Któryś z ukraińskich polityków zwrócił się poprzez media społecznościowe do E. Muska mniej więcej tak: my tu walczymy o cały demokratyczny świat, ale nie mamy internetu, bo nam wróg zepsuł. Możesz coś z tym zrobić?
Musk odpowiedział bardzo szybko - satelitarny internet już macie, a potrzebne do niego urządzenia w drodze.
I rzeczywiście, wkrótce w Kijowie pojawiła się wielka ciężarówka pełna anten i innych gadżetów.
Podobno Putin nie spodziewał się, że Ukraina mu się oprze. Podobno nie spodziewał się, że świat zareaguje na jego poczynania. Bo to we Francji przygotowania do wyborów, Niemcy mają nowego kanclerza, w Ameryce, wiadomo, prezydent ma kiepskie notowania. Na to liczył. Tymczasem politycy dość szybko pozbierali siły, postanowili nałożyć sankcje jakich świat nie widział. Nawet Szwajcaria się dołączyła, nawet Niemcy i nawet prezydent Biden podczas orędzia o stanie państwa wreszcie ogłosił, że także nad USA rosyjskie samoloty nie mogą latać.
Chyba jednak nie tylko Putin nie spodziewał się, że na wroga ruszą nie tylko państwa i politycy. Ruszyły też korporacje. Tak, te oskarżane przez nas o pazerność, o niepłacenie podatków, o wiele różnych grzechów. Podczas drugiej wojny światowej różne koncerny przez długie miesiące zaopatrywały Niemcy w samochody, chemikalia, w stal, mimo że pochodziły z krajów alianckich. Jedna z wielkich amerykańskich firm nawet starała się po wojnie o odszkodowanie, bo jej zakłady, umieszczone na terenie Niemiec, zostały podczas działań wojennych zbombardowane, zdaje się - przez Anglików! Takie to były dzieje.
Teraz? Teraz korporacje pokazują Putionowi palec. Maersk mówi, że nie będzie wysyłał do Rosji kontenerów. Podobnie Hapag Lloyd. Będą tylko transportować żywność i pomoc humanitarną. W Chorwacji i Słowenii likwidowane są oddziały któregoś z banków rosyjskich. FedEx odmawia współpracy i Apple, a organizatorzy imprez odwołują koncerty z udziałem rosyjskich artystów. Nawet Hollywood - Warner Bros, The Walt Disney Co, Sony Pictures rezygnują z moskiewskich premier swoich nowych filmów. Google nie chce u siebie kanałów z rosyjską propagandą, nie publikuje map, które mogą pomóc wojskom agresora. Nawet barmani pokazali tu w lokalnej telewizji, jak wylewają rosyjską wódkę do sedesu. Choć wiadomo, że rosyjska z nazwy, może być produkowana tu, także w Illinois.
Kluby i związki sportowe również nie chcą w zawodach uczestników z Rosji. Doczekaliśmy się nawet decyzji piłkarzy, choć tam chodziło o grube pieniądze od rosyjskiego sponsora. Jednak - nie. Nie chcą ich. Tak jak federacje judoków nie chcą Putina!
Wiatru w żagle tej antyrosyjskiej akcji z pewnością dodają anonimowi hakerzy zrzeszeni w wolnym związku Anonymus. Mówią o sobie, że są hakerami aktywistami, czyli hactyvistami. Działają z terenu różnych państw. A pomysły mają fantastyczne! Na przykład jacht samego W. Putina, który nosił nazwę "Graceful" przechrzcili na "FCKPTN", przejęli jego komunikację i nadają w świat informacje, że jacht stoi u brzegów Wyspy Węży (tej, którą wsławili ukraińscy marynarze, każąc się rosyjskim... pocałować) i kieruje się zgodnie z nowym kursem: "To hell". Czyli - do piekła!
Ostatnio przejęli stacje elektrycznego ładowania samochodów na trasie z Moskwy do Petersburga, ładowanie wyłączyli, ale za to w ładowarkach wyświetlają informacje o sytuacji na Ukrainie. Rosja, jak wiadomo, swojego społeczeństwa nie informuje o tym, co jej wojska na Ukrainie wyprawiają, więc hakerzy także potrafią przejąć strony rosyjskich mediów i nadawać obrazy z Ukrainy, grać ukraiński hymn. Przejęli połączenie ze stacją kosmiczną, odcięli łączność z satelitami szpiegowskimi. Straszą, że ujawnią listę agentów Putina działających w różnych państwach.
Trolle rosyjskie też oczywiście próbują się włączyć do tej akcji. Nawypisywały ostatnio, że Anonymus ma wyczyścić ludziom konta, zabrać pieniądze. Wywołało to oburzenie, Anonimowi oświadczyli, że złodziejami nie są, pracują za darmo, dla dobra ludzkości. I jeszcze pokażą!
Oglądamy tę wojnę głównie poprzez internetowe relacje i reporterów i świadków, którzy filmują, wrzucają do Internetu. Obraz wyłania się z tego dziwny: dlaczego nie ma rosyjskiego lotnictwa? Czy Rosja jeszcze to lotnictwo do akcji wprowadzi? Druga niewiadoma to zadziwiający brak informacji, filmów, choćby zdjęć obrazujących działania wojska ukraińskiego. Dlaczego?
"Można się domyślać, że doniesienia z frontu są kształtowane tak, aby nie podsunąć Rosjanom za dużo danych. Ministerstwo Obrony Ukrainy niewiele mówi o działaniach wojsk pancernych i zmechanizowanych, o artylerii lufowej i rakietowej. Dla podbudowy morale większość sukcesów przypisuje się formacjom obrony terytorialnej, a jednocześnie maskuje się komunikacyjne działania regularnych, silnie uzbrojonych wojsk", napisał w "Polityce" Michał Fiszer, w artykule "Siódmy dzień wojny". Czyli niby dużo się mówi i pisze, ale - ostrożnie!
Jest w tej wojnie jeszcze nie jeden niezwykły element, bo i my ludzie jesteśmy dziś inni, niż byliśmy lata temu. Czy ktoś kiedyś słyszał, by żołnierzom wziętym do niewoli kazać dzwonić do matki?! Teraz nie tylko dzwonią, teraz proponuje się tym matkom, by - najlepiej od strony Polski, podjechały do granicy Ukrainy i tych swoich biednych, często głodnych sołdatów odebrały. "Nie walczymy z dziećmi"!
Oby ten koszmar skończył się jak najszybciej!
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.