Zaczynamy trekking do podnóży Annapurny
Wtorek i środa, 8 i 9 listopada
O 7:30 rano, już po smacznym i obfitym śniadaniu w naszym fantastycznym hotelu w Pokharze, ruszamy busikiem, jakieś półtorej godziny jazdy stąd. Asfaltowa droga wiedzie pośród zielonych pól, do rozwidlenia w Naya Pool, gdzie zaczyna się nasz trekking do Sanktuarium Annapurny.
Podjazd do Ghandruk
Trasę, którą dzisiaj przebyliśmy busikiem, pokonałem w cały dzień NA PIECHOTĘ zaczynając w Pokharze o 7:15 rano w dniu 27 października 1981 roku, a więc 41 lat temu, gdy byłem jeszcze piękny i młody. Dzisiaj zostało z tego tylko "i"... W Birethanti nocowałem w Dragon Inn, blisko mostu na rzece Modi Koła, płacąc 2 ówczesne rupie nepalskie za pokój. Następnego dnia ruszyłem w górę rzeki Bhungdi Khola, pamiętając ostre podejście do Ulleri, piękną dżunglę po drodze i noc w Nayathanti (2 430 m), gdzie pod chatę po zmierzchu podszedł najprawdziwszy wilk. Odgoniły go domowe psy.
Zezwolenie na trekking do Annapurny
Nasz program na dzisiaj jest znacznie łatwiejszy. Po jeździe busem jesteśmy przed 9 rano w Nayapul, o rzut beretem od Birethanti. Stamtąd, 11 osób z naszej grupy robi podejście przez urocze wioski z panoramą ryżowych pól na nocleg do osady Tikhedungha na 1 520 metrów, mając do pokonania około pół kilometra w pionie.
Ponieważ pojawił mi się problem z kolanem kontuzjowanym na norweskich szlakach Lofotów, chcąc uniknąć długiego i stromego zejścia trzeciego dnia, wybieram opcję znacznie prostszą, choć nie tak atrakcyjną. Z grupą mam się spotkać za 3 dni; oni idą z fantastycznym, sprawdzonym przewodnikiem Szerpą i z 6 tragarzami, wejdą na wzgórze Poon Hill z widokiem na okoliczne góry - w tym ośmiotysięcznik Dhaulagiri - i mają dotrzeć do Chhomrung w dolinie Modi Khola już 11 listopada. Tam nastąpi nasze ponowne spotkanie.
Naya Pool, zaczynamy
Z Naya Pool jadę więc jeepem 15 kilometrów do Gandruk, po koszmarnych wybojach, ale za to z widokami powalającymi na kolana. Droga zaczyna się na wysokości 970 m, a kończy na 2 030 metrów nad poziomem morza. Jest to więc łatwy i szybki sposób na należyte przygotowanie organizmu do szlaku ku Sanktuarium Annapurny. Z placu/przystanku poniżej kamiennego miasteczka targam z plecakiem do turystycznego "centrum" powyżej, i po wielu nieudanych próbach znajduję w końcu wolny pokój w ślicznie położonym hotelu. Z balkonu roztacza się fantastyczna panorama Wysokich Himalajów z Annapurną Południową górującą nad innymi szczytami. Po chwili nadchodzą jednak chmury, więc wraz z moim tragarzem Sudirem koncentrujemy się na pysznym lunchu: ryż, groch, gotowane warzywa oraz - ostatnie - piwo, gdyż dalej będzie wyżej i tylko gorąca herbata pozostanie ulubionym napojem przez cały następny tydzień!
Ścieżka w Himalaje
Noc zastaje mnie w hoteliku Trekkers Inn and Restaurant w Ghandrungu, gdzie budzę się o 5:40 i przez okno dostrzegam, że chmury zanikają, a Annapurna Południowa unosi się na tle nieba jak królowa lodu, śniegu i granitu. Magia! Słońce jeszcze nie wzeszło, ale poświata jutrzenki od wschodu roztacza bajeczne kolory na Himalajach, podczas gdy tutaj, na dole, jeszcze panują ciemności i nadal świecą się lampy, co nadaje całości wręcz teatralnej, niezwykłej atmosfery. Taka chwila trwa tylko... ulotną chwilę, a potem magia znika, choć nadal jest pięknie!
Himalaje przed świtem z okna hotelu
Mój hotel jest w porządku, brak ogrzewania w pokojach nie przeszkadza zaprawionemu w bojach turyście, bo dobry śpiwór błyskawicznie rozwiązuje ten problem. Prądu akurat nie wyłączano, chociaż dzisiaj w nocy w Tikhendungha moja grupa była dwa razy bez. Na taką sytuację trzeba się przygotować. Serwetek ani papieru toaletowego i ręczników w łazienkach nie ma, mydła też, gdyż takie luksusowe produkty trzeba tu nosić ze sobą. Ale... internet działa, baterie można doładować, jedzenie pyszne, bo świeże, a za oknami widoki jak z najlepszych okładek National Geographic.
Nepalska piękność
Nastaje drugi dzień trekkingu w Himalajach, 7:45 ruszam w stronę Khorong, ale nie udało mi się jeszcze wyjść z pełnych czaru uliczek, kiedy za rogiem ukazała się grupka młodych dziewcząt w odświętnych strojach, pozujących na tle Annapurny. Z tej sesji zdjęciowej oczywiście skwapliwie skorzystałem. A potem kwiaty, ptaki wydające niewiarygodne dźwięki, sylwetka Machapuchre i samiec bawoła, którego z szacunkiem obszedłem dookoła.
Ścieżka z Ghandrungu jest łatwa, wyłożona kamiennymi płytami z metamorficznych skał, na których leżą mniej lub bardziej wyschnięte odchody zwierząt domowych. Ale te same kamienie usiane są półszlachetnymi klejnotami, wśród których przeważają granaty wielkości nawet orzecha laskowego! Klejnoty i gówna obok siebie, jak w życiu.
Święta góra Maczapuczre
Wracając do tych kamieni, to mieszkańcy himalajskich wiosek mają niebywale szczęście, dar od Boga, bo są to łupki metamorficzne, które z natury łupią się tworząc bloki, jak ulał na stawianie schodów. Gdyby to były np. granity, to lokalne ścieżki byłyby usłane głazami, koszmar do pokonania, jak np. trasa do La Fayette w White Mountains New Hampshire, gdzie łaziłem zaledwie dwa tygodnie temu!
Dzieciaki w białych koszulach i w mundurkach biegają po dróżkach z prędkością sprintera, a znacznie powolniejsze karawany osłów z dzwonkami na szyi, niosą zbiorniki z gazem, żeby turyści mieli ciepłe posiłki.
Smakowity ryż z warzywami i ostatnie piwo Gorkha
Wioska Khorong usytuowała się scenicznie na przełęczy 2 222 m nad poziomem morza, skąd widać dwie Annapurny i świętą górę Machapuchre. Jej rozwidlony "ogon" sprawia, że zwie się również FishTail. Tutaj robię pierwszy odpoczynek dla nóg, po dwóch godzinach spokojnej wspinaczki z licznymi, niekończącymi się sesjami zdjęciowymi. Zamawiam dwie gorące herbaty z cukrem z trzciny cukrowej (cukier krzepi), analizuję ścieżki doskonale widoczne po drugiej stronie stromej doliny rzeki Kimronh Khola i myślę o swojej grupie, która w tej chwili sunie w górę w okolicy Ulleri, mając przed sobą jakieś trzy tysiące stopni do pokonania do Ghorepani, na wysokości 2 860 m. Są w linii prostej jakieś 8 kilometrów na zachód, w bardzo dobrych rękach, pod opiekuńczymi skrzydłami naszego Szerpy, a w razie czego mam z nimi kontakt telefoniczny przez swojego tragarza. Póki co posuwamy dalej.
Przepuszczamy bawoły
Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka.
Autor jest właścicielem chicagowskiego biura podróży Exotica Travel, które organizuje wycieczki po USA i całym świecie, z Nepalem włącznie (najbliższe wyjazdy 27 oraz 29 października 2023). Bliższe informacje: tel. 773 237 7788, http://www.andrzejkulka.com/nepal_himalaje.html