Wiele osób, szczególnie tych, które planowały zakup swojego pierwszego domu, wstrzymywało się z decyzją o wejściu na rynek nieruchomości. Nadzieje na lepsze warunki kredytowe i bardziej przystępne ceny sprawiły, że rok 2024 był okresem wyczekiwania. Jednak czy w tym roku sytuacja rzeczywiście poprawi się?
Choć eksperci prognozują większą liczbę ofert i stabilizację stóp procentowych, niepewność gospodarcza oraz wysokie ceny nieruchomości nadal mogą odstraszać wielu potencjalnych nabywców. Dla osób odkładających decyzję o zakupie pojawia się pytanie, czy zmiany rynkowe przyniosą wymierne korzyści, czy tylko przedłużą okres oczekiwania.
Więcej ofert, ale wciąż ograniczona przystępność
National Association of Realtors (NAR) prognozuje, że w 2025 roku rynek stanie się bardziej sprzyjający dla kupujących. Przewidywany jest wzrost liczby ofert i sprzedaży istniejących domów o 7-12% rocznie, w zależności od rejonu kraju, przy czym stopy procentowe kredytów hipotecznych mają ustabilizować się na poziomie około 6%.
Jednak perspektywy dla osób kupujących swoje pierwsze cztery ściany pozostają wyzwaniem. W 2024 roku tylko niespełna jedna czwarta transakcji dotyczyła nabywców debiutujących na rynku – to historycznie niski poziom. Choć niektórzy widzą szanse na poprawę sytuacji, kilka czynników może ją skomplikować.
„Choć ceny nieruchomości pozostają wysokie, a stopy procentowe utrzymają się powyżej 6%, większa liczba ofert na rynku będzie pewnym światełkiem w tunelu dla kupujących. Jednak ich możliwości wyboru będą różnić się w zależności od regionu” – uważa Danielle Hale, główna ekonomistka Realtor.com.
Według raportu Fannie Mae, mimo prognozowanej stabilizacji, rynek nadal będzie zmagał się z poważnymi barierami. Mark Palim, wiceprezes i główny ekonomista tej organizacji zauważa, że „z perspektywy przystępności finansowej rok 2025 będzie podobny do 2024. Stopy procentowe pozostaną powyżej 6%, wzrost cen nieruchomości wyhamuje, ale pozostanie dodatni, a podaż domów nadal będzie poniżej poziomu sprzed pandemii”.
Jednocześnie eksperci podkreślają znaczące różnice regionalne. Podczas gdy rynek nieruchomości w Kalifornii – szczególnie w powiecie Los Angeles – będzie borykać się z konsekwencjami pożarów, obszary południowych stanów mogą oferować bardziej korzystne warunki dla nabywców.
Rynek mało przystępny
Ciągłe problemy gospodarcze, takie jak rosnące koszty życia, stagnacja dochodów czy niedobór mieszkań, wpływają na możliwości zakupowe wielu osób. Jerry Jiang, założyciel startupu technologicznego Unrepped, który wspiera kupujących, uważa, iż „istnieje fundamentalna nierównowaga między dostępnością mieszkań, ich cenami, a dochodami ludzi, co utrudnia uznanie rynku za przystępny”.
Światełko w tunelu
Nie wszystkie prognozy są jednak pesymistyczne. Eksperci Fannie Mae przewidują wzrost nominalnych wynagrodzeń, który w dłuższej perspektywie może poprawić sytuację kupujących. „Choć obecny kryzys przystępności finansowej utrzyma się, to przewidujemy, że w tym roku wzrost płac przewyższy wzrost cen nieruchomości po raz pierwszy od ponad dekady, co powoli, ale skutecznie przyniesie ulgę potencjalnym nabywcom” – dodaje Palim.
rj