Docieramy w końcu do naszego hotelu rewelacyjnie usytuowanego w samym centrum starego Erywania, tuż u podnóża tzw. Kaskad, skąd tylko przysłowiowy rzut beretem dzieli nas od eleganckiej restauracji, gdzie spożyjemy obiadokolację. Podobnie jak w Gruzji, również i tutaj stoły uginają się od tradycyjnych dań począwszy od pysznych, pszennych placków, na które kładziemy świeże, surowe sałaty i zioła. Jest koper, estragon, szczypiorek, kolendra, pietruszka, do tego kilka gatunków sera, bakłażany, rzodkiewka, ostra papryka... A ogórki i pomidory posiadają swój - dawno już przeze mnie zapomniany w USA - zapach i smak. Jak za Gomułki i nawet jeszcze Gierka w Polsce! Po chwili na stół trafiają dania mięsne, głównie wołowina i kurczaki, potem ciastka kawa i herbata.
Centrum Erywania
Dzisiaj wieczorem nie może zabraknąć koniaku Ararat, ponieważ jest to po pierwsze trunek narodowy, a po drugie - jak już wspomniałem - celebruję właśnie zaliczenie 99-tego państwa świata. Wznosimy więc uroczysty toast za podróże! Póki znowu można, póki jeszcze chcemy i jesteśmy w stanie. Bowiem patrząc na Gruzję z perspektywy ostatniego tygodnia widzieliśmy, jak bardzo wzrosła ilość turystów, zwłaszcza z Polski i z sąsiedniej Rosji. Z sezonu na sezon będzie trudniej o noclegi, o wszelkie rezerwacje, a ceny na pewno wzrosną. A więc w drogę Przyjaciele!
Okazałe gmachy w centrum
Niedziela, 21 maja
Budzimy się wcześnie rano w butikowym hotelu w centrum Erywania, gotowi do eksploracji stolicy Armenii. Po pysznym śniadaniu ruszamy na zwiedzanie jednego z najstarszych miast regionu, założonego w 782 roku p.n.e. przez Argisztiego I, władcę starożytnego państwa Urartu, istniejącego na Wyżynie Armeńskiej od XIII do VI wieku przed Chrystusem. Król wzniósł tutaj twierdzę nazwaną Erebuni, co dało dzisiejszą nazwę miasta. Wiemy o tym z inskrypcji wykonanej w piśmie klinowym, znalezionej przez archeologów na skalnym bloku w fundamencie jednej ze świątyń we wspomnianej twierdzy. Oryginały antycznych tablic będziemy oglądać dzisiaj po południu, ale teraz idziemy do podnóży monumentalnej budowli, jakimi są tarasowe schody wykonane z trawertynu. Te schody zwane Kaskadami, pną się na krawędź wzgórza od strony świetnie utrzymanych, zadbanych, ukwieconych parków zaprojektowanych na europejską modłę dookoła Armeńskiej Opery Narodowej... a więc w samym centrum miasta. "Kaskady" wapiennych stopni są bogato i gustownie ozdobione licznymi płaskorzeźbami i nowoczesnymi rzeźbami, a pod nimi znajdują się sale muzealne (Centrum Sztuki Cafesjana) i ruchome schody, którymi - w ciągu dnia - można wyjechać prawie na sam szczyt. A stamtąd rozpościera się fantastyczna panorama całego miasta, z jego imponującymi gmachami rządowymi (dzisiaj muzea i drogie hotele) zbudowanymi z kolorowych tufitów wulkanicznych, jeszcze w czasach radzieckich. Dokładnie na wprost, nad dachami budynków widnieje "wisząca na niebie" sylwetka biblijnej góry Ararat, wysoki na 5,130 m nad poziomem morza drzemiący wulkan. Ararat, symbol Armenii, znajduje się obecnie w całości na terenie Turcji.
Muzeum Rękopisów
Wyjechaliśmy na wzgórze ruchomymi schodami, lecz podążamy tym razem na piechotę w stronę Placu Republiki, najbardziej reprezentacyjnego w cały mieście. Mijamy liczne, ukwiecone skwerki, pełne nowoczesnych rzeźb, pomników lokalnych bohaterów, rzeźbiarzy, znakomitych architektów, mijamy uliczne kafejki, jak gdyby żywcem wyjęte z Paryża. Sprawdzam lokalizację w GPS; jesteśmy zaledwie 170 kilometrów w linii prostej od Tbilisi, a jakże różne są to światy, obie stolice piękne, obie mają swój niepowtarzalny urok.
Akarat widać z każdej strony
Niedaleko krawędzi wzgórza, z którego właśnie zeszliśmy, na potężnym, bazaltowym cokole, na którym stała niegdyś statua Stalina (usunięta w 1962) wzniesiono w 1967 r wysoki na 22 metry pomnik Matki Armenii. Podobny do Matki Gruzji z Tbilisi, jednak z mieczem schowanym w pochwie, i bez czary z winem... Cokół posiada wewnątrz muzeum związane z ormiańską dywizją, która podczas II wojny światowej doszła do Berlina, a obok można ujrzeć czołg z tamtych lat. Co ciekawe, architekt odpowiedzialny za projekt cokołu, radziecki artysta Rafayel Israyelian (pochodzenia ormiańskiego) zdawał sobie sprawę, że osobnik na czubku szybko ulegnie podmianie, i stworzył formę nawiązującą do typowego, trójnawowego kształtu średniowiecznych kościołów Armenii.
Matka Armenia
Obowiązkowym "punktem programu" zwiedzania Erywania jest wizyta w kompleksie pomnikowym Muzeum Ludobójstwa, miejscu niesłychanie przygnębiającym, lecz jakże ważnym nie tylko dla Ormian, lecz i dla całego świata. Historia lubi się bowiem powtarzać.
Otóż mieszkańcy Erywania dopiero w 1965 roku wymusili na władzach radzieckich zgodę na upamiętnienie ludobójstwa Ormian. Rzeź dokonała się na ludności ormiańskiej w Imperium Osmańskim w czasie I wojny światowej w latach 1915-1917. Według obliczeń tureckich zginęło 972 tysiące osób, wg Ormian - 1.5 miliona!
Nad Erywaniem zapada zmierzch
O ile położenie geograficzne Gruzji nie jest godne pozazdroszczenia, o tyle geopolityczna sytuacja chrześcijańskiej Armenii jest jeszcze mniej ciekawa; od wschodu graniczy z muzułmańskim i jawnie wrogim Azerbejdżanem, od południa z muzułmańskim Iranem, od zachodu z muzułmańską Turcją, a od północy - spokojna granica - z prawosławną Gruzją. Póki co, Armenia jest bezpiecznym, gościnnym i spokojnym krajem, można tam jeździć bez żadnych przeszkód, bez restrykcji. A więc zapraszam!
Kafejki Erywania wieczorową porą
Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka. Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, z Gruzją i Armenią włącznie, od 16 do 26 września 2023 roku. Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W. Belmont, Chicago IL 60634, tel. (773) 237 7788, strona internetowa:
andrzejkulka.com/destinations/gruzja-armenia-wrzesien-2023/