Nie można o całym spektaklu rozsądzać na podstawie jednej fotografii. Tym bardziej, że ta wygląda i głupio i strasznie. Oto w szkolnej sali gimnastycznej, co łatwo stwierdzić na podstawie obecności drabinek, a nawet bramki i kosza (to do gry w piłkę), więc na podłodze tej sali gimnastycznej leżą młodzi ludzie. Wszyscy mają głowy zwrócone w jedną stronę, wszyscy mają też związane z tyłu ręce i przy każdym stoi krzyż ułożony z konarów brzozy.
Każdy z nas ma inny próg wrażliwości, a moim zdaniem chcąc pokazać coś tak dramatycznego, można by te drabinki, bramki, kosze pozasłaniać…
Coś tak dramatycznego? No właśnie. W szkole podstawowej we wsi Królików, w gminie Szubin, w woj. kujawsko-pomorskim wystawiono spektakl “Tylko guziki nieugięte przetrwały”. Wszystko ładnie ułożyła pani nauczycielka, czy też pani dyrektor, która w ten sposób włączyła uczniów w uroczystości z okazji posadzenia Dębu Pamięci ku czci majora Józefa Korab- Kobierzyckiego, który zginął w Katyniu, a pochodził z tamtych mazurskich stron, to znaczy z okolic Łodzi, ale jego rodzina później się przeniosła.
Przedstawienie pokazano w szkole, a następnie w Muzeum Ziemi Szubińskiej.
Jest to opowieść o polskich oficerach zamordowanych przez sowietów w Katyniu. Uczniowie odczytują fragmenty listów, spektakl “oparto na autentycznych wierszach, listach z obozów jenieckich, scenkach obozowych i innych, a kulminacją była scena egzekucji, którą widać na fotografii ze spektaklu” (to ta scena z leżącymi uczniami, krzyżami i koszem do koszykówki), czytamy na stronach “Myśli Konserwatywnej”. Więcej zdjęć można zobaczyć na stronie naklonadnotecia.naszemiasto.pl
Widać tam i sadzenie Dębu Pamięci i sceny ze spektaklu i można przeczytać, że “piękny program artystyczny pt. ‘Tylko guziki nieugięte przetrwały’ przygotowali uczniowie SP w Królikowie. Ich występ obecni nagrodzili oklaskami na stojąco”. W uroczystościach uczestniczyli i przedstawiciele władz administracyjnych, i władz oświatowych, obecny był też duszpasterz z lokalnej parafii.
Jednym słowem - podobało się! W czym więc problem? Otóż gruchnęło po kraju i pokazało się w mediach, że w spektaklu młodzi ludzie odtwarzają scenę egzekucji polskich oficerów, a więc strzał w tył głowy! Więc jedno dziecko gra polskiego jeńca, który ma związane z tyłu ręce, pewno klęka, a drugie dziecko, w roli oprawcy enkawudzisty, strzela mu w głowę! W dodatku pojawiły się informację, że do roli oprawców wyznaczono dzieci… z Ukrainy, bo mają lepszy akcent!
Ja już teraz wiem, dlaczego w różnych środowiskach nie są lubiani ludzie z różnych organizacji pozarządowych, walczący o przyrodę, klimat, o prawa ludzi. Psują, po prostu psują. Popsuli i tym razem. Szumu narobiła Alina Czyżewski, aktywistka Watchdog Polska. To ona oburzyła się, że ukraińskie dzieci…, że takie sceny, taki spektakl. A wszystkim tak się podobało!
Teraz znana posłanka zapowiada zgłoszenie sprawy do Ministerstwa Edukacji, do Kuratorium i władz samorządowych. Dyrekcja szkoły w Królikowie ma w ciągu 14 dni wydać oświadczenie, media się rozpisują, pytają.
Tyle ludzi to widowisko widziało i jakoś nikomu nie przeszkadzało, że dzieci grają w scenie egzekucji, no bo jak mogło przeszkadzać?! Przecież to najprawdziwsza Prawda, tak było, tak Polaków potraktowali Sowieci!
Młodzież ma się uczyć, ma znać historię, Historię Ojczyzny, ma znać Bohaterów i Męczenników, ma wypełnić swoją rolę w tych wszystkich programach rządowo-patriotycznych, które szkoła realizuje w ramach projektów… itd.
Czy ukraińskie dzieci poinformowano, o co w tym wszystkim chodzi? Trudno zgadnąć, bo w zasadzie w prasowych doniesieniach nie ma jasności, czy te dzieci w ogóle w tym przedstawieniu uczestniczyły. Jak i nie ma informacji, czy polscy uczniowie odmówili grania ról Sowietów…
Lata temu, w Yorkville Grupa Rekonstrukcyjna pokazywała nam sceny znane z walk powstańczej Warszawy. Szłam przez łąkę w kierunku grupy “aktorów”. Zorientowałam się, że maja na sobie mundury żołnierzy hitlerowskich. Dziwnie się poczułam. Dowiedziałam się później, że o pokazanie się w roli żołnierzy niemieckich nasi rekonstruktorzy zwykle proszą Amerykanów, Latynosów, jednym słowem cudzoziemców. Więc może zaproszenie dzieci ukraińskich nie było złym pomysłem?
Tylko, że czas fatalny. I jeszcze te guziki!
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.