18 marca 2016

Udostępnij znajomym:

Nie jest prawdą, że Polacy pojawili się w historii USA wraz z wojną o niepodległość. Na początku XVII wieku w pierwszej angielskiej kolonii na wybrzeżu Atlantyku, Jamestown, istniała grupa kolonistów pochodząca właśnie z terenów Rzeczpospolitej – można zastanawiać się, czy byli to Polacy czy może na przykład Niemcy, niemniej jednak ich związek z Polską jest faktem. Warto dodać, że grupa ta nie była nieznacząca – choć liczyła około 50 osób, to zajmowała się rzemiosłem, m.in. produkcją smoły, szkła i mydła. Niestety, władze Jamestown nie chciały dopuścić Polaków do udziału w rządach za pośrednictwem przedstawicieli, bojąc się, że przejmą oni władzę w osadzie. Polacy postanowili jednak walczyć o swoje prawa... ogłaszając strajk i zamykając swoje warsztaty. A że było to zbyt ważne dla gospodarki kolonii, Anglicy wreszcie ustąpili.

Gdy w latach 70. XVIII wieku Amerykanie rozpoczęli swoją walkę o niepodległość od Imperium Brytyjskiego, za oceanem pojawili się liczni ochotnicy, chcący wspomóc ich w dążenia do wolności. Wśród nich znaleźli się również Polacy, w tym przede wszystkim Kazimierz Pułaski i Tadeusz Kościuszko. Ich historię wszyscy znamy. Pułaski, stuprocentowy kawalerzysta i były konfederat barski, organizował amerykańską jazdę do walki z Anglikami. W bitwie pod Brandywine uratował życie Jerzego Waszyngtona, zginął jednak 11 października 1779 roku w bitwie pod Savannah. Kościuszko zaś zajmował się inżynierią wojskową, tworząc liczne umocnienia, m.in. West Point, stając się również ważnym współpracownikiem Waszyngtona.

Udział Polaków w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych stała się podstawą polsko-amerykańskiej przyjaźni. W USA przyjęto Kościuszkę i Pułaskiego jako swoich bohaterów. W Polsce stali się oni pierwszymi walczącymi „za wolność Waszą i naszą”, pokazującymi, że dla mieszkańców kraju nad Wisłą równie ważna co własne państwo jest wolność innych ludów i narodów.

Przez kolejny wiek związki te były w naturalny sposób mniej oficjalne – Polska nie istniała jako państwo, USA zaś rozwijało się coraz dynamiczniej. Była za to Polonia amerykańska – coraz większa populacja ludzi, którzy za chlebem lub dla znalezienia szansy na rozwój i dobre życie emigrowała do Stanów, urządzała się tutaj i współtworzyła to państwo.

Przyjaźń polsko-amerykańska wróciła jednak do intensywnego życia w początkach XX wieku. Ignacy Jan Paderewski, światowej klasy pianista, był w USA gwiazdą i wykorzystał to do budowania wizerunku Polski i sympatii dla jej walki o wolność. Ten i wiele innych gestów doprowadziły do tego, że USA poparło dążenia Polski w walce o niepodległość. 8 stycznia 1918 r. prezydent Thomas Woodrow Wilson w swoim przemówieniu do Kongresu, w którym przedstawił swoją wizję powojennego ładu na świecie, trzynasty z czternastu punktów programu poświęcił Polsce. Postulował: Należy stworzyć niezawisłe państwo polskie, które winno obejmować terytoria zamieszkane przez ludność niezaprzeczalnie polską, któremu należy zapewnić swobodny i bezpieczny dostęp do morza i którego niezawisłość polityczną i gospodarczą oraz integralność terytorialną należy zagwarantować paktem międzynarodowym. Udało mu się wprowadzić swój postulat w życie na konferencji pokojowej w Wersalu w kolejnym roku.

Polska zachowywała sympatię Amerykanów przez całe dwudziestolecie międzywojenne. Duże znaczenia miała tu oczywiście Polonia, która wrosła już dobrze w społeczeństwo amerykańskie, ale pamiętała o swojej starej Ojczyźnie – ponad dwadzieścia tysięcy Polakoamerykanów zaciągnęło się do Błękitnej Armii Józefa Hallera we Francji, która po odzyskaniu niepodległości wróciła do Polski i walczyła w wojnie o granice. 2/3 tych żołnierzy wróciło potem do USA. Do polskiego wojska zaciągnął się także Merian C. Cooper, współtwórca lotniczej Eskadry Kościuszkowskiej, która walczyła z Ukraińcami i bolszewikami i w której skład weszli piloci amerykańscy, nawiązujący zresztą do pamięci o Tadeuszu Kościuszce. Sam Cooper, podpułkownik Wojska Polskiego i generał brygadier armii amerykańskiej, znany był potem jako reżyser filmowy, twórca m.in. King Konga.

O Polsce Amerykanom przypominał też w 1939 roku Julien Bryan, dziennikarz i fotograf, który przebywał we Wrześniu w oblężonej przez Niemców Warszawie, dokumentował w postaci zdjęć i filmów bohaterstwo Polaków, tworząc film pt. Oblężenie (Siege) wyświetlany w amerykańskich kinach.

I choć Roosevelt w ramach swojej polityki w czasie II wojny światowej zdecydował się poświęcić Polskę i oddać ją w strefę wpływów Stalina, to Amerykanie o niej nie zapomnieli, wspierając jej walkę z komunizmem – przez Radio Wolna Europa, przez politykę wielu prezydentów, na czele z Ronaldem Reaganem, wreszcie przez ludzkie wsparcie, widoczne choćby w latach stanu wojennego. USA wspierało też Polskę w jej transformacji po 1989 roku.

Jak widać przyjaźń polsko-amerykańska ma długie tradycje – najpierw Amerykanom pomogli Polacy, potem sytuacja się odwróciła. W układzie tym to USA jako supermocarstwo jest silniejsze, Polska zaś może być tylko klientem, choć zaprzyjaźnionym. Dlatego właśnie ostatnie głosy przedstawicieli władz polskich krytykujące i pouczające Stany Zjednoczone, były nie tylko niegrzecznością wobec chcących dobrze przyjaciół, ale również czymś gorszym – głupotą.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor