Katarzyna Grochola (pisarka, autorka między innymi powieści "Nigdy w życiu") powiedziała nie tak dawno w wywiadzie, który można sobie odszukać w sieci, że teraz witamy się pytaniem: zaszczepiłeś się? Kiedyś na dzień dobry pytaliśmy jedno drugie - głosowałeś, nawet - na kogo głosowałeś? Teraz pytamy o szczepionkę.
I chyba bardzo słusznie. Do niedawna mówiono nam, że noszenie maseczki jest po to, żebym ja nie kichał i nie prychał na kogoś, kto znajdzie się w pobliżu mnie, bo jeśli nie jestem zdrowy - zarażę. Maska nie była po to, by chronić noszącego ją, była po to, żeby noszący nie zarażał.
I tak, jak wszyscy wiemy, wielu z nas i to po obu stronach Atlantyku, było przeciw. Ciągle słyszeliśmy o "szkodliwości medycznej" masek, o szkodzie społecznej, jaka wynika z tego "kagańca". Przeciwnicy maskowania uważali, że władza nas tą szmatką na twarzy zniewala i godności pozbawia!
Teraz władza nam mówi - szczepiłeś się? jesteś już całkowicie - na przykład obiema dawkami zaszczepiony? to nie musisz już maseczki nosić. Serio?
Poszłam między ludzi sprawdzić, jak to wygląda. Oczywiście do sklepu! Nie polskiego, tym razem. I nagle okazuje się, że większość - zaszczepiona. O ta nastolatka - zaszczepiona, ten starszy pan i ta w średnim wieku kobitka, jednym słowem - więcej zaszczepionych niż nie! Serio? A kto to sprawdzi!?
Więc jeśli prawdą jest, że niezamaskowany rozsiewa zarazę na osoby, które się do niego zbliżą, to... Jeśli niezamaskowanym jest ktoś niezaszczepiony, to jest większe prawdopodobieństwo, że roznosi. Więc zaszczepieni, jeśli zdejmą maski?
Sami sobie winni. Może wiec dojść do takiej paradoksalnej sytuacji, że to właśnie osoby zaszczepione będą nosiły maski, żeby się mimo szczepionki - nie zarazić. Wiadomo, że żadna szczepionka nie chroni w stu procentach. I wiadomo, że maska nie chroni tego, który ją nosi, tylko... ratunku! Zaszczepiłem się, noszę maskę, która i tak nie mnie chroni, dookoła ludzie bez masek! Co robić?
I całe chmary pozbawionych masek i niechętnych szczepieniom zasiądą w restauracjach oraz innych miejscach publicznych i będą zarażać na prawo i lewo. I będą się śmiać z tych, którzy się szczepili!
A media za jakiś czas napiszą, że to przyszła czwarta fala pandemii.
W latach dziewięćdziesiątych prof. Leszek Kordylewski z University of Chicago wydał książkę "Problemy bioetyki". To były czasy intensywnego rozwoju nauk dookoła medycznych, do świadomości ogółu docierały takie rzeczy jak in vitro, albo możliwości leczenia przy pomocy komórek macierzystych. Profesor napisał wtedy całkiem pokaźną książeczkę, składająca się... z samych pytań!
Teraz też zdaje mi się jesteśmy w sytuacji, że pytania już potrafimy na temat pandemii zadawać, ale jeszcze mamy za mało odpowiedzi.
Po kilkunastu miesiącach życia w zamknięciu, w rygorach sanitarnych, władze chcą nam ulżyć, więc to maskowanie nieco odpuszczają, ale...
Są dwie prawdy o świecie i o ludziach. Jedna mówi, że ludzie, my, jesteśmy nieodpowiedzialni, niepoważni, niebezpieczni sami dla siebie i dlatego nie wolno nam pozostawiać różnych swobód i uprawnień, trzeba nami rządzić, nakazywać, zakazywać, dla naszego własnego dobra.
Druga prawda czy doktryna mówi - ludzie są mądrzy, odpowiedzialni, wiedzą, co robią, dokonują świadomych i logicznych wyborów tylko trzeba im pozwolić. Nie zakazywać, nie nakazywać, pozwolić im, by sami sobą samorządnie, niezależnie zarządzali, a na pewno dokonają właściwych wyborów!
To jak będzie?
Dramat, tak dramat polega na tym, że staliśmy się wszyscy bardzo wierzący. Ja wierzę, że... i nikt mi nie udowodni, nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Żadne doktory i profesory, żadne wykształciuchy, ani eksperci w dziąsło szarpani. Jeśli gdzieś pojawia się informacja, że w krajach np. dalekiej Azji, w tych krajach, w których maseczki już od dawna noszono, choćby ze względu na zanieczyszczenie powietrza - więc w tych krajach obecna pandemia ma lżejszy przebieg, to taki antymaseczkowy wyznawca powie - aha, a kto za ten artykuł płaci? Kto? Może producenci masek! I koniec dyskusji.
Pozostaje mieć nadzieję, że nie wszyscy, nie na raz, nie tłumnie, rzucimy się do sklepów, restauracji, sal koncertowych i innych miejsc publicznych. Nie wszyscy zasiądą od razu na trybunach, nie wszyscy będą się tłoczyć pod estradą na plenerowych koncertach ani w zwyklej kolejce do kasy! Mieć nadzieję, że ta nasza wiara nie przysłoniła nam instynktu samozachowawczego, który w jakimś stopniu nam w tym przejściowym (oby) czasie pomoże. I obejdzie się bez czwartej fali.
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.