----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

02 marca 2023

Udostępnij znajomym:

Zdjęcia i filmy, jakie obiegły media na początku lutego, były przerażające. Kłęby czarnego dymu w kształcie wielkiego grzyba unoszące się nad niewielką miejscowością East Palestine w stanie Ohio. Był to wynik wykolejenia się kilkudziesięciu wagonów pociągu przewożącego niebezpieczne chemikalia, których część przedostała się do atmosfery, wody i gleby. Aby zapobiec niekontrolowanej eksplozji, celowo zdetonowano substancję chemiczną zwaną chlorkiem winylu, która spowodowała pojawienie się ciemnego pióropuszu.

Wydarzenie to, choć brzemienne w skutkach, nie jest katastrofą ekologiczną na skalę Czarnobyla, wycieku ropy BP czy zatrucia wody pitnej ołowiem we Flint w stanie Michigan – wydarzeń, które miały bardzo wyraźny i niszczycielski wpływ na zdrowie ludzi i przyrodę. Wstępne testy przeprowadzone przez Agencję Ochrony Środowiska sugerują, że powietrze jest bezpieczne do oddychania, a woda miejska nadaje się do picia, choć kłóci się to z lokalnymi doniesieniami, które mówią o padających zwierzętach, ludziach z problemami z oddychaniem i innymi niepokojącymi zjawiskami.

Niepokojące jest choćby to, że nieznane są długoterminowe zagrożenia związane z wyciekiem. Bardzo niepokojący jest fakt, iż naukowcy nie do końca rozumieją, jaki poziom narażenia na chlorek winylu i inne związki z pociągu jest bezpieczny, ani w jaki sposób wchodzą one ze sobą w interakcje. Ponadto wiele czujników używanych do pomiaru ich stężenia nie jest wystarczająco czułych, a jak alarmują eksperci, nawet niewielkie ilości mogą poważnie zaszkodzić ludziom.

Co się stało w Ohio

Opublikowane wyniki wstępnego dochodzenia wykazały, że maszynista pociągu próbował zatrzymać skład po pojawieniu się ostrzeżenia o przegrzaniu koła, ale do tego czasu kilka wagonów już wypadło z torów. Zanim pociąg się wykoleił, minął trzy czujniki, które ostrzegały o problemach, w tym o przegrzaniu kół, ale nie osiągnęły one temperatury uznawanej za krytyczną, dopóki skład nie minął trzeciego detektora, po którym zgodnie z zaleceniami National Transportation Safety Board zaczęto hamować.

Kiedy skład się zatrzymał, załoga „zaobserwowała ogień i dym i powiadomiła o możliwym wykolejeniu” – informuje wstępny raport.

Katastrofa ekologiczno-zdrowotna

Trzydzieści osiem wagonów wykoleiło się, a 12 kolejnych zostało uszkodzonych w wyniku pożaru. Wybuchł on w wagonie z przegrzanym łożyskiem, w którym przewożono łatwopalny, plastikowy granulat. Pożar przeniósł się następnie na inne wagony. W pewnym momencie nastąpił wybuch, a w niebo uniósł się gęsty, czarny dym.

Czy jest bezpiecznie?

Cała okolica została poddana przymusowej ewakuacji. Gdy czarny dym opadł, pozwolono mieszkańcom wrócić do domów, ale do dziś nikt nie ma pewności, iż jest to bezpieczne. W okolicznych zbiornikach wodnych zginęły od tamtego czasu setki tysięcy ryb i innych zwierząt wodnych. Pojawiają się raporty, iż w promieniu kilkudziesięciu mil od miejsca zdarzenia odczuwalne są skutki wybuchu i pożaru.

Przewożony w pięciu cysternach chlorek winylu to substancja skrajnie łatwopalna i toksyczna – rakotwórcza. Jest on szczególnie groźny dla wątroby, mózgu i płuc. Chlorek winylu jest stosowany do otrzymywania polichlorku winylu, czyli tworzywa sztucznego zwanego PCV. W składzie był również akrylan butylu, substancja silnie drażniąca, uszkadzająca płuca, używana do produkcji tworzyw sztucznych i farb. Podobno dodatkowo w wagonach znajdowały się izobutylen, akrylan etyloheksylu oraz eter monobutylowy glikolu etylenowego. To nie są naturalne substancje, ale syntetyczne związki wytwarzane przez przemysł chemiczny, na szczęście większość rozkłada się w dość krótkim czasie. To dobra wiadomość.

Zła jest taka, że długoterminowe skutki wycieku będą częściowo zależeć od tego, jak szybkie i dokładne będzie oczyszczanie terenu. Ekipy wykopują zanieczyszczoną glebę i usuwają zanieczyszczenia z wody.

Zagrożenie zaczyna dotykać odległych stanów

Katastrofa wywołała obawy zdrowotne nie tylko w East Palestine, ale także w miejscach, które zaczęły przyjmować transporty skażonej ziemi i wody, gdzie znajdują się oddziały kontrowersyjnej firmy zajmującej się utylizacją tego typu odpadów.

Według EPA jak dotąd około 1,8 miliona galonów niebezpiecznych, płynnych ścieków i 700 ton odpadów stałych zostało wywiezionych do Michigan i Teksasu w celu utylizacji. Pojawiło się wiele pytań dotyczących procesu niszczenia tych substancji, sprawą w tych stanach zainteresowały się lokalne władze.

Co przyniesie przyszłość

Niezależnie od prac porządkowych trudno powiedzieć, czego mieszkańcy rejonu katastrofy mogą doświadczyć w nadchodzących latach. Jest zbyt wiele niewiadomych, o czym pisaliśmy wcześniej. Wiadomo jedynie, iż katastrofa, choć brzemienna w skutki, nie jest porównywalna do wielkich wydarzeń tego typu z przeszłości – przekonują naukowcy.

Tragedia i polityka

Szefowa grupy odpowiedzialnej za dochodzenie ostro zaatakowała niedawno „politykę” i „dezinformację” zaciemniającą według niej toczące się śledztwo. Wyraziła irytację, że w szumie wokół tego zdarzenia można łatwo zignorować istotne zalecenia dotyczące bezpieczeństwa.

„Dość polityki w tej sprawie” - powiedziała przewodnicząca National Transportation Safety Board, Jennifer Homendy, odpowiadając na pytanie dotyczące wcześniejszej wizyty Donalda Trumpa w miejscu wykolejenia, podczas której zaatakował on sekretarza transportu Pete'a Buttigiega i administrację Bidena za według niego nieodpowiednią reakcję na zdarzenie. „Nie rozumiem, dlaczego stało się to tak upolitycznione. To społeczność, która cierpi. Tu nie chodzi o politykę”.

„Istnieje wiele błędnych informacji na temat tego, co mogłoby temu zapobiec” – powiedziała. „Wszyscy zgadują. Widziałam to we wszystkich mediach, co doprowadzało mnie do szału. Te rozwiązania, wszystkie o których słyszałem, nie są żadnymi rozwiązaniami”.

Wspomniała o artykule, który pojawił się wkrótce po wykolejeniu, w którym obwiniano o to wycofanie w 2017 roku przepisu, który nakazywałby montowanie szybszych hamulców w niektórych pociągach. Powiedziała, że hamulce te nie zapobiegłyby temu konkretnie wykolejeniu, lub choćby zmniejszyły jego skutki.

Homendy dodała, że spekulacje na temat przyczyny, z których większość jest fałszywa, są podwójnie frustrujące, ponieważ w momencie opublikowania raportu końcowego jego treść i zalecenia zwykle „są ignorowane”. Chociaż NTSB bada poważne wypadki transportowe, zmiany zalecane w wyniku dochodzeń nie są wprowadzane.

na podst: vox, nytimes, nbcnews
rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor