Jeszcze tylko noworoczne postanowienia i cały "świąteczny sezon" za nami.
Podobno coraz mniej osób te postanowienia podejmuje, bo z roku na rok przekonujemy się, że nie bardzo jest się czym pochwalić. Najczęściej postanawiamy zmienić coś w sobie, czy ze sobą - będę ćwiczyć, będę się odchudzać, będę wcześnie chodzić spać, będę... to czy tamto. I na koniec roku mamy parę /albo paręnaście funtów/ więcej, ciągle nie spijmy i nie ćwiczymy tyle ile by się chciało, ciągle mało kasy, ciągle to czy tamto - bez zmian.
Mówi się, że jeśli człowiek chce Pana Boga rozbawić, to powinien mu powiedzieć o swoich planach. Tak usprawiedliwiamy więc to, że plany się nie realizują, bo "człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi". Czyli - my sobie planujemy, postanawiamy, a wychodzi z tego to, co wychodzi.
Marzenia, postanowienia, plany. Takie bardziej nasze chciejstwa, w które sami nie wierzymy. Tak "by się chciało", ale sami do końca nie wiemy, czy aby na pewno.
Pamiętamy z dzieciństwa takie rozmowy o tym, co by było gdyby. Na przykład, gdyby rodzina zaadoptowała dziecko, czyli gdybyśmy dostali brata albo siostrę. Ale by było! Albo: gdybyśmy wygrali milion złotych w totolotka! To co byśmy zrobili? I inne takie, marzenia bez ponoszenia za nie odpowiedzialności, bez cienia próby ich realizacji.
Gdybylogia, która dawała nam możliwość nieograniczonego fantazjowania. Jakże przyjemne to było zajecie, na przykład na długie zimowe wieczory!
Ale nikt tego serio nie brał. Dlatego też nie podejmowaliśmy żadnych kroków, by np. ten milion wygrać. Nikt nawet nie szedł po takim rozmarzonym seansie do kiosku, by wysłać kupon totolotka.
Miewaliśmy też marzenia bardziej konkretne, na których realizacji nawet nam zależało. Te dawały nam często kopa do działania. Ktoś chciał na przykład podróżować po świecie, to zaczynał uczyć się języków. Albo chciał być pilotem, to zapisywał się na kurs szybowcowy. Było tak? Było!
Było i tak, że dorośli nam, dzieciom, wybijali nasze marzenia z głowy. Czy dziś takich dorosłych nie ma? Obawiam się, że są i robią to, czego tak bardzo nie lubili w wykonaniu własnych rodziców.
Wydaje się, że marzenia są bardziej ulotne, narażone na kpiny innych, a postanowienia to przecież coś całkiem innego.
Postanowienia to inaczej cele? Chyba tak. Andrzej Wójcikiewicz, dyrektor Metody Silvy na Polskę, tłumaczy na swoich kursach, że cele to marzenia z datą realizacji. Więc jeśli marzę o posiadaniu dużej kasy, to muszę sobie założyć - od kiedy? Od kiedy mam być bogaty? Oczywiście, najpierw muszę zdefiniować, co to dla mnie znaczy "bogaty", bo dla jednego to będzie posiadanie pary butów, a dla innego - cały zestaw dóbr wszelakich: konto w banku, dom, samochód, góra ciuchów, podróże itd. Ale najważniejsze - data. Postanawiamy więc, że w 2022 roku będziemy bogaci. Na przykład od 1 września. I co dalej? Siadamy za przeproszeniem na tyłku i czekamy na ten pierwszy dzień września? I samo się zrobi? No, tak dobrze to nie ma.
Jedni mówią - trzeba się modlić, inni - wizualizować, wyobrażać sobie, albo - zakładać, że już się bogatym jest. Nie wolno ani na chwilkę zwątpić, nie wolno źle mówić o tych, którzy już są bogaci, nie wolno krytykować, że ktoś się dorobił nie za bardzo uczciwie, nie wolno mieć wątpliwości. Przy tym wszystkim przydałoby się też wziąć do roboty, podjąć jakieś działania, które by nas do tego celu: bogaty od 1 września, przybliżały.
Dlaczego więc te noworoczne postanowienia nie za bardzo nam wychodzą? Po prostu - na marzeniach się kończy, nie ma momentu podjęcia dziania, by te marzenia zrealizować. Marzenie nie staje się celem. Każdy z nas ma w sobie takiego złego doradcę, który nam szepcze do ucha: eee, dziś jeszcze sobie pojedz, dobre to ciastko. Albo: no co ty? w taką pogodę będziesz jechał na ćwiczenia, tak zimno! I z jakiegoś tajemniczego powodu my takim złym podpowiedziom tego osobistego złego ducha ulegamy i objadamy się, i oglądamy telewizję do późna zamiast iść spać, i nie wkładamy dresu i nie biegamy! I tak minie znowu rok i znowu nie da się nic zrealizować. By się chciało pozostaje w sferze - by. Jest tyle szkół, metod, sposobów na to, by się nauczyć, jak swoje cele, postanowienia, marzenia wreszcie zrealizować. Chyba, że komuś nie zależy i wie, że za rok przecież i tak każdy powie - no wiadomo, chcesz Pana Boga rozbawić, to mu powiedz....
O nie, nie tym razem! 2022 będzie wreszcie rokiem spełnionych postanowienie! Jasne?
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.