22 listopada 2018

Udostępnij znajomym:

Zakończona równo sto lat temu pierwsza wojna światowa niknie w cieniu tej drugiej z lat 1939-1945. A to przecież konflikt z lat 1914-1918 nazywany jest „Wielką Wojną” (Great War) i to on wywarł ogromny wpływ na świat.

28 czerwca 1914 roku młody serbski nacjonalista Gavrilo Princip zastrzelił w bośniackim Sarajewie austro-węgierskiego następcę tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Nie wiedział wówczas jeszcze, że wraz z hukiem jego wystrzałów (i późniejszych o nieco ponad miesiąc salw armat obwieszczających początek wojny) umrze też dotychczasowy świat. XIX wiek, który symbolicznie skończył się właśnie w 1914 roku, nazywany jest często Belle époque – piękną epoką. Choć nazwa ta w zasadzie odnosi się do ostatnich trzech dekad dziewiętnastego (od wojny francusko-pruskiej w 1871 roku) i początku dwudziestego stulecia, funkcjonuje potocznie jako opis całego wieku. Był on czasem względnego pokoju (a przynajmniej krótkich wojen), ogromnego rozwoju gospodarczego i technologicznego, wielkich przemian społecznych, wzrostu literatury, sztuki i filozofii, rozwinięcia się kultury popularnej – słowem czegoś, co po latach wydawało się piękne i dobre. Zwłaszcza na tle kolejnych dekad, wypełnionych wojnami, zbrodniami i cierpieniem.

Europa czasów belle époque była kontynentem, którego większością terytorium rządziło... pięć państw: Francja, Włochy, Niemcy, Austro-Węgry i Rosja. Wielkie mocarstwa, posiadające zwykle liczne posiadłości na innych kontynentach, rządziły różnymi narodami w trochę starym stylu – na czele większości stał monarcha, który choć musiał dzielić się władzą z poddanymi, reprezentował splendor władzy i tradycję państwową. Jednocześnie wykorzystywano nacjonalizm – poczucie, że mieszkańcy tych samych terenów, posługujący się jednym językiem i posiadający wspólną kulturę, są częścią jednej wspólnoty: narodu. Nacjonalizm mógł być silnym narzędziem sprawowania władzy, mógł też jednak być bronią rządzonych. Pokazał to przykład Austro-Węgier, w których obok Niemców i Węgrów mieszkali też Czesi, Słowacy, Polacy, Rumuni, Ukraińscy, Chorwaci, Serbowie, Słoweńcy i przedstawiciele wielu innych, mniejszych nacji. Właśnie pod naporem tych różnic cesarstwo rządzone od wieków przez Habsburgów po prostu... rozpadło się.

Wielka Wojna i jej zakończenie było ostatnim prawdziwym triumfem dwóch „starych” mocarstw europejskich – Francji i Wielkiej Brytanii. Ta pierwsza po prawie pół wieku zmazała hańbę wojny z Prusakami w 1871 roku, w której żołnierze z Niemiec nie tylko przemaszerowali przez Paryż, ale także zajęli na dobre Alzację i Lotaryngię – ziemie, które dla wielu Francuzów wydawały się odwiecznie francuskie. Jednocześnie Paryż potwierdził swoją rolę w Europie, stając się główną siłą polityczną Starego Kontynentu, o której względy zabiegały nowe państwa na Wschodzie (Polska, Rumunia, Czechosłowacja) i która mogła meblować otoczenie tak, jak uznała za słuszne. Kolejna wojna światowa zakończyła się dla Francuzów zwycięstwem, ale poprzedzonym kompromitującą porażką w 1940 roku. Mocarstwowość odzyskiwali potem przez długie lata. Wielka Brytania zaś obroniła swoją pozycję najsilniejszego państwa świata – imperium, nad którym „nie zachodzi słońce”, rozciągającego się (wraz z dominiami) od Kanady, przez Afrykę, Indie aż do Australii i Nowej Zelandii. Londyn pokonał zagrażających mu Niemców i znowu mógł rozdawać karty w polityce – jak się jednak okazało, już tylko przez ćwierć wieku.

Niespodziewanym zwycięzcą wojny w Europie były Stany Zjednoczone, które przystąpiły do niej w 1917 roku. Wejście do gry potężnego amerykańskiego przemysłu i pojawienie się amerykańskich żołnierzy we Francji dodało świeżej krwi pozycyjnej i wyrównanej wojnie. Prezydent Woodrow Wilson mógł dzięki temu próbować meblować powojenny świat według swoich liberalnych przekonań. W jego rolę trzydzieści lat później wejdą dwaj inni demokraci: Franklin Delano Roosevelt i Harry Truman, którzy wraz ze Stalinem podzielą się wpływami po II wojnie światowej. Tymczasem po sukcesie 1918 i 1919 roku Ameryka... wróciła do izolowania się od Europu. Trochę musiało jeszcze zająć zrozumienie miejsca, jakie USA zajmuje w świecie.

Niemcy przegrały I wojnę światową, podobnie zresztą jak kolejny globalny konflikt. O ile jednak po 1945 roku zostały potraktowane uczciwie – dostały się pod okupację jako winne rozpętania konfliktu, jednocześnie wkrótce Stany Zjednoczone wtłoczyły w nie ogromne pieniądze, dzięki czemu RFN stało się silne. Po Wielkiej Wojnie Niemcy upokorzono, oskarżono o rozpętanie wojny (co nie było tak oczywiste), rozbrojono, okrojono i zmuszono do zrzeczenia się przemysłowej i politycznej potęgi. Utwierdzano w ten sposób niemiecki nacjonalizm i poczucie krzywdy, jednocześnie ustępstwami dając im szansę na powrót na scenę w starym stylu. Z tego narodził się nazizm i jego wojenne zbrodnie.

Chaos wojny odmienił też Europę Wschodnią. Upadła carska Rosja, uwalniając wiele narodów (w tym Polskę) od swojej tyranii. Jednocześnie zastąpiła ją Rosja bolszewicka – inna ideologicznie, ale posiadająca te same ambicje imperialne i chcąca rozszerzać swoje wpływy na świecie. To również z jej powodu wybuchła kolejna „gorąca” wojna, a potem przez prawie pół wieku trwała wojna „zimna”.

Nie da się zrozumieć XX i XXI wieku bez znajomości głośnego początku tego pierwszego – I wojny światowej. To w okopach pod Gorlicami, Verdun i nad Sommą umarł stary i narodził się nowy świat – bliski temu, w którym żyjemy.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor