Dla Europy Zachodniej „Wielka Wojna” była tylko jedna – toczyła się w latach 1914-1918 i powszechnie nazywana jest pierwszą światową. Dla całego pokolenia było to przełomowe doświadczenie i groźne otwarcie okrutnego XX wieku. 11 listopada mija kolejna rocznica zakończenia działań wojennych na froncie zachodnim tego konfliktu.
Europa początku XX wieku składała się w zasadzie z kilku potężnych mocarstw oraz szeregu pobocznych państw o średnim bądź małym rozmiarze. Mocarstwa te, oprócz Wielkiej Brytanii i Francji, zajmujących mniej więcej to samo terytorium co dzisiaj, kontrolowały ogromne terytorium. Zjednoczone w 1871 roku Niemcy, rozciągające się od Prus Wschodnich, Wielkopolski i Śląska na wschodzie, po zdobytą na Francuzach Alzację i Lotaryngię na zachodzie, były potęgą militarną i największą gospodarką na kontynencie. Cesarstwo rosyjskie zaczynało się już pod Kaliszem, Sosnowcem i Włocławkiem i kontrolowało ogromne obszary Ukrainy, krajów nadbałtyckich i Finlandii. W środku Europy leżały Austro-Węgry, wielonarodowe państwo Habsburgów zamieszkiwane przez Austriaków, Czechów, Polaków, Węgrów, Słoweńców, Chorwatów, Bośniaków, Rumunów i Ukraińców.
Stosunki między pięcioma mocarstwami był przy tym bardzo napięte. Austro-Węgry i Rosja rywalizowały na Bałkanach, chcąc jak najsilniej rozciągnąć na tę część Europy swoje wpływy. Francja dyszała żądzą odwetu na Niemcach za wojnę 1870-1871 roku, w której została upokorzona. Niemcy dążyły do wzmacniania swojej potęgi, w tym morskiej, co nie podobało się Wielkiej Brytanii. Dyplomacja doprowadziła do wyłonienia się dwóch bloków militarnych – Trójprzymierza (Niemcy, Austro-Węgry i Włochy, które potem zdradził swoich sojuszników) oraz Trójporozumienia (Rosja, Francja, Wielka Brytania). Obydwie strony starały się poprawić swoją sytuację, dążąc do wojny – kwestia jej wybuchu wydawała się pewna, nie spodziewano się jednak konsekwencji, jakie przyniesie.
Iskra na wielką beczkę prochu, jaką była ówczesna Europa, spadła 28 czerwca 1914 roku. Tego dnia w Sarajewie serbski nacjonalista w Bośni, Gavrilo Princip, zastrzelił wizytującego miasto arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, austro-węgierskiego następcę tronu. Przyczyna tego była lokalna, wydarzenie to miało jednak konsekwencje globalne. Austro-Węgry wystosowały ultimatum wobec wspierającej terroryzm Serbii i zaatakowały ją w miesiąc po zamachu. W obronie Belgradu stanęła Rosja, a to spowodowało dołączenie do wojny Niemiec. Tym wojnę wypowiedziała Francja. Wkroczenie armii niemieckiej na terytorium Belgii, przez które chciała pomaszerować na Paryż, doprowadziły do zaangażowania się w konflikt Wielkiej Brytanii. W ciągu kilku dni bałkańska awantura zamieniła się w wojnę światową.
Początkowo wydawało się, że będzie miała ona podobny charakter jak dotychczasowe wojny na europejską skalę. Wszystkie strony podeszły do wybuchu konfliktu z entuzjazmem, widząc szansę dla swojego państwa na osiągnięcie triumfu nad „odwiecznym wrogiem”. Wiwatujące tłumy na dworcach z perspektywy kolejnych lat wydawały się szaleństwem, dobrze jednak oddają nastroje ówczesnych Europejczyków, wierzących, że na Boże Narodzenie wrócą z frontu do domów. Niemcy szybką ofensywą ruszyli na Paryż. Rosjanie wkroczyli do Prus Wschodnich. W obydwu wypadkach ataki te zostały powstrzymane – Francuzi zmobilizowali się i nad Marną zatrzymali armię kajzera, Niemcy zaś ściągając swoje siły zadali bolesną porażkę wojskom Mikołaja II. W ciągu kilku miesięcy stało się coraz bardziej oczywiste, że wojna nie skończy się tak szybko.
Winne było to, co jak się wydawało miało przynieść tak szybkie rozstrzygnięcie wojny – nowoczesna technika. Wszystkie armie uzbrojone były w karabiny maszynowe, ciężką artylerią, a wkrótce także gazy bojowe, czołgi i samoloty. Potężna siła ognia dusiła w zarodku każdy manewr, wymuszając toczenie wojny pozycyjnej. Pod koniec 1914 roku front zachodni i wschodni przeorały linie okopów, wzmacnianych schronami i zasiekami z drutu kolczastego, w których kryły się setki tysięcy żołnierzy obydwu bloków militarnych. Każda próba ataku była niszczona w zarodku przez huraganowy ogień maszynowy i artyleryjski. Jedna i druga strona nawet jeśli dzięki daninie krwi zdobyła jakiś teren, to wkrótce była z niego wypierana.
Pierwsza wojna światowa stała się wojną materiałową, prowadzoną na wyniszczenie – wygrali ci, którzy mieli więcej zasobów ludzkich i gospodarczych. Rosjanie, po serii upokarzających klęsk, odpadli z wojny w wyniku rewolucji 1917 roku. W tym samym momencie na pomoc Brytyjczykom i Francuzom przyszli Amerykanie, których żołnierze po roku zjawili się na froncie zachodnim, przeważając stosunek sił walczących stron. Niemcy, chociaż jeszcze niepokonane w polu, osłabły tak, że również tam wybuchła rewolucja – zaczęli ją zresztą zbuntowani marynarze, którzy dość mieli głodu i bezsensownej wojny. W takiej sytuacji musiało dojść do zawieszenia broni, podpisanego w wagonie kolejowym w Compiègne 11 listopada 1918 roku.
Teoretycznie wojnę wygrali alianci zachodni, jednak w praktyce przegrały wszystkie mocarstwa – Rosja utonęła w pożodze rewolucji, Austro-Węgry rozpadły się, Niemcy zostali okrojeni z terytorium i upokorzeni, a Brytyjczycy i Francuzi musieli mierzyć się z długami i traumą. Nowa Europa wyglądała inaczej, a konflikty między narodami wciąż się tliły, doprowadzając po dwudziestu latach do niemieckiej żądzy odwetu i wybuchu nowej, jeszcze bardziej okrutnej wojny światowej.
Tomasz Leszkowicz