"Właśnie wróciliśmy z Florydy! Tam inny świat - słońce, ciepło, wszystko pootwierane, wszędzie pełno ludzi, jak dawniej! W knajpach i na plażach tłok. Maski? Czasem, gdzieś można zobaczyć kogoś w masce".
- To tam już po pandemii? - pytam z nadzieją.
"No nie, ale tam się jakoś nie przejmują."
Jak powszechnie wiadomo, na Florydę tysiącami emigrują osoby starsze, emeryci. Dla nich koronawirus jest szczególnie niebezpieczny. A jednak... na Florydzie - bal!
Bilety lotnicze tanie, coraz więcej osób wyrywa się tam, by odetchnąć od uciążliwości życia w pandemii. Jak dotąd nie ma wymogu zaszczepienia się, by polecieć. Latają więc nieszczepieni też. Zwłaszcza teraz, w okresie ferii wiosennych. Wiadomo!
Wielu z nas ma na lato zarezerwowane bilety do Polski. Termin odlotów nadchodzi. W Polsce znowu ograniczenia, bo bardzo dużo zachorowań i nie wiadomo, co to będzie. Ale posiadanie biletu lotniczego skłania niektórych do zmiany stanowiska w sprawie szczepienia się.
Wśród nauczycieli polskich szkół w Chicagoland była przeprowadzona ankieta: zaszczepisz się czy nie? Zaledwie jedna trzecia odpowiedziała, że chce się szczepić. Jednak teraz - właśnie też z powodu planów wakacyjnych - niektórzy zmieniają zdanie. "Zaszczepię się dla świętego spokoju". Okazuje się jednak, że łatwiej powiedzieć niż zrobić.
"Od końca stycznia czekam na jakąś wiadomość. Zapisaliśmy się w powiecie, w szpitalu, w aptece. I cisza. Niby szczepią teraz osoby starsze, to my, ale efekt tych naszych zapisów to tylko raz na tydzień w mailu reklama apteki".
"Gubernator podobno chciał dodać do obecnie szczepionych jeszcze jakieś inne grupy, bo tak dobrze wszystko idzie! On chyba nie wie, jak to wygląda!"
Więcej stresów mają więc teraz ci, którzy chcą się zaszczepić niż ci, którzy postanowili poczekać, albo też jeszcze "im się nie należy".
"W telewizji podali - mówi mi pani Zosia - że mieszkańcy Illinois mogą się zapisać na szczepienia do United Center. Podali adres internetowy i numer telefonu. No to my od rana za komputer - adres nie działa! Za telefon - po ponad dwóch godzinach na hold udało się! Jesteśmy zapisani i to już na następny dzień. Sprawdzamy, gdzie to United Center, jak tam dojechać. Po paru godzinach - telefon. Kobieta mówi, że my nie będziemy jutro szczepieni. Tłumaczy się. Zapisuje nas na za tydzień. Dopiero teraz bierze nasze dane - adres, adres mailowy, datę urodzenia i przysyła nam pocztą elektroniczną kod, no i te wszystkie potrzebne informacje. Czyli ta rozmowa rano, to była jakaś pomyłka, nie wiem, może bałagan. Najważniejsze jednak - jesteśmy zapisani, idziemy się szczepić. Za tydzień. Radosną nowinę puszczamy wśród znajomych i po dwóch dniach dzwoni koleżanka, spanikowana, bo właśnie usłyszała informację, że w United Center nas nie zaszczepią, że tam tylko mieszkańcy Chicago i to tylko z pewnych okolic. Rzuciliśmy się do radia, do telewizora, do gazet. Burmistrz Chicago wypowiedziała się mniej więcej tak - skoro United Center jest w zachodniej dzielnicy, to wypadałoby, żeby z tej akcji skorzystały osoby, które wyglądają tak jak mieszkańcy tej dzielnicy!"
- Nie mogłam uwierzyć - mówi pani Zosia. Ogłoszono, że to akcja FEMA, a więc federalna, że zapisywać mogą się mieszkańcy stanu Illinois, a nie tylko Chicago, więc jak to tak?! Jak mogą nie zaszczepić osób, które już sami zapisali?
W końcu pani Zosia znalazła w jednym artykule gazetowym dokładnie sprecyzowaną informację, że zapisani będą zaszczepieni.
Okazało się, że zapisy do United Center przez kilka dni miały dotyczyć osób starszych, ze stanu Illinois, a przez następne dni mogli zapisać się też młodsi. Jednak po pierwszych dniach już było wiadomo, że zapisują się głównie ludzie z okolic Chicago. Z miasta - nie. Stąd interwencja pani Burmistrz, żeby zapisywać ludzi z Chicago i to z konkretnych kodów pocztowych. Powstało niepotrzebne zamieszanie, nerwy, niepewność.
Pani Zosia, znowu uspokojona, czekała więc na swoją kolejkę. Jeszcze trzy dni!
Ale! Znajoma znowu dzwoni, znowu spanikowana: nie dadzą nam w tym United Center drugiej dawki!
"Nawet już tego nie sprawdzałam - mówi pani Zosia. - Pomyślałam sobie, że się później tym zajmiemy. I nie wiem, skąd ta informacja się rozeszła, że nie będzie drugiej dawki".
W końcu i pani Zosia i jej znajomi w United Center szczepionki dostali i datę drugiego szczepienia też. I wszystko było świetnie zorganizowane, parking oznaczony, pełno woluntariuszy i żołnierzy, wszyscy mili, sprawni, żadnych kolejek, żadnego tłoku.
Po paru dniach przyszła też informacja z powiatu, że można się zapisać. "Czekaliśmy od końca stycznia".
Być może akcja szczepień nabierze teraz rozpędu.
"Grzech śmiertelny" - można usłyszeć w kolejce w polskich delikatesach. Z powodu metod wytwarzania szczepionek.
Inni znowu mówią - ja poczekam, zobaczę jak to zadziała, jakie będą efekty uboczne, jak ludzie będą reagować i wtedy zadecyduję. A póki co - teraz wyskoczymy do Las Vegas!
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.