Od powstania Armii Krajowej minęło niedawno równe 80 lat. Dziś ostatni akowcy są już u schyłku swojego życia, poświęcenie i patriotyzm zostały jednak właściwie uhonorowane. Ich służba Ojczyźnie pełna była zarówno heroizmu, jak i cierpienia.
Polki i Polacy, urodzeni w latach 20. XX wieku, byli pokoleniem wyjątkowym – pierwszym urodzonym już w niepodległym państwie, nie pamiętającym w żaden sposób zaborów, kształtowanym w atmosferze patriotycznej i śmiało spoglądającym w przyszłość. Ideał, według którego wychowywano tę młodzież, opierał się na przywiązaniu do polskiej kultury oraz tradycji, szczególnie kultu powstań narodowych oraz walk lat 1914-1921. Bohaterami historycznymi oprócz Józefa Piłsudskiego i jego legionistów (ewentualnie Józefa Hallera i żołnierzy innych formacji) byli przede wszystkim powstańcy styczniowi, bojownicy z lat 1863-1864, którzy obok walki przeszli też nieraz poniewierkę na zesłaniu. W II Rzeczpospolitej ci starsi już ludzie zostali szczególnie uhonorowani – nadano im stopnie oficerskie, objęto systemem państwowej opieki, zapraszano na uroczystości i spotkania z młodzieżą.
W takich warunkach Kolumbowie – jak nazywa się to pokolenie odwołując się do głośnej powieści Romana Bratnego – wierzyli w Polskę i obowiązki wobec niej. Często byli harcerzami bądź przeszli przez którąś z organizacji społecznych takich jak Związek Strzelecki. Szybko musieli zdawać egzamin z tych pokojowych nauk. Wojna z Niemcami, która wybuchła 1 września 1939 roku, była starciem nie tylko armii, ale całych narodów. Młodzi ludzie, często uczniowie gimnazjów i liceów bądź świeżo upieczeni maturzyści, stanęli przed wielkim pytaniem: jak postąpić? Oczywiście najlepiej znamy sytuację chłopaków i dziewcząt wywodzących się z inteligencji – dzieci urzędników, nauczycieli, naukowców, przedstawicieli wolnych zawodów, oficerów. Dla nich, wychowanych w pewnym etosie, ale także we względnym uprzywilejowaniu społecznym, odpowiedź była prosta: podjąć walkę.
Tworząca się od 27 września 1939 roku ogólnopolska konspiracja niepodległościowa – Służba Zwycięstwu Polski, następnie Związek Walki Zbrojnej – była u swoich początków organizacją kadrową, tworzoną przez przebywających w kraju oficerów, często zasłużonych w walce o odzyskanie niepodległości. Tworzyli oni siatki, organizowali łączność, przygotowywali koncepcje przyszłych kroków w walce z wrogiem. Liczyli, że wiosną 1940 roku alianci na zachodzie ruszą z ofensywą i pokonają Hitlera. Jak się okazało, nic z tego nie wyszło – Francja upadła a Wielka Brytania musiała bronić się na swojej wyspie przed przewagą wroga. Uświadamiano sobie, że walka z Niemcami będzie długa i będzie wymagała wielu przygotowań.
Wraz z biegiem wojny zaangażowanie owego pierwszego pokolenia Niepodległej w walkę o Ojczyznę coraz bardziej się zwiększało. Ich losy trafnie opisał w wydanej w czasie wojny powieści Kamienie na szaniec Aleksander Kamiński – harcmistrz i redaktor podziemnej prasy. Jego książka, dokumentująca bohaterstwo młodych ludzi, miała podbudowywać wolę walki z wrogiem wśród ich rówieśników. Historia Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, Jana Bytnara „Rudego” i Macieja Aleksego Dawidowicza „Alka” to opowieść o harcerzach, aktywnych już przy okazji pomocy walczącym we Wrześniu 1939 roku, którzy poprzez skryte kontakty i tajne harcerstwo wchodzą do konspiracji. Obok pracy wychowawczej zajmują się też utrwalaniem oporu wobec Niemców, zaczynając od malowania na murach antyniemieckich haseł czy rysowania żółwia, wzywającego Polaków do powolnej pracy na rzecz okupanta. Z czasem jednak zadania stawiane im są bardziej wymagające, pojawia się też coraz więcej szkolenia wojskowego.
14 lutego 1942 roku wydany zostaje rozkaz Naczelnego Wodza Wojska Polskiego i premiera Rządu RP na Uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego o przekształceniu Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową – konspiracyjne siły zbrojne działające na terenach okupowanych. Celem było podniesienie rangi tej części Wojska Polskiego, ale też skupienie pod jednym sztandarem innych partyjnych i regionalnych organizacji konspiracyjnych. Żołnierze AK składali przysięgę wojskową i przechodzili możliwe w warunkach konspiracji szkolenie. Trafiali do oddziałów Kedywu i toczyli bieżącą walkę z Niemcami wysadzając transporty kolejowe czy likwidując zbrodniarzy i konfidentów. Gdy byli „spaleni” trafiali do partyzantki, nierzadko na Kresy Wschodnie, gdzie trzeba było mierzyć się nie tylko z Niemcami, ale i Litwinami, Ukraińcami czy partyzantami radzieckimi. Szkolili się i walczyli z oczekiwaniem na wybuch powstania, które wypędzi hitlerowców i pozwoli budować Polskę ich marzeń.
Latem 1944 roku wydawało się, że scenariusz ten się realizuje – Niemcy przegrywali, a na Kresach i Lubelszczyźnie rozpoczęła się Akcja „Burza”, czyli wzmożona walka połączona z demonstracją suwerenności wobec Sowietów, chcących podporządkować sobie Polskę. 1 sierpnia 1944 roku w Warszawie wybuchło powstanie, którego celem było wyzwolenie stolicy. Niestety, wydarzenia nie ułożyły się tak jak sobie wyobrażano: Stalin nie chciał współpracować z AK, NKWD aresztowało i prześladowało konspiratorów, a Hitler stłumił skazane na klęskę powstanie warszawskie.
Akowcy po wojnie mogli być rozczarowani i zrezygnowani, ale wielu swoją postawą pokazało, że dalej walczy o Ojczyznę – czy to w podziemiu, czy w opozycji demokratycznej w PRL czy też w solidnej pracy i wychowaniu młodych pokoleń. Również dzięki nim Polska odzyskała w 1989 roku swoją niepodległość.
Tomasz Leszkowicz