----- Reklama -----

WolfCDL. Zostań kierowcą ciężarówki

12 marca 2025

Udostępnij znajomym:

Nowa ustawa SAVE (Safeguard American Voter Eligibility Act), promowana przez obecną administrację, wzbudza wielkie kontrowersje. Według krytyków, prawo to może uniemożliwić rejestrację wyborczą milionom uprawnionych obywateli, szczególnie kobietom, które po ślubie zmieniły nazwisko.

Ustawa ma na celu zmianę federalnej ustawy o rejestracji wyborców. Jej głównym założeniem jest wprowadzenie obowiązku osobistego okazania dokumentów potwierdzających obywatelstwo amerykańskie podczas rejestracji wyborczej, przy czym lista takich dokumentów jest bardzo ograniczona.

Choć na pierwszy rzut oka przepisy wydają się logiczne, eksperci zwracają uwagę na poważne konsekwencje. 

Według organizacji Center for American Progress, około 69 milionów zamężnych kobiet w USA zmieniło swoje nazwisko po ślubie, co oznacza, że ich aktualne dane nie są zgodne z aktem urodzenia - dokumentem kluczowym w procesie weryfikacji.

Republikanie argumentują, że ustawa ma zapobiec nielegalnemu głosowaniu przez osoby, które przebywają w USA bez uregulowanego statusu. Demokraci wskazują jednak, że problem ten praktycznie nie istnieje (mimo kilku dochodzeń po wyborach w 2020 i 2024 roku nie wyszły na jaw żadne dowody wskazujące na istnienie spisku mającego na celu zachęcanie nieobywateli do głosowania), a nowe przepisy stanowią kolejną próbę ograniczenia praw wyborczych mniejszości i innych grup tradycyjnie głosujących na demokratów.

Kto najbardziej ucierpi?

Jak wskazuje Jonathan Diaz, dyrektor ds. rzecznictwa wyborczego w Campaign Legal Center, ustawa SAVE stworzy znaczące przeszkody dla milionów Amerykanów. 

"Większość zamężnych kobiet, które zmieniły nazwisko, nie posiada aktu urodzenia czy innego dokumentu potwierdzającego obywatelstwo z ich aktualnym nazwiskiem" - wyjaśnia.

Więcej osób niż się wydaje nie ma aktu urodzenia. Gdyby jutro poproszono Amerykanów o szybkie odnalezienie paszportu, aktu urodzenia lub dokumentów naturalizacyjnych w celu przedstawienia dowodu obywatelstwa, ponad 21 milionów Amerykanów – około 9% uprawnionych do głosowania – nie byłoby w stanie tego zrobić, zgodnie z badaniem przeprowadzonym przez Brennan Center for Justice, VoteRiders, Public Wise i Center for Democracy and Civic Engagement na University of Maryland. Prawie 4 miliony obywateli amerykańskich – łącznie 2% – nie ma dostępu do żadnej formy dowodu obywatelstwa. 

Mniej niż połowa Amerykanów posiada paszport. Dane Departamentu Stanu z 2024 roku mówią, że tylko pomiędzy 45–50% społeczeństwa amerykańskiego posiada ważny paszport, co i tak jest najwyższym wskaźnikiem w historii.

Biorąc pod uwagę, że te dwa dokumenty – akt urodzenia i paszport – są podstawą rejestracji do wyborów, do tego w obydwu muszą być te same dane, trudno się dziwić, że do głosowania może nie być dopuszczona spora liczba uprawnionych do tego obywateli.

Co ciekawe, przepisy mogą uderzyć przede wszystkim w wyborców republikańskich. Badania Pew wykazały, że więcej kobiet o poglądach republikańskich niż demokratycznych decyduje się na zmianę nazwiska po ślubie. Ustawa akceptuje paszporty jako dowód tożsamości, ale problem polega na tym, że prawie połowa Amerykanów nie posiada paszportu. Co więcej, stany o najniższej liczbie posiadaczy paszportów - Wirginia Zachodnia, Missisipi, Alabama, Arkansas, Kentucky, Luizjana i Oklahoma - to tradycyjne bastiony republikanów.

Organizacja Campaign Legal Center szacuje, że ponad 21 milionów Amerykanów może mieć trudności z dostępem do dokumentów wymaganych do rejestracji wyborczej na mocy ustawy SAVE. Problem dotyczy nie tylko osób, które zmieniły nazwisko, ale również mniejszości rasowych oraz osób młodych i starszych.

Ostra wymiana zdań

Reprezentant Chip Roy nazywa krytykę ustawy "absurdalną spekulacją mediów, którym bardziej zależy na kliknięciach niż na rzeczywistości". W oświadczeniu dla Newsweeka podkreślił: "Ten projekt nie jest atakowany dlatego, że wykluczy obywateli z głosowania - nie zrobi tego. Jest atakowany, ponieważ jest niezwykle popularny wśród Amerykanów, a jego przeciwnicy chcą i potrzebują, aby nielegalni imigranci głosowali".

Z kolei Jonathan Diaz odpowiada: "Próbuje się mieć ciastko i zjeść ciastko, narzucając ten wymóg udowodnienia obywatelstwa na poziomie federalnym, a następnie mówiąc: 'Och, ale właściwie to zależy od stanów'. Tak to nie działa".

Zdaniem ekspertów, praktyczny wpływ ustawy na powstrzymanie głosowania przez osoby nieuprawnione będzie minimalny - w Georgii audyt wykazał, że zaledwie 20 (dwadzieścia) osób bez obywatelstwa spośród 8,4 miliona zarejestrowanych wyborców (0,00024%) próbowało głosować w ostatnich wyborach, z czego większość nie wiedziała, że nie ma takiego prawa (na przykład posiadacze „zielonej karty” nie zdają sobie czasami sprawy, że nie mogą głosować).

rj 

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor