13 października 2022

Udostępnij znajomym:

W polskiej prasie coraz częściej pojawiają się artykuły na temat patologii towarzyszącej wynajmowaniu mieszkań. Można się doczytać, że ludzie dzielą mieszkania tak, by było więcej pomieszczeń (czytaj – lokatorów), stawiają ścianki działowe nawet w poprzek okna, urządzają jakieś niby łazienki połączone z karykaturalnymi kuchniami. Nawet zdarzają się dosłownie dziuple, w których tylko łóżko i szafeczka, a sufit niemal na twarzy!

Znany to, znamy - chciałoby się westchnąć.

Ale co nam z tego, jaki to honor przyznać się, że emigranci takich “cudów” mieszkaniowych zaznali już wcześniej?

Czasy się zmieniają, rewolucje gasną, a problem trwa! Dlaczego?

W Polsce mieszkań brakowało od zawsze. Za komuny miało ten problem rozwiązać wielorodzinne budownictwo z wielkiej płyty. Na początku nawet władza dobrotliwie ofiarowała ludziom bezzwrotne pożyczki, byle tylko zechcieli w tych “blokach” zamieszkać. Budowało się i budowało i ciągle było mało! Było na tyle mało, że problem wynajmowania mieszkań jakby nie istniał. Rzadko się o tym mówiło, może dlatego, że sam proces wynajmu, transakcja między prywatnymi osobami, nie pasował do ideologii… Może.

Tutaj, w Stanach, wynajmuje się od zawsze. Ktoś ma mieszkanie z dwiema sypialniami, to jedną wynajmie. Ktoś ma dom, to strych wynajmie, piwnicę dostosuje i “wpuści” do niej paru lokatorów. Jakie tam są warunki, jakie przepisy złamane, jakie zagrożenia? Kogo to obchodź? Biznes się kręci i wszyscy szczęśliwi.

Czyżby?

Od czasu do czasu w miastach podnoszą się lamenty, że infrastruktura jest zużyta ponad logikę i miarę, bo w budynkach jednorodzinnych mieszkają po trzy, cztery rodziny. Więcej więc zużywa się prądu, gazu, wody, ścieków, więcej potrzeba miejsc parkingowych, więcej przystanków metra, autobusów, miejsc w szkołach dla dzieci tych nadmiarowych lokatorów.

Czyli nie jest to problem tylko tej czy innej rodziny, osoby, to jest problem na przykład właśnie infrastruktury.

Dlaczego więc ciągle, ciągle nie ma mieszkań dla ludzi? Dla ludzi, którzy pracując na pełnych etatach, nie są w stanie wynająć takich mieszkań jakie są, jakie im się proponuje. Są duże mieszkania, są jeszcze większe mieszkania, są drogie, nie ma tanich! Nie ma mniejszych, są tylko większe. Ktoś powie - na logikę, builder chce wybudować droższe, żeby je za więcej sprzedać. Inwestor chce kupić pod wynajem większe, żeby pobierać większy czynsz. Zysk!

Dlaczego nie opłaca się budować tańszych mieszkań? Przecież więcej mieszkań to większy ruch w biznesie - ludzie kupują meble, drzwi, okna, remontują, malują, wyposażają. Płacą za prąd i ogrzewania. Dlaczego więc miałoby się to nie opłacać? Opłaca się szyć buty i produkować samochody, opłaca się dowozić do sklepów chleb i bułki… Dlaczego więc nie opłaca się budować mniejszych, tańszych mieszkań?

Niby się to jakoś reguluje i organizuje…Kiedy ubiegamy się o kredyt na zakup domu czy mieszkania, specjalista sprawdza, jaką część naszych miesięcznych zarobków będziemy mogli przeznaczyć na spłatę kredytu. Jeśli ta proporcja nie będzie spełniała przepisów - kredytu nie dostaniemy. Są też regulacje nakazujące wybudowanie pewnej ilości tańszych mieszkań, jeśli ktoś w ogóle w mieście buduje. Ale ciągle jest to mało.

Tak to wygląda, jakbyśmy chcieli ten problem mieć, bo popyt jest dla gospodarki dobry. Coraz częściej mówi się jednak o ludziach mieszkających w samochodach, w namiotach. I są to też ludzie pracujący, wychowujący dzieci, płacący podatki. Mimo zatrudnienia na pełen etat, nie są w stanie zapłacić czynszu.

W Polsce jeszcze nie ma namiotów, jeszcze przystosowane do mieszkania w nich samochody to tylko sprawa wakacji, podróży, przygody.

Czy wyobrażamy sobie namioty pod Wisłostradą? Hmm, Klimat się ociepla, więc kto wie?

Idalia Błaszczyk

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor