Był jednym z największych wodzów dawnej Rzeczpospolitej. Rzucił na kolana Rosję, zajmował najważniejsze urzędy, starał się obronić Kresy. W początkach października minęło 400 lat od śmierci hetmana Stanisława Żółkiewskiego.
Rzeczpospolitą Obojga Narodów zamieszkiwały tysiące takich szlachciców jak on. Stanisław Żółkiewski herbu Lubicz, syn Stanisława i Zofii Lipskiej, urodził się w 1547 roku niedaleko Lwowa w średniozamożnej rodzinie. Nie wywodził się z magnaterii – jego ojciec nie był posiadaczem licznych dóbr, wpływowym politykiem czy lokalną gwiazdą. Młody Stanisław miał przed sobą w zasadzie trzy drogi kariery: żołnierza, gospodarza-lokalnego polityka lub duchownego. Szczytów by jednak nie osiągnął, gdyby nie wsparcie kogoś bliskiego jego rodzinie.
Tym kimś był Jan Zamoyski – podobny jemu średni szlachcic, który dzięki wykształceniu, talentom politycznym i kontaktom zdobył sobie wpływową pozycję. Zamoyski był w czasach panowania króla Zygmunta II Augusta liderem tzw. ruchu egzekucyjnego, który skupiał średnią szlachtę przeciwko magnatom na drodze do wzmocnienia państwa. To tam, jako utalentowany mówca i przebiegł rozgrywający, zbudował kapitał, który procentował przez następne kilkadziesiąt lat. Zdobyte nadania królewskie pomogły mu stworzyć potęgę finansową, a kolejne urzędy (sekretarza królewskiego, podkanclerzego i kanclerza) dały mu wpływ na państwo.
Dwudziestoletni Stanisław Żółkiewski został dworzaninem Zamoyskiego i za jego wsparciem sam zaczął karierę – podobnie zresztą jak ojciec, który w latach 80. XVI wieku został wojewodą, zapewne dzięki wsparciu wpływowego przyjaciela. Młodszy Żółkiewski zajął się tym, do czego prawdopodobnie najbardziej go ciągnęło, czyli wojaczką. Jako oficer wojsk Rzeczpospolitej walczył we wszystkich wojnach toczonych od koronacji króla Stefana Batorego – bił się ze zbuntowanymi Gdańszczanami, brał udział w świetnie zorganizowanych wyprawach przeciwko Moskwie, razem ze swoim patronem pokonał też w 1588 roku pod Byczyną wojska austriackiego arcyksięcia Maksymiliana, który próbował zostać królem Polski. W tym ostatnim boju został nawet ciężko ranny. Gdy trzeba było aresztować buntującego szlachtę Samuela Zborowskiego, misję tę polecono właśnie Żółkiewskiemu.
Jan Zamoyski w czasach króla Stefana Batorego wyrósł na drugą osobę w państwie. Kierował nie tylko polityką zagraniczną jako kanclerz, ale także wojskiem jako hetman wielki koronny. Zdobył przy tym ogromny majątek, który przeznaczył m.in. na zbudowanie Zamościa, zbudowanego według wszystkich renesansowych zasad „miasta idealnego”. W czasach Zygmunta III Wazy pozycja kanclerza (który osadził go na tronie) osłabła, gdyż młody król ze Szwecji odsuwał go od wpływów. Udało mu się jednak przeforsować swoją kandydaturę na hetmana polnego koronnego – swojego wojskowego zastępcę. Został nim właśnie Stanisław Żółkiewski. Od tej pory jego wysiłki skupiły się na obronie granicy południowo-wschodniej przed napadami Tatarów krymskich – podporządkowanych Turkom koczowników, żyjących z łupienia pogranicza ukraińskiego i uprowadzania ludzi sprzedawanych potem jako niewolnicy.
Kanclerz Zamoyski zmarł w 1605 roku odsunięty już od decydującej roli w państwie. Na czele wojska dalej stał Żółkiewski, i w tej roli wyruszył on na swoją najważniejszą wojnę. Od 1609 roku Rzeczpospolita była zaangażowana w konflikt z Rosją, która pogrążona była w chaosie spowodowanym niestabilnością władzy. Zygmunt III Waza chciał to wykorzystać. Żółkiewski prowadził działania osłaniające oblężenie ważnej twierdzy w Smoleńsku i w ich ramach doprowadził 4 lipca 1610 roku do bitwy pod Kłuszynem z głównymi siłami rosyjskimi wspieranymi przez Szwedów. Przeciwko niecałym 3 tys. polskich żołnierzy (w większości husarzy) stanęło 35 tys. żołnierzy wroga. Po7lski dowódca postawił na ofensywność – jego kawaleria wykonywała wielokrotne szarże na liczniejszych, chociaż słabszych Moskali i po trzech godzinach zmusiła ich do ucieczki. Szwedów po ciężkich walkach też udało się przegnać do obozu, a walczących wśród nich najemników… nakłonić do przejścia na polską stronę. Triumf okazał się totalny, armia rosyjska się załamała, w Moskwie obalono cara Wasyla Szujskiego i otwarto bramy przed Żółkiewskim.
Ostatecznie Polacy nie zawładnęli Rosją, a polska załoga Kremla skapitulowała po dwóch latach. Żółkiewski był już jednak znowu zaangażowany w politykę na południowym-wschodzie. Bronił polskich granic przed Tatarami i angażował się w napiętą politykę w Mołdawii – małym księstwie leżącym między Polską a Turcją. W 1618 roku został wreszcie mianowany hetmanem wielkim i kanclerzem – osiągnął w ten sposób pozycję swojego wielkiego patrona. Na jego wzór założył też prywatne miasto, Żółkiew, która stała się siedzibą jego rodu.
W 1620 roku hetman Żółkiewski po raz kolejny wyruszył do Mołdawii, chcąc zabezpieczyć granice Rzeczpospolitej przed niebezpieczeństwem ze strony Turcji. Ze swoją armią stanął pod Cecorą naprzeciw siłom turecko-tatarskim. Zdradzony przez sojuszników mołdawskich, musiał poskramiać niezdyscyplinowanych magnatów biorących udział w wyprawie. Zadecydował o zorganizowanym odwrocie w kierunku kraju, przed samą granicą Polacy wpadli jednak w panikę i zostali otoczeni przez Tatarów. Ponad 70-letni hetman nie chciał uciekać – zabił swojego konia i w towarzystwie przybocznych zginął 7 października 1620 roku na polu bitwy. Zapisał się tym w historii – jako zwycięski wódz i żołnierz, który nie zna strachu.
Tomasz Leszkowicz