----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

12 lipca 2018

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

The Washington Post donosi, że Twitter miał zawiesić działalność ponad 70 milionów kont. I to tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, czyli maja oraz czerwca bieżącego roku. W tym miesiącu firma wciąż pozbywa się kolejnych tysięcy czy milionów generatorów fake newsów.

Z doniesień tych dowiadujemy się także, że tempo usuwania jest o wiele szybsze niż w październiku zeszłego roku, kiedy to Twitter podał do ogólnej wiadomości, że Rosja manipulowała platformą społecznościową, by wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w 2016 roku. Jeszcze w bieżącym roku Twitter wysyłał także maile do osób, które mogły nieświadomie śledzić czy retweetować wiadomości rosyjskich botów.

Twitterowi jak widać mocno zależy na przeczyszczeniu swoich szeregów. Nawet jeśli oznacza to, że firma zanotuje spadek aktywności oraz liczebności kont. 

 

Google Chrome zmienia wygląd

W przypadku przeglądarki internetowej najważniejsze jest rzecz jasna jej sprawne działanie - poprawne wczytywanie stron i zapewnienie użytkownikowi możliwie jak największego bezpieczeństwa. W takiej sytuacji kwestię interfejsu łatwo zepchnąć na dalszy plan i z taką sytuacją mieliśmy właśnie do czynienia przez ostatnie lata w przypadku Google Chrome.

Styl graficzny promowany przez Google w nowym systemie Android oraz jego własnych aplikacjach i usługach, doczeka się istotnych zmian w wyglądzie i sposobie obsługi.

Nowy interfejs mogą już teraz wypróbować użytkownicy systemów Windows i MacOS instalując testową wersję Google Chrome Canary. Na pojawienie się go w stabilnym kanale jeszcze zapewne poczekamy - jak sugerują niektórzy - na dziesiąte urodziny przeglądarki, które przypadną na 2 września.

Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą będzie zaokrąglenie wszystkich rogów i usunięcie wszelkich ostrych krawędzi. Co ciekawe, w Windows 10 Chrome został już dostosowany do Fluent Design, czyli nowego stylu graficznego wprowadzanego przez Microsoft.

Co ważne, zmiany w wyglądzie nie wprowadzają rewolucji w samym rozlokowaniu charakterystycznych elementów interfejsu, co sprawia, że do pracy w odświeżonym środowisku większość z nas przejdzie praktycznie niezauważalnie.

Zgodnie ze współczesnymi wymogami, w desktopowej przeglądarce nie zabrakło też specjalnego trybu wyświetlania dostosowanego do obsługi ekranów dotykowych - co z ulgą przywitają szczególnie użytkownicy tabletów.

 

Aparat Nikon P1000

Nikon zaprezentował następcę flagowego megazoomu P900, modelu sprzed ponad 3 lat. Oczekiwany od dawna aparat COOLPIX P1000 może pochwalić się jeszcze większą ogniskową niż poprzednik i podobnie jak P900 także on na dzień dobry został okrzyknięty rekordzistą. P1000 jest bowiem pierwszym na świecie aparatem kompaktowym ze 125-krotnym zoomem optycznym.

Aparat oferuje zakres ekwiwalentów ogniskowych 24-3000mm, co umożliwia robienie ekstremalnych zbliżeń, a jednocześnie ma całkiem szeroki kąt pozwalający na uchwycenie np. otaczającego pejzażu. Do dyspozycji mamy płynną dźwignię zoomu oraz przycisk zoomu krokowego, który natychmiast przestawia ogniskową z ustawienia tele na szerokokątną.

Zakres jasności obiektywu wynosi f/2.8-8, a więc o ile na szerokim kącie jest naprawdę jasny, to w ustawieniu tele jest już znacznie gorzej. P900 oferował tutaj jasność f/6.5, ale też o 1000mm krótszą ogniskową. Na szczęście mamy optyczną stabilizację obrazu.

Wewnątrz korpusu znajdziemy sensor formatu 1/2.3" o rozdzielczości 16 megapikseli, a więc podobnie jak u poprzednika. Większy jest za to ekran LCD - w P900 przekątna wynosiła 3 cale, a w P1000 mamy 3.2 cala. Monitor jest ruchomy i ma rozdzielczość 921 tys. punktów.

P1000 rejestruje filmy 4K/UHD z szybkością 30p lub w rozdzielczości Full HD (1080p) z maksymalną szybkością 60p. Wideo możemy nagrać z dźwiękiem stereo. Aparat obsługuje format RAW, który pozwala uzyskać z fotografii lepsze rezultaty. P1000 ma na pokładzie moduł Wi-Fi i umożliwia zdalną obsługę poprzez urządzenie mobilne.

 

Wpadka Samsunga. Smartfony producenta same wysyłały zdjęcia

Użytkownicy serwisu Reddit podnieśli wrzawę po tym, jak zorientowali się, że ich smartfony marki Samsung same wysyłają zdjęcia do kontaktów. Odbywało się to bez wiedzy właścicieli telefonów i o wszystkim dowiadywali się w momencie, gdy dany kontakt reagował odpowiedzią na otrzymane zdjęcie.

Problem występował w Stanach Zjednoczonych u klientów T-Mobile, ale być może nie tylko tam. Do błędów w wysyłaniu wiadomości zaczęło dochodzić po udostępnieniu przez operatora aktualizacji wprowadzającej RCS - standardu mającego zastąpić SMS-y. Aplikacja Samsung Messages zaczęła wysyłać losowe zdjęcia do osób przypadkowo wybranych z listy kontaktów. Dlaczego tak się stało? Tego dokładnie nie wiadomo.

Wyżej opisane problemy występowały na smartfonach Galaxy S9 i S9+, których ceny w sklepach mocno już spadły. Pewne przypadki dotyczą także Note'ów 8. Samsung zachęca użytkowników, którzy spotkali się z tym problemem, o kontakt z infolinią firmy.

Amerykański T-Mobile zareagował na te problemy, ale przekazał, że wydarzyło się to nie z jego winy. Klienci doświadczający problemów powinni zwracać się z problemem bezpośrednio do Samsunga.

Opracował: Daniel Odroniec               
E-mail: daniel@1030.am

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor