrz. Tę skromną przestrzeń dzielę z Japończykiem Shutoh, co to właśnie dzisiaj zszedł z Annapurna Base Camp i pokazał mi nocne zdjęcia stamtąd. Obłęd w oczach. Można je zresztą podziwiać na Instagramie pod Shutoh1001. Ten 60-latek czekał w mrozie na wschód Księżyca, aby mu oświetlił Himalaje, a zdjęcia i filmy focił Nikonem D850, identycznym jak mój, a więc szybko znaleźliśmy wspólny język. W zeszłym roku zrobił Trzy Przełęcze i jezioro Gokyo (ostrzę sobie zęby na tę właśnie trasę w listopadzie 2023!), facet ma kondycję i zacięcie. Kiedy wymieniłem mu miejsca, jakie zwiedziłem w Japonii, nie mógł uwierzyć. Mam już nowego kumpla, zdrowie cesarza!

Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka

Autor jest właścicielem chicagowskiego biura podróży Exotica Travel, które organizuje wycieczki po USA i całym świecie, z Nepalem włącznie (najbliższe wyjazdy 27 oraz 29 października 2023). Bliższe informacje: Tel . 773 237 7788, www.andrzejkulka.com/nepal_himalaje.html

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor