Z Andrzejem Kulką w świat: Ekwador – Galapagos, 2021, cz. 2
Ruszamy w rejs
Jest wczesne popołudnie, piątek, 5 marca 2021. Witamy się z załogą naszego jachtu, gdzie przyrodniczym, anglojęzycznym opiekunem jest Ivan Valencias, kapitanem Jofre Gil Mora, jego asystent ma na imię Angel, kucharzem (jak się później okazało rewelacyjnym) jest Enrique z pomocnicą Jeanina, mechanik zwie się Byron, barmanem jest Miguel, a serwis sprzątający prowadzi Reinaldo. Jest nas więc na pokładzie 14 turystów plus osiem osób załogi. Mamy cały ten luksusowy jacht (pierwsza klasa) wyczarterowany WYŁĄCZNIE do naszej dyspozycji.
Kotwiczymy w Zatoce Darwina na wyspie Genovesa
Zajmujemy kajuty i po godzinie dopływamy dwoma pontonami (pangi) do śnieżnobiałej plaży Bachas na północnym brzegu wyspy Santa Cruz. To jest druga - z ośmiu - wyspa, na której stawiamy nasze stopy. Okazuje się, że na tej cudnej plaży, gdzie w latach poprzednich zawsze widziałem dziesiątki turystów, jesteśmy JEDYNYMI OBCOKRAJOWCAMI, i mamy tylko dla siebie KILOMETRY cudownego, dziewiczego wybrzeża Parku Narodowego Galapagos w tej części Santa Cruz. Niewiarygodne, ale prawdziwe!
Na plaży nie widać oprócz nas ani jednego turysty! Jak w raju! Spacerujemy po bielutkim, koralowcowym piasku do niewielkiego, brachicznego jeziorka, oglądając czaple i żerujące flamingi. Przodkowie tych ślicznych ptaków przybyli dawno, dawno temu z odległej Afryki, co nie było zbyt wielkim dla nich problemem, gdyż flamingi potrafią bez posiłku przebyć non-stop aż 8 tysięcy kilometrów. Ich populacja na Galapagos liczy około 400 sztuk i na szczęście pozostaje stabilna. Idąc wzdłuż plaży oglądamy niesłychanie kolorowe kraby lightfoot Sally, a także pelikany polujące na ryby. Ponieważ pogoda sprzyja, jest około 30 stopni Celsjusza, a woda czysta jak kryształ, decydujemy się na naszą pierwszą kąpiel w wodach Pacyfiku. Błogi czasu pełnego relaksu, który upływa jak z bicza strzelił. Po godzinie pływania i opalania się, z jachtu przypływają pangi i wiozą nas na pokład, gdzie czeka przygotowany obiad; świeża ryba, warzywa, tropikalne owoce… Po posiłku podnosimy kotwicę, nasz jacht obiera kurs na północ, do wyspy Genovesa.
Plaża na wyspie Genovesa tylko dla nas
Sobota, 6 marca 2021. Przy usypiającym kołysaniu fal Oceanu Spokojnego pokonaliśmy podczas tej nocy w 6 godzin dystans blisko 100 kilometrów dzielące nas od Baltry do arcyciekawej wyspy Genovesa, będącej wierzchołkiem wulkanu, który obecnie posiada kształt podkowy z zapadniętą kalderą zwaną zatoką Great Darwin Bay. Wysepka ma ledwie 14 km kw. powierzchni i wznosi się na wysokość tylko 64 metrów, ale... jest istnym rajem dla miłośników ptaków! Krajobrazy też są zresztą unikalne, ze stromymi klifami wwnątrz wspomnianej kaldery, które zapewniają bezpieczny i rewelacyjny snorkeling dla miłośników podwodnego świata! Oficjalna ekwadorska nazwa wyspy wywodzi się od Genui, rodzinnego miasta Krzysztofa Kolumba.
Rankiem, póki jeszcze jest stosunkowo chłodno (tylko 25 stopni Celsjusza), podpływamy pangą do Schodów Księcia Filipa wiodących na łatwy szlak pieszy pośród krzewów do krawędzi wysokiego na 25 metrów klifu zbudowanego z bazaltowej lawy. Idziemy dosłownie poprzez środek ptasich kolonii. Tuż przy ścieżce widać setki ptaków nienależycie i nieodpowiednio zwanych po polsku głuptakami, a po angielsku znacznie ładniej - boobies. Na gałęziach krzewów widać niemalże niespotykane na innych wyspach, fascynujące zabarwieniem głuptaki czerwononogie (red-footed booby, Sula sula), których tutejsza kolonia licząca 45 tysięcy sztuk jest największą na świecie! Wiją one gniazda pośród gałęzi, a teraz, na naszych oczach, wysiadują jaja, pozwalając zbliżyć się dosłownie na metr! Nie wykazują bojaźni przed człowiekiem, który na tym terenie nie stanowi dla nich żadnego zagrożenia.
Głuptak czerwononogi na gnieździe
Widzimy również - tym razem gniazdujące na ziemi - tysiące odmiennych w swoim wyglądzie głuptaków maskowych, zwłaszcza młodych osobników cierpliwie czekających na powrót rodzica z pokarmem w dziobie. Parotygodniowe pisklęta cały czas podchodzą do nas pociesznym krokiem zaciekawione kim jesteśmy. Musimy uważać, aby ich nie nadepnąć. A nad głowami... tysiące fregat, w okresie godowym i lęgowym jednocześnie, dają nam pokaz swoich teatralnych możliwości, gdy samce z nadętym, czerwonym workiem na szyi starają się przykuć uwagę fruwających samic.
Głuptaki maskowe na ścieżce
Robi się gorąco, około 10 rano jest już blisko 37 stopni Celsjusza. Wracamy na jacht na krótki odpoczynek lub też - dla chętnych - snorkeling wzdłuż osłoniętej od wiatru skalnej ściany kaldery, przy której młode lwy morskie zapraszają nas na pływackie wyścigi. Nie mamy z nimi najmniejszych szans. Kiedy około 2 po południu upał zelżał, podpływamy na sekretną plażę i spacerujemy wzdłuż brzegu z setkami gniazdujących fregat wielkich (F.magnificens). Posiadają kolorowe upierzenie, z barwą piór na grzbiecie wpadającą w szmaragdową zieleń. I znów nastaje pora na pływanie z oglądaniem płaszczek i lwów morskich baraszkujących w wodzie tuż obok nas! Plaża w Zatoce Darwina jest biała, gdyż tworzą ją okruchy koralowców, jest dzisiaj wyłącznie do naszej dyspozycji! Wracamy na nasz jacht, kolacja, odpoczynek i o zmierzchu obieramy kurs na południe w stronę wyspy Bartolome, słynnej ze wspaniałej panoramy. Pokonanie setki kilometrów zajmie nam tym razem ponad 8 godzin, prawie całą noc.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka. Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, z Ekwadorem/Galapagos z polskim przewodnikiem w maju, lipcu i listopadzie 2021 roku! Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W. Belmont, Chicago IL 60634, tel. (773) 237 7788, strona internetowa: www.andrzejkulka.com.