Dobry, dłuższy spacer (zależnie od rasy psa) powinien zaspokajać wiele psich potrzeb. Myślę tu oczywiście o podstawowych potrzebach związanych z ruchem czy załatwieniem potrzeb fizjologicznych, ale spacer to dla psa coś więcej. Jest to możliwość poznania otoczenia, socjalizacji z innymi psami oraz spędzenia sympatycznego czasu ze swoim właścicielem.
Psie spotkania zawsze wprowadzają mnie w zdumienie, ale i zachwyt. Wczoraj przyglądałam się mojemu psu i innym spotkanym na naszej spacerowej trasie. Każdy z nich wysyła do drugiego inne sygnały powitania. Jeden będzie obchodził nowego psa naokoło, drugi staje bokiem, trzeci oblizuje się, ale wszystkie te sygnały uspokajające świadczą o tym, że psie spotkanie odbywa się bez agresji, jest tylko poznawcze, przed ewentualną wspólną zabawą.
Psy, które widzą się pierwszy raz w życiu raczej nie przystąpią od razu do wspólnych igraszek. Podobnie jak my nie zapraszamy nowo poznanej osoby do domu na kawę. Psy również muszą lepiej się ze sobą poznać. Pomagają im w tym wspomniane sygnały uspokajające, różne rytuały oraz informacje przesyłane poprzez zapach. Dopiero taka interakcja będzie dla właściciela wskazówką odnośnie wspólnego zainteresowania i w jakim stopniu. Należy jednak pamiętać, że nie za każdym razem psy muszą się witać i poznawać. Nie jest to konieczne, przynajmniej taką właśnie zasadę wyznaję. Dlaczego? Nie wiemy, jak psiak zareaguje na drugiego psa w obliczu obrony swojego terytorium czy właściciela, więc lepiej być ostrożnym.
Podczas dłuższych spacerów lubię ćwiczyć z moim psem podstawy posłuszeństwa. Największy nacisk kładę zawsze na skupienie uwagi na mnie, chodzenie na luźnej smyczy, czy przywołanie awaryjne. W nasze treningi często też wplatam rożne zabawy i sztuczki. Dziś uczyłam psa sztuczki „omiń”, która polega na obieganiu przeszkody dookoła. Jest to przydatna umiejętność wówczas, gdy pies zaplącze się na smyczy o drzewo czy inną przeszkodę. Wystarczy powiedzieć wtedy „omiń” i pies sam się odplątuje. Po kilku takich powtórkach psy już same będą omijały taką przeszkodę lub będą bez hasła radziły sobie w takich sytuacjach.
Gdy Guzik jest zbyt zajęty swoimi sprawami i nie zwraca uwagi, gdzie ja jestem, chowam się za pobliski krzak lub drzewo, a wtedy on zaczyna bardzo intensywnie szukać. Oczywiście za odnalezienie mnie zawsze dostaje super przysmak. Po takiej zabawie w chowanego trzyma się zdecydowanie bliżej mnie i jest bardziej uważny. Pilnuje, żeby szalony opiekun znów się gdzieś nie zgubił. Zdecydowanie lepiej jest, gdy to pies pilnuje się swego właściciela, a nie gdy to człowiek musi biegać za swoim psem. Oczywiście na takie zabawy pozwalam sobie tylko w miejscach bezpiecznych, w których nie ma dróg z samochodami i innych potencjalnych zagrożeń. Nie polecam tego typu zabaw z psem lękliwym czy takim, który może wpaść w panikę.
Ciekawe są też ćwiczenia balansu na kamieniach w wodzie, jeśli takie są, albo na pniu zwalonego drzewa. Naprowadzam psa smakołykiem w taki sposób, by cztery łapy znalazły się na pniu (pień powinien być w miarę gruby). Potem proszę go, by zrobił kilka kroków naprzód. Mój psiak uwielbia tego typu wyzwania. Są one dla niego dość trudne i wymagają skupienia. Tym większa jest jego radość, gdy uda mu się wykonać zadanie i otrzyma nagrodę. Tego typu aktywności są świetne do budowania pewności siebie u psa, a przy okazji ćwiczy mięśnie, umysł, równowagę, świadomość ciała. Budujemy też fajną relację opartą na zaufaniu i nauce spacerowej aktywności. Jeśli człowiek jest nudziarzem, który tylko pokrzykuje na psa „zostaw!, „wracaj!”, „wypluj to!”, po czym zapina psa na smycz i idzie do domu, to nie ma co się dziwić, że pies będzie bardziej zainteresowany środowiskiem i innymi psami niż kontaktem ze swoim opiekunem. Wymyślajmy więc ciekawe zabawy naszym czworonogom, urozmaicajmy im spacerowy czas; nam też się przyda odrobina aktywności.
Psia nagroda za wykonanie zadania to przysmak nad przysmaki. Mój pies uwielbia suszone krewetki, chrupiące, pyszne, które zawsze trzymam w plastikowej torebce (mają intensywny zapach). I nie daję Guzikowi więcej jak dwie krewetki dziennie. Drugim przysmakiem, zajmującym poczesne miejsce na równi z krewetkami jest liofilizowana wątróbka wołowa. Kupuję ją w sklepie dla zwierząt. Jest w małych kawałeczkach, wygodnych do nagradzania.
Wszystkim naszym pupilom życzę fajnych świąt z pyszną kostką (prawdziwą, wołową) i miską pełną przysmaków, okraszonych żurawiną. Niebawem ukaże się książka (e-book) z przepisami na pyszne codzienne jedzenie domowe dla psów, jak i przysmaki wielosmakowe. Ale to już w nowym roku. Wszystkim właścicielom psów dużych, mniejszych i całkiem małych kłaniam się świątecznie i noworocznie.
Anna Czerwińska
wielbicielka muzyki klasycznej i dobrej literatury, amatorka gór i namiotu, podglądania życia od kuchni i innych obserwacji wszelkich na własny użytek.
Autorka blogów: o kuchni Stanów Zjednoczonych i… truflach czekoladowych www.amerykanskiekulinaria.com; www.domowetrufle.com
kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.