----- Reklama -----

WolfCDL. Zostań kierowcą ciężarówki

21 kwietnia 2025

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Znasz to uczucie – napięcie rosnące z każdą sekundą, niepokój, gdy bohater zbliża się do ciemnych drzwi, złowroga muzyka narasta... Ale okazuje się, że te emocje to nie tylko chwile strachu. Według badania przeprowadzonego w 2012 roku na zlecenie platformy Lovefilm, oglądanie strasznych filmów może pomóc spalić całkiem sporą ilość kalorii – porównywalną do tej, jaką tracimy podczas energicznego spaceru.

W badaniu analizowano reakcje fizjologiczne uczestników podczas seansów dziesięciu klasycznych horrorów. Wyniki? Aż pięć z tych filmów powodowało u oglądających spalanie co najmniej 133 kalorii – więcej niż zużywa osoba ważąca około 63 kg podczas 30-minutowego szybkiego marszu. Przykładowo, seans „Lśnienia” wiązał się ze spaleniem średnio 184 kalorii, a „Szczęk” – 161 kalorii.

Choć badanie nie było na tyle szerokie, by trafić do prestiżowych czasopism naukowych, jego podstawy mają swoje uzasadnienie w ludzkiej biologii. Reakcja na stresujące sytuacje – nawet te sztucznie wywołane przez film – to spuścizna po naszych przodkach, którzy musieli reagować na realne zagrożenia. Dziś, gdy widzimy coś przerażającego na ekranie, nasz organizm wciąż uruchamia mechanizm „uciekaj albo walcz”. Adrenalina trafia do krwi, zwiększa się praca serca, mięśnie są lepiej dotlenione – a wszystko to kosztuje energię, czyli kalorie.

Do tego dochodzą fizyczne reakcje ciała: podskakiwanie ze strachu, napinanie mięśni, odruchowe chwytanie osoby siedzącej obok. Wszystko to razem może sprawić, że oglądanie horroru staje się małym treningiem.

Dodatkowe korzyści (i ryzyka)

Oglądanie horrorów to nie tylko sposób na spalanie kalorii. Takie kontrolowane straszenie może pobudzać wydzielanie endorfin i dopaminy – neuroprzekaźników odpowiedzialnych za dobre samopoczucie. W efekcie po zakończeniu filmu możemy czuć się odprężeni, a nawet szczęśliwi, że „przeżyliśmy” to, co działo się na ekranie.

Ale uwaga – nie każdy reaguje na horror w ten sam sposób. Dla niektórych osób przerażające obrazy z „Egzorcysty” (158 kalorii) czy „Obcego” (152 kalorie) są zbyt silnym źródłem stresu. W takich przypadkach potencjalne zdrowotne korzyści mogą zostać przytłoczone przez psychiczne obciążenie. Jeśli więc na widok krwi robi Ci się słabo, lepiej postawić na klasyczne ćwiczenia – spacer, jogging lub jazdę na rowerze – niż uciekać przed zombie na ekranie.

Ciekawostki z badania i kultury horroru

  • Liczba kalorii spalonych podczas oglądania „Koszmaru z ulicy Wiązów”: 118
  • Zalecany przez Departament Zdrowia USA tygodniowy czas aktywności fizycznej: 150 minut
  • Procent Amerykanów, którzy lubią horrory (wg sondażu CBS z 2021 r.): 48%
  • Wpływy z kin z filmu „Straszny film” z 2000 roku: 278 milionów dolarów

Choć oglądanie horroru nie zastąpi regularnego treningu, może być zaskakującym dodatkiem do codziennej aktywności – przynajmniej dla tych, którzy nie zamykają oczu w najbardziej przerażających momentach.

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor