04 sierpnia 2016

Udostępnij znajomym:

Czy powinny istnieć jakieś ograniczenia artystycznych działań, a jeśli tak to jakie? Czy artyści powinni podlegać społecznym rygorom i nakazom? Czy sztuka w ogóle powinna kierować się jakimkolwiek kodeksem etycznym? Czy artysta ma być (czy może być) wolny totalnie? Jakie są zobowiązania artysty wobec obiektu, którego jest twórcą i wobec odbiorcy tegoż obiektu? Czy twórca ma (może, powinien) ponosić odpowiedzialność społeczną, prawną, moralną za dzieło, które stworzył, a jeśli tak, to na ile?

Te elementarne pytania, dla wielu oczywiste i bezdyskusyjne, dla innych niejasne, stanowią oś kompozycyjną jednej z najciekawszych powieści Juana Gabriela Vasqueza zatytułowanej „Reputacje” – bo właśnie ta kategoria społecznego współistnienia, nakręca całą warstwę wyższych sensów znaczeniowych tej niesamowitej książki kolumbijskiego pisarza.

Pozornie wszystko jest jasne. Artysta musi cieszyć się wolnością nieograniczoną, by jego twórczość miała wymiar prawdziwości. Ograniczenia wizji i działań twórczych mogą prowadzić, co najwyżej, do zniekształceń i fałszu w przekazie – wolność implikuje prawdę. Ma to niebagatelne znaczenie w kontekście społecznych i politycznych uwarunkowań, charakterystycznych dla krajów latynoskich.

Autor jakkolwiek buduje swą opowieść przez kreowanie wątpliwości i niejednoznaczności. Nasze stereotypowe przekonania i sądy ulegają modyfikacji, gdy zagłębiamy się w tekst „Reputacji”, bo też samo tytułowe pojęcie jest na tyle wieloznaczne, że w pewnym momencie zaczynamy tracić grunt pod naszymi, pozornie stąpającymi pod utwardzonej powierzeni społecznych przekonań, nogami.

Cała historia dzieje się oczywiście w Bogocie, rodzinnym mieście autora, w środowisku dziennikarskim. Główny bohater to uznany karykaturzysta, który działa i pracuje dla czołowych pism kolumbijskich, rysując rzeczy „mocne” nie tylko społecznie, ale też politycznie. Jest często bezkompromisowy, a nawet okrutny w odsłanianiu brudów polityki i polityków. Znakomicie, niezwykle realistycznie naszkicowane tło, na jakim rozgrywają się wydarzenia powieści ,pozwala nam dotknąć współczesnej Bogoty w jej skomplikowanej historii utkanej z politycznej korupcji, zależności społecznych, dziennikarskich powinności i misji – jednym słowem tego wszystkiego, co jest swoistą unikalnością wielkiego miasta Ameryki Łacińskiej. Jak napisano w jednej z recenzji:

„Javier Mallarino, słynny karykaturzysta o niezachwianych przekonaniach, publikuje od lat rysunki w dzienniku „El Independiente”. Na rzecz karykatury poświęcił dobrze zapowiadającą się karierę malarską. Rozstał się z Magdaleną, opuścił Bogotę. Benefis jego twórczości staje się okazją do przyjrzenia się współczesnej Kolumbii, a także do dającego nadzieję na wskrzeszenie wielkiej miłości spotkania z byłą żoną. Najważniejsze okazuje się jednak dla niego zupełnie inne spotkanie – z przyjaciółką córki z dzieciństwa. Mallarino wkracza na terytorium, które zostawił za sobą, a autor książki, Juan Gabriel Vásquez, wchodzi tym samym na teren znany przede wszystkim ze współczesnej literatury angielskiej – z Banville’a, McEwana czy Barnesa, ale i nieobcy Hiszpanom: Mariásowi czy Marsé” .

Nie bez kozery zestawiono tu tekst Vasqueza z utworami Iana McEwana, bo też podobny koncept konstrukcyjny przynależy do nich obu. Polega on, z grubsza to ujmując, na wykorzystaniu jakiegoś momentu, ulotnego zdarzenia, chwili z życia bohaterów, czegoś unikalnego, co stanowi ostatecznie istotę i kanwę całego dramatycznego zapętlenia powieściowego. U McEwana spada balon, poruszają się firanki w oknach pałacu, znika dziecko podczas zakupów w supermarkecie, a u Vasqueza główny bohater spotyka się z „udawaną” dziennikarką, która okazuje się koleżanką jego córki z dzieciństwa i która wspomnieniami wyprowadza go z równowagi i dobrego mniemania o samym sobie. Pozornie banalne zdarzenie (rozmowa z przypadkową osobą, luźno związaną z jego życiem) zmienia drastycznie sposób myślenia o swojej zawodowej misji, o roli dziennikarza, karykaturzysty, artysty. Tym samym Juan Gabriel Vasquez w „Reputacjach” perfekcyjnie wytrąca również czytelnika z utartych, stereotypami znaczonych, sposobów myślenia. Czytelnik musi w pewnym momencie lektury tekstu Vasqueza przestawić się na inne tory myślenia o innych. Może jednak nie jest tak, że artyście wszystko wolno, może jednak obowiązki dziennikarza, karykaturzysty, artysty muszą, albo powinny być naznaczone odpowiedzialnością za to, co tworzy czy co publikuje? Nic jednakowoż do końca nie jest jasne i jednoznaczne w tej fascynującej historii, bo:

„czy można w ciągu jednego dnia zwątpić w słuszność swojej reputacji i postawić pod znakiem zapytania wszystkie swoje osiągnięcia z ostatnich 28 lat? Juan Gabriel Vásquez udowadnia, że tak. Javier Mallarino jest rysownikiem i karykaturzystą, w dodatku nie byle jakim: najbardziej znanym i nazywanym powszechnie “sumieniem kraju”. Nie bał się ani przestępców, ani polityków, tym ostatnim jego ostry ołówek mógł pomóc lub bardzo przeszkodzić w karierze. A co, jeśli kiedyś się pomylił i zniszczył, może nie całkowicie niewinnego, bo takich tu nie ma, ale niesłusznie oskarżonego człowieka? Jak łatwo się domyślić autor właśnie wobec podobnego dylematu stawia swojego bohatera. (z: recenzja, K. Gumińska)

Jest to rzecz jasna odwieczny i nierozwiązywalny dylemat odpowiedzialności artysty za swoje dzieło i swoje artystyczne poczynania. Nie nakłada się on jakkolwiek jedynie i tylko na artystów, dziennikarzy, pisarzy czy karykaturzystów – jest to problem odpowiedzialności każdego z nas, za wszystko, co każdy z nas robi i czego się w życiu podejmuje.

Kontynuacja w przyszłym tygodniu

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor