Żołnierze rosyjscy tak fatalnie zachowują się w Ukrainie, że nawet ktoś zaproponował wystawienie im pomnika. A na tym pomniku miałaby być sylwetka żołnierza trzymającego w objęciach… sedes. Kradną. Kradną wszystko, co im w ręce wpadnie. Okradają prywatne domy, okradają urzędy, biura, fabryki, kradną nawet zboże i maszyny rolnicze! Na Białorusi otworzyli bazarek i skradzione rzeczy sprzedają. Wysyłają też co się da do domu, do rodziców, żonom, dzieciom w prezencie.
I mordują, i torturują, znęcają się i oczywiście gwałcą. Żołdactwo, nie armia.
Coraz częściej można więc usłyszeć opinie, że to nie jest tak, jak zwykle się mówiło, że ten naród jest w porządku, tylko przywódców ma fatalnych. Trudno teraz zgadnąć, skąd się taka opinia wzięła, czy może kiedyś ten naród miał przywódców z importu, nie spośród siebie wybranych. To jak ciągłe szukanie odpowiedzi na pytanie: jak to się mogło stać, że Niemcy, naród muzyków, fizyków i filozofów nagle dostał bzika i zaczął mordować na prawo i lewo.
Pytam znajomych pochodzących stamtąd. Mówią mi, że to co się dzieje, to rosyjska apokalipsa. Nikt Rosji i Rosjanom nie wybaczy. A świat może wreszcie przekona się i zrozumie, czym jest Rosja.
Więc czym?
Ta sławna rozlewna rosyjska dusza jest ich zdaniem przeżarta zawiścią, resentymentem, nienawiścią. Sami mają niewiele, mieszkają i żyją byle jak, i gdy widzą, że inni, w innych krajach, mają lepiej - reagują nienawiścią, zazdrością. Nie potrafią niczego zbudować, zrobić, osiągnąć. Potrafią tylko zazdrościć innym, gdy ci mają lepiej. Ich mania wielkości (mają przecież takie wielkie państwo) połączona z ta zawiścią, czyni z nich ludzi niebezpiecznych, zdolnych zaatakować, co widzimy teraz na Ukrainie. Zachciało się Ukraińcom do Unii Europejskiej! No to trzeba ich nauczyć rozumu.
Ich przywódcy są tak prymitywni, że nie wstydząc się ani przed własnymi obywatelami, ani przed światem, obnoszą się ze swoim bogactwem zdobytym kosztem wyzysku, przestępstw. No tak, wszyscy teraz wiemy, jak obrośli w wille i jachty sławni rosyjscy oligarchowie. Odradzające się różne ruchy i światopoglądy mruczą coś o upadku moralnym Zachodu, ale jakoś nie przeszkadza im to w wysyłaniu na Zachód dzieci na studia, żon i kochanek na zakupy, samych siebie na wakacje, a nawet - co bardziej obyci na tym rozwiązłym i zawsze przecież chylący się ku upadkowi Zachodowi - inwestują, robią interesy, gromadzą swoje fortuny. Pomieszanie więc z poplątaniem, zakłamanie i jedno wielkie oszukaństwo. Używanie państwowej propagandy do pomnażania własnych bogactw.
W literaturze często pojawia się rosyjski fatalizm. Te sławne słowa: życie już takie jest, czy: no i tak to właśnie wygląda. Może ta filozofia pomagała przetrwać w czasach najgorszych prześladowań, czy to carskich czy komunistycznych, ale jednocześnie taka postawa przecież po prostu pomagała władzy.
Ryszard Kapuściński opisuje w “Imperium” stan tego państwa na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Godna to polecenia lektura, teraz, gdy właśnie pytamy: kim są, jacy są i dlaczego. Jest w tej książce rozdział o zniszczeniu Morza Aralskiego. W Azji Środkowej dzięki dwóm rzekom kwitła przepiękna oaza. Ludzie korzystali z wód rzek, by uprawiać swoje pola, sadzić różne dobre rzeczy, handlować. Ale przyszli komuniści i wymyślili, że będzie się tam uprawiać bawełnę. Będzie się ją uprawiać maksymalnie wydajnie, na każdym centymetrze ziemi. Zniknęły ogródki, pola arbuzów, zaczęły zanikać wody obu życiodajnych rzek, bo gospodarowali nimi po barbarzyńsku. W rezultacie nastąpiło ogromne zanieczyszczenie środowiska, zatrucie nawozami, spod pustyni zaczęła wydostawać się sól, ludzie chorować, Morze Aralskie zamieniło się w bagno. Pozostały kutry na piasku. Lata mijały. Specjaliści myśleli o wysadzeniu w powietrze gór Pamiru, by zdobyć wodę, ale się przestraszyli. Potem zaczęli obliczać, ile wody zyskają, jeśli na pustynię Azji Środkowej skierują rzeki Syberii. Czy to komunizm tak tym ludziom miesza w głowie, czy raczej zwykła głupota i zadufanie w sobie. My jesteśmy imperium, my wiemy, my potrafimy, nawet przyroda nas słucha. Ale jednocześnie była to zwykła bandyterka gospodarcza „zdemoralizowanych karierowiczów”: było powszechnie wiadome, że ludzie Breżniewa w Moskwie i Raszydowa w Taszkiencie podawali wzajemnie uzgodnione, fałszywe dane o zbiorach bawełny. Chodziło o propagandę i o pieniądze - obie mafie, a właściwie jedna, bawełniana mafia, brały do kieszeni krociowe sumy za fikcyjne setki ton bawełny”. A co zniszczyli, co stało się z ludźmi pozbawionymi tradycyjnych źródeł dochodu, to już nikogo nie obchodzi, bo przecież częścią ich fatalistycznej filozofii jest właśnie stwierdzenie, że ludzi u nas mnogo!
Interesujące są spostrzeżenia Kapuścińskiego o Dostojewskim, cenionym przecież za poznanie rosyjskiej duszy, za jej badanie. Otóż Kapuściński powołując się na Michajłowskiego, krytyka literackiego jeszcze z XIX wieku, pisze, że Dostojewski odkrył w człowieku cechę straszną - niepotrzebne okrucieństwo. Że człowiek jest skłonny do zadawania innym cierpienia - bez przyczyny i celu….tylko dlatego, że dręczenie daje mu rozkosz, do której nigdy głośno się nie przyzna”.
Dlaczego jednak ta rozkosz zadawania cierpienia znajduje takie oparcie w Rosji? “Bo… główną cechą Rosjanina, utrwaloną w narodzie rosyjskim, jest bezustanne dążenie do cierpienia”.
Oczywiście, cały świat miałby się teraz o wiele lepiej, gdyby tym światopoglądem nie próbowali się z nami dzielić. Lubią? To niech cierpią u siebie. Dobra wiadomość jest także, że zrezygnowali z urządzenia na zajętych terenach Ukrainy referendum, może zrozumieli, że ludzie nie chcą zapisać się i należeć do ich raju.
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.