Dzień Pamięci, nazywany też Dniem Wieńczenia Grobów, obchodzimy w ostatni poniedziałek maja. W tym roku celebracja tego święta została w pewnym sensie zdominowana przez obchody setnej rocznicy masakry w Tulsa, Oklahoma. Minęło już sto lat od tamtych wydarzeń, ale ciągle można spotkać informacje o zamieszkach, jakby słowo masakra wzbudzało zbyt dużo lęku.
Czy to były zamieszki, wiec czy masakra?
Nie wnikając za bardzo w historię USA i stanu Oklahoma (jest stanem dopiero od 1907 roku), można jednak zrozumieć, co się tam sto lat temu stało.
Osiedlający się tam, z różnych powodów, czarnoskórzy Amerykanie, zgodnie z doktryną radźcie sobie, uczcie się, bierzcie do pracy, do biznesu, karier - wtedy wreszcie zajmiecie w tym społeczeństwie miejsce "normalnych" ludzi, przestaniecie być ciągle dyskryminowani - stworzyli tam, w Oklahoma City, swoją własną dzielnicę. I była to dzielnica sukcesów! Mieli sklepy (w innych by ich nie obsłużono), restauracje, teatry, gabinety lekarzy i dentystów, własne szkoły, autobusy i taksówki. Mieszkali w ładnych domach, swoim córkom wiązali kokardy we włosach, chłopców uczyli na przykład różnych sportów, bo i na to było tam miejsce.
Oklahoma City liczyło wtedy nieco ponad 72 tysiące mieszkańców. Dziś to jest prawie 400 tysięcy. Ale wtedy 3,200 mieszkańców należało do Ku Klux Klanu, w samym 1921 roku w mieście zlinczowano 31 osób. Jednocześnie miasto stawało się bardzo ważnym ośrodkiem przemysłu naftowego, a dzielnica czarnych nazywana Black Wall Street, tak pięknie gospodarczo kwitła. Był bank, kościoły, kancelarie adwokackie, sala do jazdy na rolkach! Rozrosła się aż do 35-ciu miejskich bloków, nazywała się, jak i dziś, Greenwood.
Czy to wzbudzało zazdrość? Czy to były tylko pobudki rasistowskie, czy może w dodatku właśnie zwykła zazdrość? Prezydent Joe Biden przemawiając w Oklahoma City w ubiegły poniedziałek cały akapit poświęcił grze o sumie zerowej. Przekonywał, że to nie jest tak, że jeśli ty odnosisz sukces, to ja tracę. Jeśli ty dostajesz pracę, to ja jej nie dostaję. Jakby rozważał właśnie tę kwestię - czy sukcesy ekonomiczne czarnej społeczności po prostu nie wzbudzały aby zwyklej zazdrości? Biali rasiści nie mogli może znieść widoku czarnych, którzy radzą sobie z inwestowaniem, biznesem, życiem rodzinnym, religijnym, normalnym życiem zwykłych ludzi? Z ich rasistowskimi przekonaniami z pewnością się to nie zgadzało...
Jakoś to musiało narastać, aż wystarczył - jak to zwykle - malutki płomyczek i doszło do wybuchu.
Kilkunastoletni czyścibut zachwiał się w windzie i potracił windziarkę. Też nastoletnią, ale ona była biała, a on - czarny. Nim na dobre wyszli z tej windy już poleciała w miasto wiadomość, że czarny zgwałcił białą i że będzie dziś linczowany! Na miejsce przybyli dorośli czarni mężczyźni, przybyli też biali dorośli mężczyźni, których lokalny szeryf powołał do służby i uzbroił. I się zaczęło!
W części świata, z której my pochodzimy, mówi się w takiej sytuacji o pogromie. Porwali dziecko, zabili i zgodnie ze swoim żydowskim obyczajem - krew tego dziecka wymieszali z ciastem na mace! I już. Tyle wystarczało, by ruszył pogrom.
Tu jak wspomniałam mówi się "riots" - rozruchy, łagodniej, albo masakra - dosadniej.
To się zaczęło 31 maja 1921 roku po południu. I trwało tylko do 1 czerwca. Dobę. Cała dzielnica poszła z dymem. Na zdjęciach widać budynki tak zniszczone jakby były zbombardowane. Na niebie pojawiają się samoloty. Podobno prywatne, używane przez lokalnych farmerów do opryskiwania pól. Są relacje, w których się mówi, że z tych samolotów były zrzucane materiały wybuchowe, są relacje, w których się mówi - no co wy wygadujecie. Jednak niektórzy podkreślają, że to było pierwsze w historii bombardowanie na terytorium USA.
Atak na Hawajach był przecież później!
W jednej niemal chwili 10 tysięcy ludzi zostało bez dachu nad głową. 12 tysięcy budynków przestało istnieć. Biznesowe, kościelne, szkoły, domy mieszkalne. Zostały w niektórych miejscach tylko kikuty kominów. Wyposażenie, cały zgromadzony majątek - rozkradziono! Do dziś nie wiadomo, ile osób zginęło. Zeznająca teraz w Kongresie USA Viola Fletcher, która dopiero co obchodziła sto siódme urodziny (tak 107), powiedziała, że do dziś ma przed oczami lezące na ulicy ciała pozabijanych czarnych mężczyzn, do dziś słyszy tamte strzały. Ciągle pamięta ten dym, ten ogień. Gwardia Narodowa doprowadziła do zakończenia masakry, ale wszystko i tak już się stało! Nie wiadomo dokładnie, jaki los spotkał posądzonego o gwałt pucybuta: mówią, że został zlinczowany, inni zaś, że dziewczyna wycofała zarzuty przeciw niemu i ocalał.
Trudno ustalić rozmiar zniszczeń, wielkość strat i liczbę poległych. Władze lokalne tak to urządziły, że nie doszło do szacowania strat, nikt nie wypłacał odszkodowań. Mówiło się o 36-ciu ofiarach śmiertelnych, ale do dziś dokładnie nie wiadomo, gdzie są ich groby. Dopiero ostatnio, przy pomocy archeologów, prowadzone są poszukiwania masowych mogił i mówi się, że zginęło około 300 osób. Nawet urodzeni i wychowani w Tulsa dziwią się, że nie wiedzieli, pytają - dlaczego nie uczono nas o tym w szkole? Bo czarni bali się mówić - stało się wtedy, może stać się znowu i biali bali się mówić - jak przyznać się do udziału w czymś takim, do okradania i rujnowania domów mieszkańców Black Wall Street, jak się przyznać do tego, że mój ojciec, czy dziadek tam był, strzelał, rozwalał, co się dało. W jednym z filmów dokumentalnych pokazywane jest krzesło, które gdzieś tam w Tulsa trafiło, ale widocznie towarzyszyły mu czyjeś wyrzuty sumienia, bo pod spodem na tym krześle jest wiadomość - wyniesione z kościoła w Greenwood!
Mimo braku odszkodowań, mieszkańcy w pewnym stopniu do swojej dzielnicy wrócili, odbudowali ją. Władze wcale nie pomogły, a w dodatku w poprzek Greenwood puszczona została autostrada! Dzielnica przecięta na pól i pomniejszona została też pozbawiona swojej wyjątkowości w latach 60-tych, kiedy to lżejsze prawa pozwalały czarnym kupować i przebywać także w innych częściach miasta.
Tulsa, Oklahoma to nie jedyne tak historycznie wyciszone miejsce w USA. Stopniowo dowiemy się więcej. I to jest plus naszych czasów!
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.