Z Andrzejem Kulką w świat: Ekwador - Galapagos
Dziennik pisany kolorami, cz. 6: Wyspa zwana Plaza South
Majowy poniedziałek.
W kwietniu 2020 ponownie organizujmy wyjazd do Ekwadoru i na egzotyczne wyspy Galapagos, w związku z czym odżyły wspomnienia z jednej z licznych wypraw sprzed paru lat.
Z akwenu pomiędzy Baltra a Santa Cruz, gdzie staliśmy na kotwicy przez całą noc, przypłynęliśmy o poranku do cieśniny odgraniczającej dwie niewielkie wysepki Plaza South i Plaza North, wyniesione ruchami tektonicznymi ponad powierzchnię wody tuż przy wschodnim brzegu Santa Cruz. Wysepki mają kształt wyprostowanych półksiężyców zwróconych wklęsłością ku sobie. O ile brzegi wewnętrzne są łagodne, brzegi zewnętrzne tworzy stromy klif będący doskonałym schronieniem dla ptactwa. Oba skrawki lądu mają po ok. 2 km długości i 500 m szerokości. Przez środek i wzdłuż wybrzeży wiedzie 1 km szlak pieszy, pokonywany zazwyczaj spacerkiem w ciągu 2-2.5 godziny.
Wysiadamy w asyście dziesiątków morskich lwów figlujących w płytkiej wodzie i wylegujących się na rozgrzanych słońcem nabrzeżnych głazach. Te (dzikie) zwierzęta nie bardzo chcą nam ustąpić miejsca na wygodnych, gładkich i ciepłych schodkach, ale po kilku chwilach prób i błędów mamy w końcu wolny wstęp na stały ląd. Wydawane przez lwy morskie intrygujące dźwięki towarzyszyły nam zresztą przez całą noc, słyszane przez iluminatory pośród pokładowej ciszy.
Tuż przy brzegu rośnie kilka kaktusów (dużych, drzewiastych opuncji), pod którymi jak przedpotopowe stwory spoczywają iguany lądowe. Cierpliwie pozują do zdjęć, istny raj dla miłośników przyrodniczej fotografii!
Na Galapagos jest kilka odmian lądowych jaszczurów, różniących się ubarwieniem ciała, wielkością i kształtem. Legwany mają małą głowę, oczy o dobrze wykształconych powiekach, kończyny o pięciu niepołączonych błoną palcach, krótki język i ogon o długości równej tułowiowi. Występują wyłącznie w Ameryce zwrotnikowej, na Madagaskarze, wyspach Fidżi i właśnie na Galapagos. Lokalny legwan, stosunkowo duży konolof (legwan z Galapagos, Conolophus subcristatus), prowadzi naziemny tryb życia, jest bardzo powolny, ma jaskrawoczerwoną szyję, żółte kończyny i głowę. Żywi się głównie kaktusami z rodzaju opuncja, podobnie jak znany tylko z jednego miejsca legwan z Santa Fe (Conolophus pallidus). Legwany z Galapagos zostały pod koniec XIX stulecia zdziesiątkowane przez sprowadzone przez ludzi psy. Obecnie, z racji objęcia wysp ochroną jako park narodowy, nie grozi im już zagłada.
Trwam w zadumie nad unikatową fauną archipelagu. Galapagos nigdy nie były połączone z lądem stałym, co stwarzało organizmom duże trudności w kolonizacji wysp. Zwierzęta umiejące pływać lub fruwać miały oczywiście ułatwione zadanie, ale pozostałe stanęły przed ogromnym wyzwaniem. A jednak wiele z nich zdołało prędzej czy później dotrzeć na wyspy odległe od lądu aż o 1,000 kilometrów! Próbuję wyobrazić sobie te pierwsze zwierzęce organizmy, wyrzucone jak rozbitkowie na niezamieszkany jeszcze ląd, bez rywali, bez walki z innymi organizmami o pożywienie i przestrzeń do życia.
Drobne ssaki, niewielkie ptaki, gady, insekty i rośliny mogły dostać się na Galapagos na zbitkach roślinności znoszonej rzekami do morzu i dryfujących z prądami. Jest to zjawisko dość powszechnie obserwowane u wybrzeży Ekwadoru, szczególnie podczas pory deszczowej. Co ciekawe, na Galapagos nie ma płazów, gdyż ich delikatna, nawilgocona skóra nie mogła znieść długiej podróży poprzez słoną, morską wodę.
O ile obecność ptaków i morskich zwierząt nie wzbudza zdziwienia, o tyle występowanie typowych mieszkańców lądów, jak legwany czy żółwie - jest wielką zagadką. Zupełnie niedawno otrzymaliśmy dowody na istnienie podmorskiego łańcucha gór, który jako wyspy istniał 9 milionów lat temu, mniej więcej w połowie odległości pomiędzy obecnymi wyspami Galapagos a kontynentem Ameryki Południowej. To mógł być swojego rodzaju "pomost" dla migrujących na zachód gatunków, zadowalający naukowców, sceptycznych wobec “zbyt szybkiej” ewolucji zwierząt, w ciągu “zaledwie” 4 mln. lat istnienia wysp.
Podchodzimy na północny brzeg, który z wysokiego na 25 m klifu roztacza przed nami panoramę Pacyfiku i okolicznych wysp. Stromizna stwarza świetne schronienie dla morskich ptaków, na skalnych półkach widać setki gniazd mew jaskółczoogoniastych znanych tylko i wyłącznie z Galapagos. Tuż nad głowami szybują pelikany i ogromne fregaty. Nad klifem wdzięcznie przelatuje biały faeton, piękny ptak, dostrzeżony w Nowym Świecie już przez Kolumba, a zwany przez marynarzy ptakiem tropiku. Posiada jasnoczerwony dziób i podwójny ogon, a właściwie dwa pióra, o długości dorównującej ciału ptaka. Rozpiętość skrzydeł dochodzi do 1 metra, długość do 75 cm. Jednego z nich dostrzegamy w skalnym zagłębieniu, jak wysiaduje jaja.
Na licznych tutaj opuncjach siedzą zięby Darwina, a w morzu dostrzegam kilka ławic wielkich, metrowych, zielonkawych ryb (mulletów) zbierających planktoniczny pokarm z powierzchni wody, niecałe 100 m od brzegu.
W miarę trwania spaceru narasta upał, słońce ukazuje swoją równikową moc, radując amatorów opalania. O 10 jesteśmy z powrotem na pokładzie, mając kilka chwil na relaks i pływanie wokół statku. Zakładam maskę, fajkę, pletwy, neopren (bardziej z powodu brutalnych promieni słońca niż temperatury wody) i ponownie podziwiam niewiarygodnie bogaty podwodny świat. Za dwie godziny, po lekkim odpoczynku, ruszamy na kolejną wyspę Santa Fe.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka. Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, z Ekwadorem/Galapagos z polskim przewodnikiem w kwietniu 2020 roku! Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W.Belmont, Chicago IL 60634, tel. 773-237-7788, strona internetowa: www.andrzejkulka.com.