Warszawa wspominała, jak co roku, swoich bohaterów. Na Placu Piłsudskiego odbył się koncert “Nie - zakazanych” piosenek. Tysiące i tysiące śpiewających warszawiaków, a z nimi cała Polską, bo można było słuchać i oglądać, dzięki różnym transmisjom. Nawet tu, w Chicago, w radiu 1030 i 1300 AM - na żywo!
Wśród organizatorów tego koncertu - Muzeum Powstania Warszawskiego. Przypuszczam, że wielu z nas już to Muzeum widziało, zwiedzało, podziwiało.
Jest nowoczesne, jest imponujące, jest pomyślane tak, by opowiadać o Powstaniu pokoleniom kolejnym, nowym, młodym, by wiedzieli i pamiętali.
I tak dużo się w tym Muzeum i z jego udziałem - dzieje! 10 sierpnia w sali pod Liberatorem będzie tam spotkanie z Agnieszką Cubalą, autorką książki “Artyści 44”. Łatwo zgadnąć, że zebrane są tam opowieści o Powstańcach - artystach, aktorach, muzykach, śpiewakach.
Wcześniej Muzeum zaprasza też na wycieczkę rowerową szlakiem Batalionu AK ‘Golski”, a 5 sierpnia na doroczny marsz ulicami warszawskiej Woli. W tej części Warszawy Niemcy zamordowali podczas Powstania około 50 tysięcy mieszkańców. Marsz wyruszy ze Skweru Pamięci (u zbiegu ulic Leszno i Aleja Solidarności), a zakończy się w Parku Powstańców Warszawskich. Tam przy pomniku “Polegli Niepokonani” Muzeum organizuje wystawę “Zachowajmy ich w pamięci”.
Natomiast na stronie internetowej Muzeum od 2021 roku prowadzony jest długofalowy projekt “Korzenie Pamięci”, którego celem jest stworzenie “społeczności potomków Powstańców, opiekunów wspomnień, marzeń i wartości przekazanych przez Powstańców”.
Jest tam już kilkadziesiąt rozmów z dziećmi, wnukami, rodzeństwem, po prostu z krewnymi Powstańców. Wyłania się z tych opowieści obraz polskich rodzin dotkniętych wojną, tragedią, bohaterstwem i strachem. Wspomina córka, której matka do lat 80-tych nie ujawniła swoich powiązań z Armią Krajową. Wspominają dzieci, których rodzice niewiele mówili, skąpo dzielili się wspomnieniami, jedni nie byli w stanie, inni - z obawy o los najbliższych. Czyjaś matka zaś opowiadała stałe i przy każdej okazji… Siostra jednej z pań nie mogła zapomnieć obrazu rannego, umierającego na jej oczach chłopaka. Inna osoba opowiada o śmierci dziadka, który zginął ratując jednego ze swoich podwładnych żołnierzy. Ojciec napisał książkę, ale nie wymieniał tam żadnych nazwisk, no bo wiadomo. Są tam żarty, są historie romansów, jest ucieczka żaglówką do Szwecji (to już za komuny), przewijają się też nazwiska osób znanych i popularnych, bo to wiadomo Warszawa, a wśród uczestników Powstania i wśród ich potomków wiele jest takich postaci.
Czy Powstanie miało swój dalszy ciąg w losach tych ludzi, tych rodzin? Z pewnością. Ktoś nie mógł zrobić kariery zawodowej, ktoś udawał, że jest kimś innym, albo: babcia nigdy się nie uśmiechała, została sama z trójką małych dzieci. Wnuki wyrastały w tej atmosferze żałoby, nienazywanych zbyt dokładnie wspomnień, bo przecież jeszcze później znęcali się nad nimi komuniści.
Całe więc pokolenia, całe polskie rodziny wyrosły wśród tej pamięci, tych obrazów. To dla nich historia ich własna, domowa, rodzinna. Bywa, że szczęśliwa, bo dziadek - Powstaniec jest dla swoich wnuków najmilszym kompanem, ale i wzorem szlachetności.
Wśród sztandarów, zniczy, salw honorowych, przemówień i odznaczeń przewija się właśnie ta rodzinna, domowa historia. Widać ją było i podczas tegorocznego koncertu na Placu Piłsudskiego. Te dzieciaki siedzące u stóp Powstańców, te uśmiechy! I łzy.
Idalia Błaszczyk
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.