Rosja dzieli swój internet jak może, by nie pozwolić na dostęp do prawdziwych informacji swoim obywatelom.
Ostatnie wydarzenia powodują częste rozłamy internetu nie tylko w Rosji, ale i na całym świecie. Kraje popierające postępowanie Rosji starają się, by prawda nie wyszła na jaw. Kraje pozostające w opozycji, tworzą swoje warstwy internetu, by publikować to, co do popularnych mediów nie może trafić – filmy, zdjęcia, dokumenty i inne, często przerażające rzeczy pokazujące, jak ogromna jest skala koszmaru, który przeżywają Ukraińcy.
Jednym z pierwszych działań Rosji było ograniczenie dostępu swoim mieszkańcom do Facebooka i Twittera. Z drugiej strony wymienione media społecznościowe oraz YouTube i TikTok same zaczęły zabierać dostęp do rosyjskich mediów państwowych na wniosek 27 państw wspierających Ukrainę. Rosja na mocy ustawy o suwerennym internecie, którą prezydent Władimir Putin podpisał w 2019 roku, zaostrzyła kontrolę nad siecią państwową, by rząd mógł podejmować działania mające na celu cenzurowanie niewygodnych dla niego materiałów i wyłączanie mediów społecznościowych.
Fragmentacja internetu zwana potocznie „splinternetem” ujawniła różnice w podejściu poszczególnych państw do technologii niższego i wyższego poziomu. Świat nieustannie dąży do nieuniknionego w przyszłości paraliżu najpotężniejszych środków łączności i komunikacji stworzonych przez ludzkość. Specjaliści obawiają się, że jeśli ten trend się utrzyma, internet, jaki znamy na co dzień, zamieni się w narodowe wyspy, które nie będą musiały być połączone ze sobą.
Internet wciąż działa tak, jak lata temu. Obejmuje ponad 30 tysięcy małych sieci połączonych ze sobą i udostępnianych przez podmioty takie jak giganci technologiczni, dostawcy internetu, uniwersytety czy rządy. To standardy internetowe regulują sposób, w jaki dostajesz e-maile, zdjęcia na komunikatory internetowe czy wiadomości, przeskakując z jednej sieci na drugą, czasem mijając setki z nich po drodze.
Technolodzy od długiego czasu walczą z fragmentacją. Do podmiotów, które próbują uniemożliwić dalszy podział należą między innymi Komisja Europejska, Internet Society, Internet Engineering Task Force (IETF), nadzorca europejskiego rejestru internetowego. Wszyscy ci sprzeciwili się na przykład chińskiemu poparciu dla centralizacji standardów internetowych, które uważali za sprzeczne z etosem sieci rozproszonej. Jednak chiński Firewall jest uważany za najpotężniejszy na świecie przejaw kontroli internetu i systemu monitorowania działań w nim podejmowanych. Kraj używa zapory do blokowania amerykańskich mediów społecznościowych czy treści dotyczących protestów w Hongkongu.
W obecnej sytuacji, która ma miejsce na Ukrainie, wiele ograniczeń pochodzi z liberalnych demokracji, takich jak Unia Europejska. Pomimo powszechnie uważanych za dobre intencji, każda zmiana regionalizacji internetu tworzy nowe bariery złożoności, kosztów i użytkowania sieci. Ograniczenia te różnią się zależnie od wielu czynników oraz danego kraju. Chiny narzuciły odgórną cenzurę rządową, Indie zablokowały dostęp do chińskich aplikacji, były prezydent Donald Trump chciał zakazać aplikacji TikTok i WeChat, a Rosja wymusiła usunięcie aplikacji do głosowania ze sklepów Google i Apple.
Wojna na Ukrainie zmieniła zasady działania internetu przeciwko takim problemom jak powszechna dezinformacja. Po rosyjskiej inwazji Unia Europejska ograniczyła dostęp do rosyjskich mediów kontrolowanych przez państwo. Rosyjskie prawo zastrzega wyłączność do strumieniowania filmów wideo służących obsłudze mediów państwowych, a sankcje USA zablokowały Apple Pay i Google Pay dla niektórych klientów rosyjskich banków.
Istnieją dwa standardy technologiczne – DNS oraz BGP, które kontrolują komunikację między telefonami, komputerami, serwerami i urządzeniami sieciowymi. DNS zapewnia tłumaczenie nazw czytelnych dla człowieka na system numeryczny, który może odczytać urządzenie sieciowe. BGP natomiast pozwala udostępniać sieciom nazwy innych sieci, z którymi jest połączona. Dowód potęgi DNS i BGP miał wyraz w zeszłym roku, kiedy to z powodu błędu konfiguracji Facebook zniknął na pewien czas z internetu.
Wiele osób chciałoby używać standardów internetowych do atakowania Rosji. Głównymi chętnymi do ich użycia są ukraińscy urzędnicy planujący odcięcie rosyjskich połączeń internetowych, w których na co dzień udostępniane są propagandowe materiały. Niestety jest to trudne do zrealizowania, ponieważ internet jest zaprojektowany tak, by krążyć między sieciami przerywanymi, które nie są zdefiniowane geograficznie.
Odcięcie Rosji od internetu nie jest wspierane przez kluczowe organizacje, które są integralną częścią operacji DNS. „Na środki komunikacji nie powinny mieć wpływu wewnętrze spory polityczne, konflikty międzynarodowe ani wojny” – powiedział zarząd RIPE, niezależnej organizacji wspierającej infrastrukturę sieci internet.
Źródła: cnet.com, ripe.net, businessinsider.com.pl, cyberdefence24.pl
Adrian Pluta
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.