Łączy nas język, kultura, pamięć i historia... niektórzy jeszcze dodadzą - wiara, inni walka. Jeśli historię zafałszujemy, napiszemy na nowo, przewertujemy i przeredagujemy - to będzie dla nas lepiej?
Dlaczego zaborcy zabraniali obchodów narodowych rocznic i świąt? Dlaczego niemiecki okupant zdejmował naszych wielkich z cokołów pomników?
Pozbawieni historii, pamięci - kim będziemy?
Dlaczego mamy naszą historię pisać na nowo? Co w niej jest takiego złego, że trzeba ją znowu naprawiać?
W ostatnich latach dużo dowiedzieliśmy się o żołnierzach zbrojnego podziemia. Ale tylko tych "wyklętych", "niezłomnych". Dlaczego wcześniej o nich milczano? Nadal zresztą milczy się o tych spod Lenino, a przecież wśród nich też byli zesłańcy, którzy po prostu chcieli wydostać się z nieludzkiej ziemi. Tak wielu z nich w tej koszmarnej bitwie poległo. Mówiono nam, że AK to był "zapluty karzeł reakcji", mówiono też, że AK to byli sami bohaterowie i powstańcy, Kolumbowie, kwiat Narodu.
Ostatnio z ust polskich polityków mogliśmy usłyszeć rozważania o tym, co Marszalek Piłsudski sądził o Armii Krajowej, a wiedza ta miała pochodzić oczywiście z przedwojennych podręczników...
W tych dniach obchodzono 45. rocznicę powstania Komitetu Obrony Robotników. Poseł, zasiadający w Sejmie z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu przeprowadził głosowanie treści uchwały upamiętniającej tę rocznicę. Przed głosowaniem - jak podają polskie media - posłowie opozycji opuścili obrady, nie było regulaminowego minimum, jednak glosowanie pan poseł przeprowadził. Opozycja wyszła, by zaprotestować, by nie wziąć udziału w tym glosowaniu, ponieważ w treści uchwały pojawiły się poprawki naniesione przez przewodniczącego komisji, posła Suskiego. Poprawki kuriozalne! Jeśli uchwałę przeczyta osoba niemająca wiedzy z innych źródeł, może nabrać przekonania, że KOR zakładali dwaj politycy obecnie z PiS-u, że nie było tam Jacka Kuronia na przykład!
Kłamstwo powtórzone odpowiednią ilość razy ma szansę stać się prawdą. Być może pan poseł Suski chce sobie zapisać w życiorysie zasługę wyprodukowania takiej prawdy "historycznej". Niektórzy politycy i publicyści mają już w dorobku NSZZ "Solidarność" bez Lecha Wałęsy, to teraz będzie KOR bez Kuronia!
Jacek Kuroń zaatakowany tu w Chicago przez "patriotycznie" nastawionego rewidenta historii odpowiedział mniej więcej tak: "Ja proszę pana za walkę z komuną przesiedziałem w więzieniach PRL-u łącznie z dziewięć lat. A pan w tym czasie? Na pochody pierwszomajowe pan chodził!"
W studiu amerykańskiej telewizji, wiele lat temu, rozmawiano z korespondentem, który właśnie wrócił z Polski. Powiedział, że w Polsce Lech Wałęsa już nie jest popularny. Jakże zdziwiony był prowadzący tę rozmowę! Dlaczego, pytał, dlaczego? Bo wiatr historii wiał już w inną stronę i już zaczęło się pisanie na nowo!
Krok po kroczku, rocznica za rocznicą i ani się obejrzymy - zamieszkamy w nieco innym kraju.
Prezes Kaczyński nie tak dawno bardzo brzydko wyrażał się o księdzu Rydzyku. Ksiądz Rydzyk swego czasu wypowiedział się na temat przyjęcia, jakie urządziła Maria Kaczyńska, żona prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Co powiedział? O przyjęciu, na którym zdaje się były same kobiety? Powiedział, że to szambo, które nigdy nie będzie perfumerią, czy też - nie nazywajmy szamba perfumerią. Tak elegancko, o przyjęciu wydanym przez Pierwszą Damę! Ksiądz!
Ale to było - minęło! Teraz się podejmują, obejmują /dosłownie lub w przenośni/, wspierają, rozumieją. Kaczyński nawet kłaniał się głęboko i z szacunkiem.
Minister od bezpieczeństwa wewnętrznego, teraz też na czele jakiegoś siłowego resortu, zapytany o pierwszy gigantyczny tzw. marsz niepodległości, z wybuchami, pochodniami, sztandarami i całym tym oprzyrządowaniem, odpowiedział, że polskie flagi tak ładnie się prezentowały. Jednym słowem było patriotycznie, narodowo i historycznie! I w dodatku - ładnie!
A w minioną niedzielę? Mamy tu w Chicago dostęp do polskich mediów. Wielu z nas na bieżąco śledziło demonstracje na Placu Zamkowym. I słyszeliśmy ten jazgot z głośników. Jazgot, którym organizatorzy demonstracji "patriotycznej" - jak sami lubią się nazywać - strony sceny politycznej, próbowali zagłuszyć wystąpienia uczestników manifestacji środowisk opozycyjnych. Jak dzieci! Albo jak... nie warto mnożyć epitetów. To po prostu było paskudne. I pomyśleć, że takie rzeczy finansowane są z budżetu państwa, bo organizatorzy tego jazgotu finansują swe działania z rządowych grantów! Z pieniędzy podajnika!
To się pisze najnowsza historia. Tak powstają nowi bohaterowie. Najgorsze jest to, że niektórym z nas się to podoba! I z zadowoleniem łykają nawet kłamstwa, nawet brednie i oczywiste przeinaczenia.
Coraz mniej wspólnego. Sami sobie to robimy. Nie ma mowy o tym, żeby się dogadać, kompromis ciągle rozumiany jest jako: ktoś przegrywa, ktoś wygrywa. Albo-albo! To co nas jeszcze łączy? Terytorium, język? Może już tylko strach o przyszłość.
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.