03 listopada 2022

Udostępnij znajomym:

Może zawsze tak było, może to już w starożytności…

Pamiętam scenę z jednego z warszawskich teatrów. Przedstawienie? Trudno, nie przypomnę sobie, ale - kostiumowe, nie współczesne. W pewnym momencie na sam skraj sceny, aż do rampy podchodzi niezwykle wtedy popularny Daniel Olbrychski i w tym kostiumowym spektaklu (akcja toczy się wieki temu) zaczyna wygłaszać monolog: „Ta dzisiejszą młodzież” i układa ręce tak, jakby grał na gitarze, i szarpie struny elektrycznego, niewidzialnego instrumentu. Widownia pęka ze śmiechu.

Różnice pokoleniowe mogą zachęcać do żartów, a mogą przerażać.

Kiedyś „typowy” tatuś mówił: mnie ojciec lał i wyszłem na ludzi, to i ja swojego syna jak trzeba - spiorę i będzie dobrze.

Obecnie nowoczesny, korporacyjny tatko rzecze tak: “Dziecko to inwestycja. Dobry rodzic zrobi wszystko, by produkt finalny był dobrej jakości!”. Ściągnęłam to z Internetu, z dyskusji zamieszczonej pod którymś z artykułów. Korporacyjny tatko gania więc swój przyszły produkt finalny na angielski, na niemiecki i jeszcze w środę - na francuski. Jego przedszkolak gra w szachy, jeździ konno, pływa, tańczy, i co tam jeszcze! Lubi nie lubi, nieważne, tatko rządzi!

Ani jednej ojciec, ani drugi nie ustrzegą siebie i swojego dziecka przed problemami. Ani jedna metoda czy postawa, nie gwarantują powodzenia. Ważne jest najwyraźniej coś innego. A dziecko może wpaść w statystyczną pozycję - 35 tysięcy dzieci w Polsce potrzebuje już teraz, natychmiast, pomocy psychiatrycznej. Albo w rubrykę: każdego roku w Polsce znika jedna średniej wielkości szkoła. Tyle dzieci popełnia samobójstwo.

Trudno doszukać się jednoznacznych danych statystycznych. Bo są próby samobójcze i są próby samobójcze uwieńczone sukcesem, ale - są przypadki śmierci dzieci w szpitalach, kiedy rodzice proszą, by nie podawać prawdziwej przyczyny zgonu. Bo to tabu, grzech i wstyd….

W 2018 roku w Polsce samobójstwo było druga przyczyną zgonów nastolatków w wieku od 10 do 19 lat. Pierwszą przyczyną były wypadki komunikacyjne.

Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że prób samobójczych może być nawet 100 razy więcej niż samobójstw.

Dzieci popełniają samobójstwa tak, jak dorośli; wieszają się, rzucają pod pociąg, strzelają do siebie. Mało się o tym mówi, żeby nie zachęcać, nie tworzyć wzorów, podpowiedzi. Ale co „się” robi, żeby ten trend koszmarny powstrzymać?

Oczywiście dochodzą do nas wiadomości o braku psychiatrów dziecięcych, o braku poradni, przychodni, opieki, możliwości uczęszczania na terapie. A tymczasem depresja to już prawie epidemia.

To jedna część problemu. I tym wiadomo kto - musi się w końcu zająć. Ale druga część koncentruje się na pytaniu: dlaczego, z czego to wynika, skąd się to bierze, że współczesna dzieciarnia ma takie ciężkie dzieciństwo i lata dojrzewania?

Częścią problemu są dorośli. Nie potrafią z dziećmi rozmawiać. Nie potrafią się z własnymi dziećmi przyjaźnić. Nie potrafią tych dzieci kochać. Dziedziczymy nie tylko geny i nazwiska, dziedziczymy też różne traumy, bóle i lęki. Jaką afirmacją życia, jaką radością życia zarazi swoje dziecko taki rodzic, który niczego się nie nauczył i tylko jest w stanie powtarzać - mnie lali i wyszłem na ludzi… i tak dalej. Czy jego syn nauczy się radzić sobie z problemami, czy tylko będzie unikał (do czasu) kary?

Przyczyn straszliwego cierpienia dzieci i rodziców jest mnóstwo. Z pewnością specjaliści będą je analizować, szeregować, systematyzować. Na ratunek ruszają też różne organizacje, fundacje, osoby prywatne. Tomasz Zieliński na przykład doradzał, jak się dogadywać, jak rozmawiać, jak porozumiewać w kontaktach klient - firma. Na prośbę znajomych zaczął dogadywać się też z ich dziećmi. Przy pomocy FB otworzył „Okienko”, taki właściwie dyżur telefoniczny, takie miejsce, do którego dzieciarnia może zadzwonić, może porozmawiać z dorosłym, który z jakiegoś powodu wie, jak rozmawiać. Nie wymądrza się, nie poucza, nie krytykuje, nie doradza, słyszy. Słucha i słyszy! Marzy mu się założenie ośrodka „Usłyszeć na czas”, oby zdążył. Bo jeśli politycy mówią, że zrobią, to wiadomo, że nie zdążą. Dzisiejsze dzieci będą już dorosłe, będą borykać się ze swymi traumami, będą powtarzać błędy swoich rodziców, bo przecież jesteśmy ofiarami ofiar. I choć nienawidzimy tego ojca, który chwyta za pas, jak już dorośniemy też będziemy ten pas trzymać pod ręką. W USA samobójstwa rocznie popełnia prawie 48 tysięcy ludzi. Dostęp do opieki psychiatrycznej też jest kiepski, a dorośli, chyba wcale nie są lepsi w kontaktach z własnymi dziećmi.

Idalia Błaszczyk

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor