Pod wpływem ostatnich wydarzeń na nowo wraca dyskusja o polskim stosunku do Holokaustu. Warto powiedzieć przy tym, że nieprawdą jest zarówno zarzucanie państwu polskiemu udziału w Zagładzie Żydów, jak i pokazywanie Polaków jedynie jako Sprawiedliwych i bohaterów.
Ostatnia nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej wprowadza (w skrócie) nakładanie sankcji karnych na osoby obwiniające państwo i naród polski o współudział w Zagładzie czy udział w innych zbrodniach wojennych oraz pomniejszanie winy Niemców. Odpowiedzialność karna dotyczyć ma zarówno obywateli Polski, jak i cudzoziemców. Przepisy wyrosły ze zgodnego przekonania o tym, że należy zdecydowanie walczyć z nieprawdziwymi informacjami nt. wydarzeń II wojny światowej, zwłaszcza z pojawiającym się w mediach określeniem „polskie obozy śmierci”.
Zapis nowej ustawy wzbudził jednak duże kontrowersje – zarzuca się mu chęć karania wszelkich głosów krytycznych w sprawie historii polsko-żydowskiej w czasie wojny czy przynajmniej wprowadzenie tzw. efektu mrożącego („będę miał problemy, nie będę się tym zajmował”). Przeciwko ustawie protestował Izrael oraz amerykański Departament Stanu, wywołując duży kryzys dyplomatyczny, który w chwili obecnej wciąż pozostaje nie rozstrzygnięty.
Problem ten powiązany jest bardzo wyraźnie z toczącą się od lat dyskusją na temat relacji polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej. O ile w PRL temat ten był ze względów politycznych zamrożony, o tyle w latach 80. zaczął znowu się ożywiać – już w 1987 roku Jan Błoński opublikował w „Tygodniku Powszechnym” esej pt. „Biedni Polacy patrzą na getto”, w którym stawiał krytyczne pytania o stosunek Polaków do Zagłady Żydów.
Przełomem był rok 2000 i książka polsko-amerykańskiego socjologa i historyka Jana Tomasza Grossa pt. „Sąsiedzi”, która nagłośniła sprawę pogromu na Żydach dokonanego w lipcu 1941 roku w Jedwabnem przez mieszkających tam Polaków. Sprawa ta stała się bardzo głośna i kontrowersyjna – wywołała wiele sporów i polemik, ale także oficjalne przeprosiny prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Sprawa Jedwabnego otworzyła cały krytyczny nurt badań i publikacji nt. stosunków Polaków i Żydów w czasie II wojny światowej czy polskiego antysemityzmu.
Wspomniany nurt krytyczny, którego symbolem jest wspomniany Jan Tomasz Gross, zwracał uwagę na ciemne karty II wojny światowej. Chodzi m.in. organizowanie pogromów Żydów na terenach zajętych przez ZSRR po agresji niemieckiej w czerwcu 1941 roku, szmalcownictwo, (szantażowanie Żydów i osób ich ukrywających i grożenie wydaniem ich Niemcom) czy udział tzw. „granatowej policji” i chłopów w nagonkach organizowanych przez hitlerowców na ukrywających się Żydów. Ważną sprawą jest także kwestia wzbogacenia się wielu Polaków na majątku żydowskim – mieszkaniach, sklepach, zakładach rzemieślniczych czy zwykłych przedmiotach domowych. Istnienie wszystkich tych zjawisk jest potwierdzone źródłowo. Badacze „krytyczni” stawiają tezę, że potwierdza to polski antysemityzm oraz fakt, że Polacy brali współudział w Holokauście – wobec tego państwo i społeczeństwo polskie powinno przepracować tamte wydarzenia, potępić je i przeprosić.
W kontrze do tego poglądu narodziła się opowieść o jednoznacznie heroicznej postawie Polaków w czasie wojny. Historycy tego nurtu przypominają, że państwo polskie nie uczestniczyło w Zagładzie, a jej wykonawcą byli przede wszystkim Niemcy, którzy budowali obozy śmierci, organizowali getta i mordowali Żydów. Polskie Państwo Podziemne zorganizowało konspiracyjną Radę Pomocy Żydów „Żegota”, która koordynowała pomoc dla prześladowanych przez nazistów, tworząc największą w okupowanej Europie organizację humanitarną. Wielu Polaków pomagało też na własną rękę, często ryzykując życie (za ukrywanie Żydów groziła śmierć całej rodziny). Postacie takie jak Irena Sendler z referatu dziecięcego „Żegoty” czy rodzina Ulmów, zamordowana w podkarpackiej Markowej w 1944 roku za pomoc Żydom, są symbolem polskiej pomocy. 6706 Polaków (najwięcej na świecie) zostało odznaczonych medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, honorującym osoby pomagające ludności żydowskiej. Warto też dodać, że Armia Krajowa wykonywała wyroki na szmalcownikach. Fakt te, również zgodne z prawdą, mają świadczyć o pozytywnej postawie Polaków wobec Żydów i niesłuszności wszelkich zarzutów. Towarzyszy im często podkreślanie ogromu polskich cierpień w czasie wojny, a czasem również antysemityzm.
Obydwie postawy – współudział w zbrodniach i ratowanie ludności żydowskiej – miały niewątpliwie miejsce. Należy jednak stanowczo powiedzieć: zdecydowana większość społeczeństwa polskiego była tylko obserwatorem dziejącej się w czasie wojny tragedii – nie była antysemitami czy ludźmi chcącymi odnieść korzyści, ale również nie miała w sobie heroizmu, nie chciała ryzykować, żyła własnymi problemami. Na każdego Sprawiedliwego czy szmalcownika przypadało kilku (kilkunastu?) „zwykłych Polaków”, którzy nie byli ani dobrzy, ani źli, nie ze swojej winy będąc świadkami Zagłady, wywołanej przez Niemców.
Prosta alternatywa „zbrodnia kontra bohaterstwo” w przypadku relacji polsko-żydowskich w czasie wojny nie ma sensu. Mówimy bowiem o bardzo wielu postawach: jednoznacznie dobrych lub złych, wątpliwych moralnie lub wartych docenienia, czy w końcu obojętnych. Warto mówić prawdę o pomocy Żydom i tym, że „polskie obozy” nie istniały, pamiętając jednocześnie, że wielu Polaków miało też na sumieniu straszne grzechy. Bo taka właśnie jest historia – skomplikowana.
Tomasz Leszkowicz