19 października 2022

Udostępnij znajomym:

„Mój cel: nie kopiować. Stworzyć nowy styl, barwy świetliste i lśniące, odnaleźć w moich modelach elegancję”.

Ja, Tamara - …a potem długo, długo nic i nikt. Dlaczego? Bo Tamara Łempicka nie pozostawia nam złudzeń, co do swej wyjątkowości i być może, można to przekonanie poddać wątpieniu, ale niezaprzeczalnym faktem jest, iż rozpoznawalność jej stylu jest nadzwyczajna, a skoro tak, to nie pozostaje nam nic innego. jak uznać jej nadzwyczajność, bo cóż jest ważniejsze dla artysty, od oryginalności jego stylu? Nic.

Wyjątkowa linia, mistrzostwo kreski, niezwykła dbałość o szczegół, perfekcja perspektywy, nadzwyczajna umiejętność łączenia europejskiej tradycji wielkich mistrzów malarstwa z najnowszymi trendami w sztuce, dar prowokowania widza przy jednoczesnym schlebianiu jego gustom – to wszystko składa się na wyjątkowość stylu obrazów Łępickiej oscylującym gdzieś pomiędzy perfekcją renesansu i baroku poprzez kubizm do fenomenu art deco.

Ale Ja Tamara, Grzegorza Musiała to nie jest tekst krytyczny, sytuujący Łempicką w horyzoncie naznaczonym historią sztuki, ale opowieść o kobiecie niezwykłej, żyjącej w jeszcze bardziej niezwykłych czasach. O czym zatem jest powieść Ja, Tamara?

Odpowiedź może dziwić – bo książka Grzegorza Musiała jest o przesłuchiwaniu kaset magnetofonowych. Dziwne? Raczej tak, bo kto jeszcze nagrywa czy przesłuchuje kasety? Wszystko przecież jest już dostępne w wersji telefoniczno-cyfrowej, a zatem co i jak i po co?

Żeby wyjaśnić sobie te zawirowania w czasie i przestrzeni, musimy cofnąć się do miasta Cuernavaca w Meksyku, gdzie Łempicka spędziła ostanie lata, swego intensywnego życia. Było ono już wtedy mniej dynamiczne i dzięki temu miała czas na swoiste przeszukiwania niestraconego czasu. Znakomity pomysł autora powieści – bo „Ja, Tamara. Powieść o Tamarze Łempickiej” to sfabularyzowana biografia jednej z najciekawszych i najbardziej znanych polskich malarek – wykorzystuje, nieistniejące przecież, nagrania jej wspomnień, które wymusza na niej Victor Manuel, w powieści ukryty od imieniem Pablito. Dzięki temu chwytowi literackiemu, to, czego nie ma, jest i cudownie przeistacza się magiczną historię, która obezwładnia nas intensywnością doświadczeń artystki w czasach zarazy od rozbawionego Petersburga tuż przed koszmarem rewolucji, a potem poprzez ten koszmar, do Skandynawii, aż do ukochanego Paryża, Włoch, Stanów i jeszcze paru innych miejsc na świecie.

Życie Tamary Łempickiej jest gotowym scenariuszem na wieloodcinkowy serial telewizyjny lub pełnometrażowy film sensacyjny, wojenny, romans, kryminał, film historyczny czy edukacyjny. Najlepiej byłoby połączyć wszystkie te gatunki i stworzyć coś na kształt wojny i pokoju, produkcji o potędze namiętności, zaplątanych w czasach burzy i naporu.

Jak możemy przeczytać w jednej z recenzji: jest to fascynująca powieść o największej polskiej malarce, Tamarze Łempickiej (1898 - 1980). Genialne obrazy i arcybarwne życie. Podróże do Włoch, Niemiec, Ameryki. Dramatyczne okoliczności wydostania się z bolszewickiej Rosji za cenę, która, jak przekonująco pokazuje Grzegorz Musiał, nie pozwoli już nigdy uzyskać spokoju. Pytanie - czy Tamarze na życiowym spokoju zależało? Na ołtarzu sztuki składała ofiary, które prowadziły do wyniszczenia. Była ona niebywałym kłębowiskiem sprzeczności. I świadkiem epoki. Znała wszystkich wielkich artystów, którzy w okresie międzywojennym w Paryżu mieszkali i do Paryża zjeżdżali: Pablo Picasso, André Gide, Jean Cocteau, Gertruda Stein, Coco Chanel, Marlena Dietrich. Ekscentryczna Tamara w powieści Musiała to postać absolutnie niepodległa, skrajnie odważna, swoją niezależnością często raniąca najbliższych.

Łempicka demaskuje mielizny części paryskiej bohemy znajdującej się pod urokiem i wpływami sowieckiej Rosji, jednocześnie wchodzi w ten świat, nie potrafi sobie niczego odmówić, a szczególnie narkotyków i zapładniających ją twórczo erotycznych podbojów, z których łatwo się rozgrzesza. Grzegorz Musiał namalował postać, którą najpierw chcemy potępić, by za chwilę wielbić”. (z: noty wydawniczej)

Koncept nagranych wspomnień Łempickiej nadaje powieści zadziwiająco mocny efekt autentyczności, co jest zupełnie niesamowite, bo dzięki temu pomysłowi, czytamy je w ułudzie faktu, który jest przecież fikcyjny. Gdyby nie idea nagrywania, można by mieć zasadne wątpliwości, co do prawdziwości dialogów, wygłaskanych czy pomyślanych opinii, wiarygodności przytaczanych faktów i opisu równych postaci czy wydarzeń. Magnetofonowe nagrania przemyśleń Łempickiej dotyczących jej losów i tego, co na nie się składa, pozwalają nam czytać tę złudną powieść jak pamiętniki pisane jej ręką.

Zadziwiające znajomości, fenomenalna umiejętność uwodzenia, podróże w czasie pożyczonym, talent wielki i wypracowany, desperacja i determinacja, erotyczne ekscesy - to tylko niektóre ze spraw i rzeczy, o których „słyszymy” z ust samej Łempickiej, gdy Victor Manuel czyli Paulo nagrywa je w rezydencji Trzy bambusy w Cuernavace, nieopodal wulkanu el Popo (Popocatépetl), który zawsze ją fascynował, niepokoił i irytował i nad którego kraterem kazała rozrzucić swoje prochy.

Na nic jednakowoż zdałyby się pomysły z nagrywaniem wspomnień i na nic byłyby wszystkie inne zabiegi i wysiłki narracyjne, które autorowi zajęły parę lat, by doprowadzić je do powieściowej perfekcji, gdyby nie postać Tamary Łempickiej – kobiety nieodgadnionej i pełnej właściwości, której balansowanie na granicy dobrego i złego wychynęło z zamętu historii w coś poza dobrem i złem.

„Tamara zawsze podkreślała swoje polskie pochodzenie, mimo że jej więzi z krajem właściwie zanikły pod koniec lat 20. XX wieku, od czasu rozwodu z Tadeuszem Łempickim. Wielokrotnie dziennikarze i biografowie przypisywali jej tożsamość Rosjanki, czemu Tamara, a później rodzina artystki, konsekwentnie zaprzeczała. Dzisiaj najczęściej pisze się o Łempickiej jako o obywatelce świata – kosmopolitycznej kobiecie w nieustającej podróży. W 1942 roku przyjęła obywatelstwo USA. Była mieszkanką Rosji, Francji, Stanów Zjednoczonych Ameryki i Meksyku. Podobno do końca życia świetnie mówiła po polsku. Mimo że wychowywała się głównie w Moskwie, musiała rozmawiać po polsku z babką, z matką, z siostrą i mężem. Jako baronowa Kuffner (po drugim mężu) na swoich przyjęciach w Hollywood czy Nowym Jorku w latach 40. serwowała gościom bigos! […] Na początku lat 30., po rozwodzie z Tadeuszem i rozstaniu z Irą, pogrążona w depresji artystka postanowiła spędzić czas w odosobnieniu. Planowała wstąpić do zakonu. Na miejsce pobytu wybrała klasztor w Parmie we Włoszech. Była zdecydowana, aby zostać tam na dłużej, jednak kiedy zobaczyła uduchowioną twarz matki przełożonej, zapragnęła ją koniecznie namalować. Sztuka dała jej siłę, aby od nowa zacząć budować swoje życie”. (za: Sylwia Zientek, Tamara Łempicka. Dziesięć nieznanych faktów na jej temat, w: niezłasztuka.net)

Tamara Łempicka, jej nieustanne wzloty i rzadsze upadki zamotały rzeczywistość z fikcją tak spójnie, jak zrobił to w swej powieści Grzegorz Musiał. Zagubieni w tłumaczeniu, zostajemy uwiedzeni i ostatecznie porzuceni, jak wiele z tych postaci, z którymi miała ona do czynienia w swym niezwykłym życiu.

Ja, Tamara, Grzegorz Musiał, wyd. Zysk, 2020

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor