Polska to kraj o tragicznej historii. Nie chodzi tu jednak o wszystkie nieudane powstania, przegrane wojny i ogromne zniszczenia. To wszystko jest pochodną geopolitycznego położenia, które kraj nad Wisłą stawia zawsze w środku burzy dziejów.
Przez wieki dzisiejsze ziemie polskie znajdowały się gdzieś daleko poza biegiem wielkiej historii. Przecież z perspektywy Mezopotamii (dzisiejszego Iraku), Egiptu czy Grecji były to ziemie gdzieś na końcu świata, gdzie według fantastycznych geografów musieli żyć nie normalni ludzie, a potwory. Niewiele lepiej było też w czasach Rzymu, gdy centrum polityczne Europy znajdowały się w basenie Morza Śródziemnego. „Cywilizacja” kończyła się na Dunaju i Renie, dalej byli groźni Germanie, a dopiero gdzieś dalej ziemie polskie, które były potrzebne tylko do tego, by znad Bałtyku sprowadzać bursztyn.
Potem nastąpił upadek Rzymu, centra polityki przeniosły się najpierw do Bizancjum, czyli Konstantynopola (dzisiejszego Stambułu), stolicy potężnego do czasu cesarstwa wschodniorzymskiego, a potem do zachodniej Europy. Chrzest Mieszka I formalnie włączył Polskę w krąg chrześcijański, jednak wciąż były to peryferie. Stan ten trwał gdzieś do końca średniowiecza, gdy w wyniku wojen, kryzysów gospodarczych i przede wszystkim epidemii dżumy Zachód popadł w regres. Europa Zachodnia tymczasem kwitła gospodarczo, a potem politycznie, na czym skorzystała Polska.
Przez chwilę, w sojuszu z Litwą, mogła ona odgrywać rolę geopolitycznie ważnego państwa. Silna monarchia rozciągała się od Gdańska i Rygi nad Bałtykiem aż po brzegi Morza Czarnego. W jej obrębie znalazły się Warszawa i Kraków, Wilno, Mińsk i Kijów. Na zachodzie były słabe, rozbite na wiele księstw i księstewek Niemcy. Na wschodzie – w końcu zjednoczona, ale orientalna i słaba Rosja. Na południowym wschodzie – Imperium Osmańskie, wielkie zagrożenie dla Europy, z którym Rzeczpospolita raz toczyła wojny, a raz współpracowała.
Niestety, wszystko zaczęło się intensywnie zmieniać w XVIII wieku. Już wcześniej zaczęły się niekorzystne dla Polski procesy gospodarcze – na Łabie wyrosła faktyczna granica pomiędzy bogatą w miasta, rodzący się przemysł i kapitał Europę Zachodnią, a rozległą, bogatą w surowce i płody rolne oraz opartą o duże gospodarstwa należące do szlachty Europą Wschodnią. Zbożem nie dało się zbudować proto-kapitalizmu, wobec czego Polska zaczęła coraz bardziej słabnąć. Dodatkowo zmieniło się też otoczenie międzynarodowe – Rosja pokonała Szwecję i Turcję i zdobyła mocną pozycję na wschodzie, tworząc imperium, które miało pozostać w głowie Rosjan na zawsze. Na zachodzie główną potęgą stały się Prusy, które dzięki sprawnemu zarządzaniu i doskonałej armii w ciągu stu lat zdominowały i zjednoczyły Niemcy. Na południu coraz bardziej wzmacniała się Austria Habsburgów, którzy władali w Czechach, Słowacji, Węgrzech, Chorwacji, zachodniej Rumunii i północnych Włoszech.
Nieprzypadkowo te trzy państwa w 1772, 1793 i 1795 roku dokonały rozbioru Polski. Silniejsi sąsiedzi zjedli słabe państwo pośrodku. Rosja zrealizowała cel, który przyświecał jej od początku XVI wieku – zebrała pod swoim władaniem dawne ziemie ruskie, należące w średniowieczu do Rusi Kijowskiej, a więc tereny Białorusi i Ukrainy. Prusy-Niemcy widziały zaplecze swojego rozwoju na wschodzie, który miał stanowić dla nich zaplecze rolne rozwijającej się gospodarki. Trzy, solidarnie współpracujące ze sobą państwa, zawładnęły ziemiami polskimi uznające je za swoją strefę wpływów. Inne mocarstwa nie były zainteresowane tym, by bronić prawa Polski do niepodległości – Francja i Wielka Brytania interesowały się bardziej całym światem, w którym posiadały swoje kolonie.
Bieg spraw odwrócił się w wyniku I wojny światowej. Rosja załamała się pod wpływem wielkiego wysiłku wojennego, straciła ziemie Polski, Białorusi i Ukrainy i stanęła w obliczu rewolucji, która wyłączyła ją z gry mocarstw. Wielonarodowa Austria sama rozpadła się na wiele państw, których mieszkańcy nie chcieli już dłużej walczyć za cesarza. W końcu Niemcy przegrały krwawą wojnę z Francją, Wielką Brytanią i USA. Z tych trzech klęsk w Europie Środkowej znowu narodziła się Polska, mocno ulokowana na swoich rdzennych ziemiach i kontrolująca wciąż spore obszary Litwy, Ukrainy i Białorusi. Młode państwo próbowało najpierw oprzeć się na sojuszu ze zwycięską Francją, potem zaś prowadzić politykę równych odległości względem Niemiec i ZSRR. W końcu jednak musiała sprzymierzyć się z Wielką Brytanią.
Obydwaj wielcy sąsiedzi Polski pałali żądzą zemsty za klęskę w I wojnie światowej. Ich przywódcy, Hitler i Stalin, chcieli zbudować silne imperia, które zawładnęłyby Europą i stały się supermocarstwami. Wybitny amerykański historyk Timothy Snyder w swojej książce pt. „Bloodlands” (w Polsce wydanej jako „Skrwawione ziemie”) stwierdził, że najokrutniejsze wydarzenia II wojny światowej i czasu przed i po niej rozegrały się właśnie na ziemiach między Niemcami a Rosją. Czyli na ziemiach ówczesnej Polski.
Po wojnie Polska za zgodą Zachodu wpadła w orbitę wpływów ZSRR, który kontrolę nad Europą Środkową traktował w kategoriach bezpieczeństwa swojego imperium. „Czerwone imperium” było straszakiem regionu przez prawie pół wieku. Dopiero jego upadek dał wolność Polsce. Dziś jednak wciąż trzeba pamiętać, że jej położenie wymaga nie tylko przemyślanej, ale i mądrej polityki. Bo gdy rusza historia, słabi i samotni skazani są na zjedzenie przez silnych.
Tomasz Leszkowicz