Instrukcja przekazywana w starym dowcipie brzmiała prosto: nakryć się białym prześcieradłem i wolniutko czołgać się w stronę cmentarza. Tak mieliśmy postępować w przypadku ataku nuklearnego.
Pojawiły się te dowcipy jednak już po zakończeniu, czy też pod koniec zimnej wojny. Wcześniej nie było tak wesoło. I tu, w USA, i w Polsce byliśmy instruowani, co robić, jak się zachować, gdyby politycznym adwersarzom odbiło i użyli broni atomowej. Co nam radzono? Co sami sobie zalecaliśmy? Dzieciom w szkole, żeby schowały się pod ławkę. Mieszkańcom powstających dopiero w Polsce blokowisk - by schowali się do schronów. Pamiętam - takie dziwne domki ze spadzistym daszkiem, ustawione były pomiędzy blokami, ale tylko niektórymi. Zdaje się, że tymi, które budowano najwcześniej. Później, między młodszymi blokami, już tych daszków nie było. Dzieciaki, które zawsze biegały po piwnicach, bo albo zabawa w wojnę, w Powstanie Warszawskie, albo szukanie tajemnego schowka na różne tajemnicze sprawy dziesięciolatków - więc dzieciaki łatwo powynajdywały wejścia do tych schronów. W piwnicy, mniej więcej w środkowej części budynku, niezbyt duże pomieszczenie, z wyjściem bezpośrednio na powierzchnię. Ciężkie drzwi, zamykane na takie jakieś dziwne zakręcane zawory, niemal jak na okrętach podwodnych. Śmieci tam były, ktoś coś magazynował. Starsze dzieciaki tam właśnie chowały przed dorosłymi pierwsze papierosy. I wszyscy widzieli, że te schrony mają coś w rodzaju wywietrzników. Jakże więc mogłyby chronić przed promieniowaniem? Inne popularne z tamtych czasów powiedzonko: “teoretycznie tak”…
Dziś trudno już zgadnąć, czy budowano te schrony wierząc, że w razie czego się przydadzą, czy też wiedząc doskonale, że w razie czego “święty Boże nie pomoże”?
W Nowym Jorku opublikowano ostatnio Public Service Announcement, który zaleca mieszkańcom ni mniej, ni więcej tylko właśnie to: jak się należy zachować, gdyby doszło do ataku jądrowego. Zalecenia są podobne jak na wypadek tornada - ukryć się w budynku, najlepiej w jego środkowej części, trzymać się z daleka od okien. Ale są jednak różnice - umyć się, oczyścić przy pomocy mydła, szamponu, pozamykać drzwi i okna, siedzieć w środku, nasłuchiwać wiadomości. Lokalne władze zapewniają, że te ostrzeżenia nie mają związku z żadnym specyficznym zagrożeniem, chodzi tylko o uświadomienie ludzi, o przypomnienie, co robić.
Schrony już dawno zarosły chwastem. Niektóre pozamieniano na dziwaczne hotele, inne zajęli tzw. preppersi, którzy są zawsze i wszędzie gotowi na wszystko. Teraz więc pewnie gromadzą latarki, zapałki, koce, żywność i maski gazowe... W ogłoszeniach różnych zestawów żywnościowych, które mają pomóc przetrwać kilku osobom nawet kilka miesięcy, gdyby “coś” zachwiało systemem zaopatrzenia… dosłownie rozczulająca jest informację, że jest tam zawartych tyle a tyle posiłków, każdy zaś zawiera tyle a tyle kalorii…. No bo jak coś strasznego się stanie, to przecież muszę koniecznie wiedzieć, ile dostarczam swojemu organizmowi kalorii. Tak!
Każdy z nas ma teraz gdzieś z tyłu głowy pytanie - czy Putin użyje broni nuklearnej? Niektórzy nawet uważają, że lepiej prezydenta Rosji nie stawiać w zbyt trudnej sytuacji, bo wtedy, kto wie? Czyli jakoś tak: obronić Ukrainę, a Putinowi zapewnić wyjście z twarzą z tego piekła, które zgotował Ukraińcom! Żeby wilk syty i owieczka niemal cała. Boimy się! Boimy się, jak boi się każdy zdrowy człowiek w konfrontacji z szaleńcem. Nie wiemy, co zrobi, do czego jest zdolny, jaka jest granica! I znowu przypomina się stara śpiewka sprzed lat - wtedy w Polsce zastanawialiśmy się “wejdą, nie wejdą”. Obliczaliśmy prawdopodobieństwo sowieckiej interwencji w związku z naszym festiwalem “Solidarności”. Nie weszli! Generał wszedł z polskim wojskiem. Kto tym razem pomoże, co może spowodować, że nie użyje, nie zaatakuje, nie rozpęta atomowej wojny?
Nie wiadomo, nawet nie wiadomo, o jakim stopniu prawdopodobieństwa mówimy. A więc takich PSA-ów jak ten z Nowego Jorku możemy chyba spodziewać się więcej.
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.