„Wszyscy rodzice zadają swoim dzieciom ból. Nie da się tego uniknąć. Problemem nie jest to, co zrobili nam rodzice, problemem jest to, że nie potrafimy się od tego odkleić.” (s. 138)
***
„Z naszych badań wynika, że geny […] zachowują pamięć swoich przeszłych doświadczeń – twierdzi dr Jamie Hacket z Uniwersytetu w Cambridge.” (s.47)
***
Człowiek, z istoty swojej, znajduje się pomiędzy dobrem i złem, jeśli po prostu nie jest dobrem i złem. Jest zarazem demoniczny i anielski, bo anioły to przecież też demony, a największy z nich: Lucyfer to ten, który niesie światło. Ta niezwykła metafora ma swe historyczne uwarunkowania, jak wszytko w nas i w naszej kulturze. Szatan przecież stał się władcą ciemności dopiero „ w I i II wieku po Chrystusie w wyniku przemyśleń pierwszych ojców Kościoła”. (za: Upadek szatana…,P. Łepkowski,s.6)
***
„A przecież to nie kto inny, ale właśnie sam prorok Izajasz pisze o Bogu: /Tworzący światłość i tworzący ciemność, czyniący pokój i stwarzający złość; Ja Pan, czyniący wszystko/.” (za: tamże)
***
Całe życie balansujemy na linie życia, między tym co ma wartość plusową i minusową. Staramy się utrzymać równowagę pomiędzy tymi dwiema wartościami, ale udaje się to tylko tym, którzy mają wypracowane wyczucie pionu, a to wymaga talentu, dobrej woli i wiele pracy.
***
Każdy w jakiś sposób zmaga się w swoim życiu z czymś/kimś, a pamięć tego czegoś/kogoś jest nie do wymazania. Można wprawdzie bawić się z nią w kotka i myszkę, ale wcześnie czy później cała ta zabawa skazana jest na porażkę. Nawet coś głęboko schowane może nagle i niespodziewanie wychynąć z ukrycia. Zmaganie z przeszłością ma prawie zawsze swój początek w dzieciństwie. Okazuje się, że „wiecznie żywy” Zygmunt Freud miał, i chyba już na zawsze będzie miał, rację. Co w tym wszystkim jest zatrważające to fakt, iż nasze mroczności nie tylko i niekoniecznie mają swe źródło w dzieciństwie. Mogą nas skazywać na bojaźń i drżenie przez pokolenia. Jakim cudem? Otóż cudem dziedziczenia.
Pisze o tym w sposób niezwykle ciekawy Mark Wolynn w swej książce zatytułowanej „Nie zaczęło się od ciebie. Jak dziedziczona trauma wpływa na to, kim jesteśmy i jak zakończyć ten proces”:
/Depresja, zaburzenia lękowe, chroniczny ból, obsesje mogą mieć zupełnie inne podłoże, niż sądziliśmy do tej pory. Ich korzenie mogą sięgać do czasów naszych rodziców, dziadków, a nawet pradziadków. Najnowsze badania dowodzą tego, co wielu badaczy wcześniej przeczuwało – traumatyczne doświadczenia mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Książka czerpie z badań czołowych ekspertów zajmujących się zagadnieniem zespołu stresu pourazowego, m.in. Rachel Yehudy i Bessera van der Kolka. Nawet jeśli osoba, która doświadczyła traumy od dawna nie żyje albo historia tego doświadczenia została zapomniana lub przemilczana, ślady emocjonalne tego zdarzenia mogą wciąż być żywe. Często są głęboko ukryte, zakodowane w genach i języku i mogą odgrywać dużo większą rolę, niż do tej pory przypuszczano.
Mark Wolynn, pionier w badaniach nad dziedziczną traumą, od ponad dwudziestu lat pracuje jako terapeuta./ (z: recenzja wydawcy)
Jest jeszcze jedna książka traktująca o tych samych doświadczeniach z dziedziczeniem traumy poprzez pokolenia, opracowana przez Katarzynę Drogę i nosząca tytuł „Sekrety przodków, czyli jakie znaczenie ma to, że twoja prababka zwiała przez okno z kochankiem?”:
„Każda rodzina ma swoją przeszłość, historie, którymi się szczyci, lecz również takie, które są skrzętnie ukrywane. W jaki sposób losy naszych krewnych, zdradzonej ciotki, zbuntowanej prababki albo wyklętego stryja mogą wpłynąć na nasze życie? Podświadoma rodzinna lojalność determinuje pewne zachowania, poglądy, lęki a nawet powoduje choroby lub powtarzalne w rodzinie, traumatyczne zdarzenia.
