25 lutego 2025

Udostępnij znajomym:

Stany Zjednoczone głosowały w poniedziałek razem z Rosją, Koreą Północną, Iranem i 14 innymi państwami przyjaznymi Moskwie przeciwko rezolucji ONZ potępiającej rosyjską agresję w Ukrainie i wzywającej do zwrotu ukraińskich terytoriów. Rezolucja, sponsorowana przez przedstawicieli Kijowa, została przyjęta zdecydowaną większością głosów przez Zgromadzenie Ogólne ONZ.

Delegacja USA wstrzymała się również od głosowania nad własną konkurencyjną rezolucją, która wzywała jedynie do zakończenia wojny, po tym jak poprawki wprowadzone przez europejskich przedstawicieli zawierające nowe antyrosyjskie sformułowania zostały zatwierdzone znaczną większością głosów. Poprawiona rezolucja USA również została przyjęta. 

Głosowania, które odbyły się w trzecią rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę, są zaskakującym odzwierciedleniem pogłębiającego się rozłamu między administracją Trumpa a głównymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych w kwestii wsparcia dla Ukrainy i dezaprobaty dla jednostronnych działań prezydenta Donalda Trumpa zmierzających do porozumienia z Kremlem na warunkach korzystnych dla Rosji.

Wymagana większość dwóch trzecich głosujących została osiągnięta, przy czym cała Europa - z wyjątkiem Węgier - i Australia głosowały za rezolucją.

Sześćdziesiąt pięć krajów wstrzymało się od głosu, w tym Chiny, narody Zatoki Perskiej, Paragwaj, Argentyna, Brazylia, Jemen, Wietnam i większość Afryki.

Później, również w poniedziałek, Stany Zjednoczone uniknęły podobnej porażki po ponownym przedstawieniu swojej pierwotnej rezolucji na posiedzeniu 15-osobowej Rady Bezpieczeństwa ONZ. Podczas gdy rezolucje Zgromadzenia Ogólnego odzwierciedlają opinię światową, ale nie są wiążące, głosowania Rady Bezpieczeństwa, które wymagają dziewięciu członków popierających i braku weta ze strony pięciu stałych członków - Stanów Zjednoczonych, Rosji, Chin, Wielkiej Brytanii i Francji - mają moc prawa międzynarodowego. Pozostałych 10 członków jest wybieranych regionalnie na dwuletnie kadencje i nie mają prawa weta. Ukraina nie jest obecnie członkiem Rady.

Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa było spokojniejsze niż poranna sesja, ale było godne uwagi ze względu na napięcie między Europejczykami a Stanami Zjednoczonymi, podczas gdy inni członkowie odgrywali podrzędne role. Przemówienia były nietypowo krótkie i konkretne.

Francja i Wielka Brytania najpierw próbowały opóźnić posiedzenie Rady o jeden dzień, prosząc o głosowanie, aby dać więcej czasu na rozważenie proponowanej rezolucji USA, która została rozpowszechniona w piątek. Ta prośba została odrzucona przez weta USA i Rosji. Tymczasowa ambasador USA Dorothy Camille Shea stwierdziła, że nadszedł czas, aby Rada "teraz wystąpiła i wykonała swoją pracę".

Shea nazwała rezolucję USA - która składała się tylko z kilku linii wzywających do zakończenia wojny i nie przypisywała za nią odpowiedzialności Rosji - "elegancką w swojej prostocie. (...) Ta rezolucja nie jest porozumieniem pokojowym i nie nakłada żadnych kosztów".

Europejczycy - Francja, Wielka Brytania, Dania i Słowenia - zaproponowali następnie te same trzy poprawki, które zostały przedstawione w Zgromadzeniu Ogólnym - zastąpienie słów "konflikt rosyjsko-ukraiński" słowami "pełnoskalowa inwazja Ukrainy przez Federację Rosyjską", potwierdzenie prawa Ukrainy do całego jej terytorium i potrzebę "trwałego" pokoju. Stany Zjednoczone, które wcześniej tego dnia zapowiedziały, że zawetują własną rezolucję, jeśli zostanie poprawiona w Radzie, zostały uratowane od konieczności zrobienia tego, gdy Rosja zawetowała dwa z europejskich sformułowań.

Rosyjski ambasador Wasyl Nebenzia powiedział, że uważa rezolucję USA za "krok we właściwym kierunku, inicjatywę zdrowego rozsądku, która odzwierciedla wolę nowej administracji w Białym Domu, aby naprawdę przyczynić się do pokojowego rozwiązania konfliktu".

Ostateczne głosowanie było swego rodzaju zwycięstwem dla Trumpa, przyjęte 10 głosami, podczas gdy Europejczycy wstrzymali się od głosu.

Macron w Waszyngtonie

Dwa głosowania ONZ odbyły się, gdy Trump spotkał się w Białym Domu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem na rozmowy dwustronne i wirtualne spotkanie grupy G7, a także przygotowywał się na czwartkową wizytę brytyjskiego premiera Keira Starmera.

Zapytany przez reporterów przed spotkaniem w Gabinecie Owalnym z Macronem, dlaczego Stany Zjednoczone sprzeciwiają się sponsorowanej przez Ukrainę rezolucji potępiającej Rosję, Trump powiedział: "Wolałbym teraz tego nie wyjaśniać, ale to jest raczej oczywiste".

Kiedy obaj przywódcy później zorganizowali konferencję prasową, Macron wydawał się zdeterminowany, aby nie antagonizować Trumpa, jednocześnie argumentując, że długoterminowy pokój można zapewnić tylko poprzez bycie twardym wobec Kremla. "Istnieje dobry powód, dla którego prezydent Trump ponownie nawiązuje kontakt z prezydentem Putinem" - powiedział, ale "bycie silnym i posiadanie zdolności odstraszania to jedyny sposób, aby być pewnym", że umowa pokojowa będzie "respektowana" przez Moskwę.

Rezolucja Zgromadzenia Ogólnego Ukrainy, współsponsorowana przez dziesiątki innych krajów, była siódmą zatwierdzoną przez to ciało - i pierwszą niepopartą przez Stany Zjednoczone - od rozpoczęcia wojny.

Kijów został z wyprzedzeniem poinformowany, że Stany Zjednoczone będą głosować przeciwko rezolucji Ukrainy, a żądania USA, aby rząd Zełenskiego wycofał swoją propozycję, trwały jeszcze w poniedziałek rano. Administracja Trumpa wywierała również presję na inne kraje, w tym poprzez wiadomości wysyłane przez sekretarza stanu Marco Rubio do wszystkich ambasad USA, aby głosowały przeciwko rezolucji lub wstrzymały się od głosu.

Zapytana przez reportera w Brukseli w poniedziałek, czy administracja Trumpa działa w interesie "wolnego świata", czy Rosji, Kaja Kallas, była premier Estonii, a obecnie główna dyplomatka Unii Europejskiej, zrobiła pauzę i powiedziała: "Jeśli spojrzymy na wiadomości, które nadchodzą ze Stanów Zjednoczonych, to jasne jest, że rosyjska narracja jest tam bardzo silnie reprezentowana".

Ołeksandr, 40-letni ukraiński oficer armii, prowadzący operacje wywiadowcze w rosyjskim obwodzie kurskim i którego brygada jest obecnie wśród tych walczących z północnokoreańskimi siłami walczącymi dla Rosji, powiedział, że był zszokowany widząc Waszyngton w jednym szeregu z Moskwą, Teheranem i Pjongjangiem.

"Czasami czuje się, jakbyśmy żyli w postapokaliptycznej powieści science-fiction" - powiedział, wypowiadając się pod warunkiem, że zostanie zidentyfikowany tylko po imieniu, zgodnie z zasadami ukraińskiej armii.

Richard Gowan, ekspert ONZ z International Crisis Group, powiedział, że podział między Stanami Zjednoczonymi a Europą oznaczał "największy rozłam wśród mocarstw zachodnich w ONZ od czasu wojny w Iraku - i prawdopodobnie nawet bardziej fundamentalny".

rj

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor