Poniedziałek, 15 maja
Po kilku minutach unoszenia się w powietrzu, nasza gondola dociera do górnej stacji na wysokim, prawym brzegu rzeki Mkwari, skąd już tylko pięć minut spaceru pozostało do podnóży grzbietu Sololaki i górującego nad miastem pomnika Matki Gruzji - swoistego symbolu Tbilisi. Oryginalna postać z aluminium dzierży w prawej ręce miecz na wroga, a w lewej czarę wina dla przyjaciela. Jest to 20-metrowej wysokości posąg kobiety, wykonany w 1958 roku z okazji 1500-lecia powstania miasta!
Rzeka Mkwari w centrum Tbilisi
Stąd roztacza się fantastyczny widok na stolicę Gruzji, z dokładnie odwrotnego kierunku niż z dziedzińca katedralnego soboru św. Trójcy, gdzie byliśmy jeszcze godzinę temu. Panorama powala na kolana; pod nami widać czerwone dachy najstarszych budynków z kopułami wiekowych cerkwi tu i ówdzie, rzekę Mkwari i jej mosty, nowoczesną część miasta po lewej, oraz ruiny twierdzy Narikala wzniesionej przez króla Waraz Bakura w drugiej połowie IV wieku i prawie natychmiast zdobytej przez Persów (gruzińskie królestwo Kartli odzyskało twierdzę nad fortecą w niecałe sto lat później). Patrząc na Tbilisi z góry, można zrozumieć, dlaczego właśnie tutaj usytuowano stolicę - zadecydowało strategiczne położenie wzdłuż wąskiej i łatwej do kontroli doliny rzeki Mkwari i stromego Kanionu Figowego od północy. Ślady ludzkiej obecności w tym rejonie datują się od Epoki Miedzi, sześć tysięcy lat wstecz, ale historia miasta to koniec V wieku.
Zabytkowe łaźnie
Tbilisi bywa nazywane Miastem Sokoła, co wiąże się z legendą jego powstania. Otóż kiedy król Wachtang Gorgasali (452–502) polował w tych właśnie okolicach, jego sokół pochwycił bażanta. Ptaki zniknęły w oddali, lecz myśliwi je odnaleźli, martwe w gorącym, siarkowym źródle. Król Gorgasali przyjrzał się górskim zboczom pokrytym lasami i żyznej dolinie rzeki. Stwierdził też, że źródeł jest sporo, a większość z nich tryskała gorącą wodą. Zachwycony pięknem okolicy postanowił zbudować tutaj nowe miasto nadając mu nazwę „Tbilisi”, co w języku gruzińskim oznacza ciepły (tbili).
Idziemy dalej, czyli z powrotem w dół, tym razem jednak na piechotę. Przystajemy na chwilę obok ruin fortecy Narikala, po czym zagłębiamy się w wąskie uliczki Starego Miasta kierując się do Kanionu Figowego Leghvtakhevi i jego słynnych gorących źródeł siarkowych, gdzie powstała legenda o powstaniu miasta. Nieco niżej dostrzegamy pomnik słynnego sokoła, a nawet młodego chłopaka, który oferuje zrobienie sobie fotki z pięknym drapieżnym ptakiem. Nawiasem mówiąc zauważamy również okrągłe, metalowe pokrycia w chodnikach, na których również widnieje stylizowany sokół.
Pomnik legendarnego królewskiego sokoła
Tuż obok jest najprawdziwszy, nadal czynny meczet Juma Masjid z 1890 roku, jedyny zresztą w Tbilisi, więc nie odmawiamy sobie wejścia do skromnego, lecz stylowego wnętrza, gdzie paru wiernych akurat się modli. Byliśmy już dzisiaj w cerkwi, po południu będziemy w kościele katolickim, teraz wchodzimy do meczetu, a w wolnej chwili, kto chce, może nawet udać się do synagogi!
Godło Tbilisi
I tak znaleźliśmy się z powrotem nad rzeką, na placu imienia króla Wachtanga Gorgasali, w pobliżu mostu Metekhi, gdzie przydzielamy sobie dobrze zasłużoną godzinę wolnego czasu na kawę, ewentualnie pierożka chinkali i kieliszek dobrego wina. Postawiono tutaj popularną wśród turystów tablicę z napisem "I Love Tbilisi", jest ciekawy Bazar Meidan w podziemnym przejściu w kierunku mostu, przez który błyskawicznie przechodzę do wcześniej upatrzonego miejsca z doskonałym widokiem na lewy, stromy brzeg Mkwari, na którym wysoko usadowiły się domy bogatych mieszczan. I dopiero po zaspokojeniu fotograficznych powinności i pomysłów wstępuję do pobliskiej, polecanej przez przewodniczkę restauracji Pasanauri na pieroga chinkali z grzybami a także wyśmienite, lokalne piwo.
Pomnik króla Wachtanga Gorgasali i cerkiew Metakhi nad rzeką Mkwari
Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka