Firmy produkujące żywność i artykuły codziennego użytku wyrażają obawy dotyczące tego, co może czekać amerykańskich konsumentów.
„W porównaniu do sytuacji sprzed trzech miesięcy, teraz czujemy się mniej pewnie, jeśli chodzi o kondycję konsumentów – powiedział inwestorom Jamie Caulfield, dyrektor finansowy PepsiCo.
Najwięksi producenci dóbr konsumpcyjnych obniżają swoje prognozy finansowe na ten rok, przewidując niższą sprzedaż i mniejsze zyski niż wcześniej zakładano. Dotyczy to m.in. PepsiCo (właściciela marek Frito-Lay i Quaker Oats), Kimberly-Clark (producenta chusteczek Kleenex, pieluch Huggies i papieru toaletowego Scott) oraz Procter & Gamble (wytwórcy środków takich jak Tide, Pampers czy Charmin).
To pierwsza fala raportów kwartalnych od czasu, gdy rząd nałożył na początku tego miesiąca 145% ceł na towary z Chin oraz 10% cło na wszystkie globalne importy. Dodatkowe 25% cła na aluminium uderzyło w firmy, które wykorzystują duże ilości puszek i folii.
Jeszcze do niedawna większość gigantów konsumenckich mówiła o przyszłości używając określenia „niepewność”. Teraz zaczęli podawać bardziej konkretne informacje.
Kimberly-Clark szacuje, że wojna handlowa przyniesie firmie dodatkowe 300 milionów dolarów kosztów. Procter & Gamble ostrzega, że może podnieść ceny, by zrekompensować nowe wydatki. Z kolei Chipotle zauważyło, że zaniepokojeni klienci zaczęli ograniczać zakupy burrito.
„W lutym zaczęliśmy dostrzegać, że podwyższony poziom niepewności odczuwany przez konsumentów zaczyna wpływać na ich nawyki zakupowe” – powiedział inwestorom Scott Boatwright, dyrektor operacyjny Chipotle. „Widoczne było to w naszych badaniach ilości odwiedzin, gdzie głównym powodem rzadszych wizyt w restauracjach była chęć oszczędzania z powodu obaw o sytuację gospodarczą”.
Wielu gigantów konsumenckich polega na Chinach, jeśli chodzi o opakowania, surowce i inne elementy łańcucha dostaw. Ci, którzy produkują w Stanach Zjednoczonych, muszą teraz zmierzyć się z cłami odwetowymi nakładanymi przez inne kraje.
„Niepewność wywołuje u konsumentów postawę ostrożną i pełną niepokoju” – powiedział Noel Wallace, prezes Colgate-Palmolive, podczas piątkowej rozmowy z inwestorami. „Gdy niepewność makroekonomiczna rośnie, konsumenci zwykle ograniczają wydatki i ostrożniej patrzą w przyszłość”.
Wallace wskazał też na branżę turystyczną, gdzie linie lotnicze Delta i American Airlines już sygnalizują, że klienci zmniejszają budżety na podróże. Ostatecznie – zauważył – konsumenci zaczynają oszczędzać na wielu innych wydatkach.
„Widać, jak konsumenci opróżniają spiżarnie i niekoniecznie kupują dodatkową tubkę pasty do zębów czy dodatkowy żel pod prysznic, obserwując bardzo zmienne otoczenie zewnętrzne” – powiedział Wallace. Sprzedaż Colgate-Palmolive w Ameryce Północnej spadła o 3,6% w okresie od stycznia do marca.
Przewiduje on jednak, że wydatki na codzienne potrzeby odbudują się w ciągu tego roku i w 2026 roku, „w tempie odpowiadającym poziomowi zaufania konsumenckiego”.
Wskaźnik nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan, zaktualizowany w piątek, wskazuje na gwałtowny spadek optymizmu co do przyszłości amerykańskiej gospodarki. W kwietniu nastroje spadły o 8% w porównaniu z marcem i aż o 32% w porównaniu ze styczniem. Bez względu na poglądy polityczne, więcej osób spodziewa się pogorszenia swoich finansów osobistych i wzrostu inflacji w tym roku.
W marcu inflacja nadal się obniżała – ceny konsumpcyjne wzrosły jedynie o 2,4% w stosunku do roku poprzedniego i nawet nieznacznie obniżyły się względem lutego. Spadły ceny benzyny, biletów lotniczych oraz samochodów używanych.
Sprzedaż detaliczna, kluczowy element amerykańskiej gospodarki, w marcu odnotowała jednak znaczący wzrost – napędzany zakupami samochodów i drogich produktów, zanim ewentualne podwyżki cen związane z cłami zaczęły obowiązywać. Ekonomiści zauważają, że długotrwały okres niskiego bezrobocia i rosnących dochodów pomógł Amerykanom utrzymać skłonność do zakupów.