Zbliża się koniec roku, więc coraz częściej spotykamy różne przepowiednie, przewidywania, zapowiedzi – co się wydarzy, jak się wydarzy, co i jak będzie w Nowym Roku. Jedni się zastanawiają, czy Harry i Meghan wrócą do Wielkiej Brytanii, inni znowu – czy Wielka Brytania wróci do Unii Europejskiej. A Unia? Utworzy swoje własne siły zbrojne, czy nie? A Putin? Umrze na raka, ucieknie do Chin, jak skończy tę straszliwą wojnę?
Przewidywane są wspólne działania wielkich kapitałów, koncernów, czy – jak, kto woli – korporacji, które będą chciały więcej znaczyć w losach świata. Być może. Być może odezwie się znowu pandemia, zwłaszcza jeśli Chiny zmienią swoją politykę zamykania ludzi w domach siłą i pod przymusem. Może, być może, pojawią się inne wirusy. Być może też jeszcze więcej niepokoju dostarczą nam zmiany klimatu. Być może uwierzymy, że klimat się zmienia. Być może zaczniemy coś z tym robić.
Tajemnicą poliszynela jest paskudny wpływ wywierany na klimat przez nieustający wzrost konsumpcji mięsa. Spożycie mięsa i jego przetworów, jak pamiętamy, choćby z własnej historii, zawsze było miara statusu, sukcesu, bogactwa. Pod koniec bieżącego jeszcze roku dowiedzieliśmy się, że jest nas już 8 miliardów. A od lat 60. XX wieku konsumpcja mięsa wzrosła pięciokrotnie. Bogaci jesteśmy, coraz bogatsi, chcemy jeść mięso, więcej mięsa! Już ponad 70 procent całej ziemi uprawianej w Unii Europejskiej pochłania uprawa roślin na pasze oraz pastwiska.
Jak wiemy, gazy cieplarniane oskarżane są o największe szkody czynione w naszym klimacie. Ale czy wiemy, że 18 procent wszystkich gazów cieplarnianych trafia do atmosfery właśnie z powodu hodowli zwierząt, z których mamy mięso. To więcej niż emitują wszystkie samochody, samoloty, okręty razem wzięte! A woda? Aby do sklepu trafił jeden kilogram wołowiny trzeba zużyć 10 do 15 tysięcy litrów wody. Kilogram wieprzowiny potrzebuje około 5 tysięcy litrów, a drobiu – 4 tysiące litrów wody. Woda potrzebna jest do uprawiania roślin na pasze, do pojenia zwierząt, do czyszczenia ich obór i kurników, do produkcji paszy i ogromne ilości wykorzystywane są przy uboju i obróbce mięsa przed dostarczeniem go do sklepów. A zjadamy rocznie około 40 miliardów zwierząt! Polak średnio zjadał rocznie, kilka lat temu: 27 kg drobiu, 40 kilogramów wieprzowiny, 3 kilogramy wołowiny. Teraz światowe organizacje podają, że zjadamy średnio /wszyscy/ około 70 kg mięsa rocznie, na osobę.
Niektórzy z nas wiedzą też, jaka to „przyjemność” mieszkać w pobliżu przemysłowej fermy: smród na całą okolicę, aerozole z moczu i odchodów w powietrzu, też bardzo szkodliwe dla zdrowia, ścieki zalane gnojowicą, bo już żadne pola tych ilości nawozów nie przyjmą, metan i inne trucizny w powietrzu, w wodach gruntowych, w studniach i rowach melioracyjnych. Co jakiś czas słyszymy o wycofaniu ze sklepów sałaty, bo rosła na polach zalewanych przez zwierzęce odchody z pobliskiej tuczarni, czy innej fermy. Na świecie jest już trzy razy więcej zwierząt hodowlanych niż ludzi, a rośliny uprawiane na pasze mogłyby wyżywić 17 miliardów ludzi! Czyli – gdybyśmy przeszli na dietę roślinna, to można by głód zlikwidować? Może i tak. Wiadomo, że tereny zżerane z powodu hodowli (nawet po to rąbie się Puszczę Amazońską) dostarczyć mogą o wiele więcej żywności roślinnej niż uzyskamy z nich mięsa. I nasi lekarze byliby zadowoleni, bo choć konsumpcja mięsa jest, czy ma być, dowodem poprawy sytuacji materialnej, to jednak dla naszego zdrowia może być szkodliwa.
Wśród przepowiedni na nadchodzący rok pojawia się więc i ta, że być może w 2023 pojawi się pierwsze państwo, które zlikwiduje na swoim terytorium hodowle zwierząt na rzeź. A być może też my wszyscy pójdziemy po rozum do głowy i ograniczymy swoje apetyty. Nie musimy od razu całkiem rezygnować, wystarczy jeść mniej, rzadziej. We wszystkich religiach zaleca się post, często rozumiany przede wszystkim właśnie jako dzień, w którym nie jemy mięsa i jego pochodnych. W dawnych czasach nie jadało się mięsa, codziennie, ba! Kilka razy dziennie! Może dlatego mniej było nowotworów, zatorów, zawałów i wylewów. Naukowcy już dawno ostrzegali, że konsumpcja przetworzonego czerwonego mięsa jest szkodliwa. Raz na jakiś czas – można, ale nie codziennie! Jaki to status i luksus, jeśli szkodzi naszemu zdrowiu. I zdrowiu naszej Ziemi.
Idalia Błaszczyk