Strzały w Krasnogorsku, gdzie uzbrojeni w broń automatyczną i materiały zapalające napastnicy zaatakowali publiczność koncertu w sali widowiskowej, wstrząsnęły Rosją i całym światem. Śmierć poniosło 137 osób. Choć niektórzy chcą oskarżyć o zbrodnie Ukrainę, a inni widzą tu operację typu „false flag” pod nadzorem rosyjskich służb specjalnych, główny trop prowadzi jednak do islamistów.
Terroryzm jest problemem światowym od bardzo dawna, a skrytobójcze mordy czy to ważnych osób, czy też niewinnych cywilów są znane z różnych epok historycznych. Współczesność, z wiodącą rolą mediów elektronicznych i społecznościowych, a także relacjami w ramach „globalnej wioski”, wyciągnęła zagrożenie terrorystyczne na nowy poziom. Strach, którego sianie jest głównym celem terrorystów, dosięgnie już nie tylko wąską grupę dygnitarzy czy świadków i słuchaczy plotek. Akt terroru, informacje o sprawcach i ich zleceniodawcach, twarze ofiar czy opłakujące je tłumy stają się widoczne dla całego świata. Wszystkie kontynenty biorą udział w tym wydarzeniu, przy czym stara obserwacja społeczno-medialna jasno pokazuje, że odbiór zamachu czy masowej śmierci zależy w dużym stopniu od tego gdzie (lub w jakim kręgu kulturowym) zostanie on dokonany. Detonacje, strzelaniny czy samobójcze ataki (ale także wypadki lub kataklizmy) w Europie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie czy też wysoko rozwiniętych krajach na innych kontynentach wzbudzają większą i bardziej emocjonalną relację szeroko rozumianego Zachodu niż podobne (lub nawet większe skalą) tragedie w Azji czy Afryce. Znów – to zasługa naszej globalnej wioski połączonej ze skupieniem się na swoim kręgu kulturowym i ignorancją („gdzie to jest?”).
Rosja, która na zewnątrz stara się budować swój wizerunek silnego państwa, w którym panuje ład i porządek, ma swoje niemniej tragiczne doświadczenia z terroryzmem w ostatnich dekadach. Głównym zagrożeniem była dla Moskwy mała separatystyczna Czeczenia, z którą w latach 1994-1996 i 1999-2009 Federacja Rosyjska toczyła wojnę, zakończoną dopiero za drugim razem podporządkowaniem niepokornej republiki kaukaskiej i jej krwawą pacyfikacją. Ataki sił Szamila Basajewa na Budionnowsk (1995) oraz szkołę w Biesłanie (2004) czy zajęcie moskiewskiego teatru na Dubrowce (2002) kosztowały życie setek osób i były wstrząsem dla całego świata.
Przy czym specyfika rosyjska z kluczowym miejscem zajmowanym w niej przez służby specjalne doprowadzić miała do powstania alternatywnego wobec oficjalnych przekonania o sprawcach niektórych ataków. Tu kluczowy jest zwłaszcza przypadek czterech ataków bombowych na bloki mieszkalne z 1999 r., w których zginęło razem 313 osób. Wydarzenie to stało się powodem wybuchu II wojny czeczeńskiej i jednym z pierwszych dużych wydarzeń w Rosji pod wodzą Władymira Putina – premier, a następnie prezydent Federacji mógł wystąpić jako „silny człowiek” i „mściciel”, co przysporzyło mu poparcia społecznego. Według opinii powołujących się na relacje byłych funkcjonariuszy służb, wybuchy miały być zorganizowane właśnie przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa po to, by przestraszyć i zmobilizować obywateli Rosji, dając jednocześnie prawo Putinowi do walki z terroryzmem. Operacje typu „fałszywa flaga” („false flag”) od zawsze miały być specjalnością KGB i jej spadkobierców z FSB, stąd duża popularność tej właśnie interpretacji.
Chociaż władze na Kremlu starały się wiązać zamach w Krasnogorsku z 22 marca tego roku z Ukrainą i rosyjskimi ochotnikami wspierającymi Kijów na wojnie, a komentatorzy często przypominali sprawę bomb pod blokami mieszkalnymi, do zamachu przyznał się jeden z odłamów Państwa Islamskiego. Organizacja ta (a właściwie ruch), tworzona przez radykalnych muzułmanów dążących do stworzenia własnego fundamentalistycznego kalifatu (państwa), który prowadziłby świętą wojnę z niewiernymi, wstrząsnęła światem dekadę temu, gdy udało się jej opanować znaczne obszary pogrążonych w konfliktach wewnętrznych Syrii i Iraku i wprowadzić tam radykalnie religijny reżim. Chociaż Daesh na Bliskim Wschodzie został po jakimś czasie zlikwidowany, to stał się swego rodzaju inspiracją dla wszystkich islamistycznych bojówek i komórek w różnych regionach świata. Szyld „Państwa Islamskiego” połączył je w swoistą Międzynarodówkę fundamentalistów, wykorzystującą duży potencjał propagandowy i symboliczny do wzmacniania własnej działalności.
Jeśli sprawczość fundamentalistów islamskich za ostatnich krwawy zamach potwierdziłaby się, świadczyłoby to w istotny sposób o problemie, jaki z ludnością muzułmańską ma Moskwa. Nie jest to może fakt powszechnie kojarzony z Rosją, ale warto pamiętać, że znaczna część obywateli Federacji wyznaje właśnie islam. Księstwo Moskiewskie, a później Carstwo Rosyjskiej najpierw przeciwstawiało się mongolskiemu panowaniu, a następnie zbierało „ziemie ruskie” z rąk tatarskich (całe dorzecze Wołgi z terenami aż po Ural) i prowadziło ekspansję w kierunku Kaukazu, Azji Środkowej i Syberii. Czasy ZSRR przyczyniły się do laicyzacji społeczności muzułmańskich, jednak poradziecki kryzys społeczny pomógł religii odrodzić się. Dziś wyznawcy Allaha w Rosji są obywatelami drugiej kategorii (o czym świadczą też straty wojenne), co jeszcze bardziej zaognia wzajemne stosunki. Kryzys może więc dosięgnąć państwo Putina również z tej strony, w skrajnie negatywnych dla Kremla scenariuszach prowadząc nawet do separatyzmu i pocięcia „imperium” po liniach religijno-narodowościowych.
Tomasz Leszkowicz