Jak możemy uwolnić się od traum i spożytkować pozytywne doświadczenia rodziny?
Trudności w nawiązywaniu relacji, osiągnięciu stabilizacji, niepowodzenia życiowe często mają źródło w dawnych rodzinnych zdarzeniach. Poszukiwania szczęścia i sposobu na dobre życie warto czasem zacząć od posprzątania przeszłości”. (za: recenzja wydawcy)
Obydwie te książki zmagają się z fenomenem obciążeń, jakie dziedziczymy po naszych, niekoniecznie bezpośrednich, przodkach. Okazuje się, że traumatyczne przeżycia naszych poprzedników mogą nas bezpośrednio przesuwać w kierunku ciemnej strony naszego wewnętrznego księżyca. Jeśli sobie z tego nie zdamy sprawy i nie popracujemy nad rozświetleniem księżycowych mroków, to możemy pociągnąć za sobą w ciemność tych, którzy będą po nas – naszych potomków. Dziedziczenie traumy bowiem może trwać nawet przez trzy, a nawet cztery pokolenia.
Co najciekawsze w książce Marka Wolynna, to sposób prezentowania doświadczeń potwierdzających tezę o międzypokoleniowym dziedziczeniu traumy. Jak pisze:
„Historia, którą dzielisz z rodziną, zaczyna się jeszcze przed chwilą twojego poczęcia. W swojej najwcześniejszej biologicznej formie, jako niezapłodniona komórka jajowa, dzieliłeś już środowisko komórkowe ze swoją matką i babcią. Kiedy twoja babcia była w piątym miesiącu ciąży z twoją matką, komórka blastyczna komórki jajowej, z której powstałeś, była już obecna w jajnikach twojej matki”. (s.38)
Wiedząc, że emocje mogą być komunikowane biologicznie i że w macicy aż trzy pokolenia dzielą to samo środowisko biologiczne, spróbuj wyobrazić sobie taką sytuację: miesiąc przed narodzinami twojej matki, twoja babcia dowiaduje się, że je mąż zginął w wypadku. Ponieważ oczekiwanie na dziecko daje mało miejsca na żałobę, babcia prawdopodobnie wycofałaby swoje emocje do ciała, które dzieli teraz z córką i wnuczką. Ty i twoja matka, gdzieś głęboko w środku, z miejsca, które łączy was wszystkie, będziecie coś wiedziały o tym bólu.” (s.43)
Ponieważ obserwowanie i dokumentowanie dziedziczenia traumy u ludzi poprzez pokolenia jest z oczywistych powodów długotrwałe, naukowcy wykorzystali do tych celów myszy.
„Ponieważ zapisy DNA człowieka i myszy są niezwykle do siebie podobne – 99 procent genów człowieka ma swój odpowiednik u myszy – dzięki badaniom na myszach możemy zrozumieć, jak odziedziczony stres wpływa na nasze życie. (s.54)
Efekty owych badań, omówione w obu wspomnianych książkach, sprowadzają się do koncepcji mechanizmów epigenetycznych. Na czym one polegają?
„Dzisiaj, kiedy dużo lepiej rozumiemy ludzki genom, naukowcy odkryli, że chromosomalne DNA – odpowiedzialne za przekazywanie cech fizycznych, takich jak kolor włosów, oczu czy skóry – stanowi zaledwie dwa procent naszego DNA. Pozostałe 98 procent składa się z tak zwanego niekodującego DNA (ncDNA) i jest odpowiedzialne za wiele cech emocjonalnych, behawioralnych i osobowościowych, które dziedziczymy.
Naukowcy nazywali je /śmieciowym DNA/, uważając je za bezużyteczne, ostatni jednak zrozumieli jego znaczenie. Co interesujące, procent niekodującego DNA rośnie wraz ze wzrostem złożoności organizmu i jest najwyższy u człowieka.
Niekodujące DNA jest podatne na niekorzystne czynniki środowiskowe, takie jak toksyny, nieprawidłowości w odżywianiu czy stres. Dotknięte nimi DNA przekazuje informacje, które pomagają nam przygotować się do życia poza macicą, wyposażając nas w cechy potrzebne, żeby zaadoptować się do środowiska.
Według Rachel Yechudy, zmiany epigenetyczne maja biologicznie przygotować nas do radzenia sobie z traumami, które dotknęły naszych rodziców. Rodzimy się z zestawem narzędzi, które maja nam pomóc przetrwać stresujące bodźce podobne do tych, których doświadczyli rodzice”. (s. 44)
Kontynuacja za tydzień
Zbyszek Kruczalak