----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

10 marca 2017

Udostępnij znajomym:

O wiele ciekawsze
- i niebudujące społecznych podziałów –
jest pytanie, dlaczego coś lubimy, a czegoś nie?

(M. Jędrasik)

Jest coś przewrotnie niepokojącego w cytowanym już uprzednio fragmencie najnowszej książki Michela Houellebecq’a „Interwencke 2”. Ten niepokój jest zatrważający, bo wynika z trafnej diagnozy autora „Cząstek elementarnych”, a trafność ta zogniskowana jest w zdaniu:

„Ten naskórkowy, powierzchowny udział w życiu świata ma zająć miejsce pragnienia, by istnieć”.

Zbiory opowiadań, które ostatnio pojawiły się na rynku wydawniczym znakomicie mieszczą się w linii interpretacyjnej naznaczonej przez Houellebecq’a, a linię tę kreśli przekonanie o zagubieniu sensowności ludzkiego tu i teraz i zastąpieniu jej bezsensownością, czy raczej pozorem sensu. Z tą przygnębiającą pustką bycia zmagamy się, nie zdając sobie sprawy, że jesteśmy w tych poszukiwaniach na straconych pozycjach, bo skazaliśmy się sami na całkowitą wolność.

Piszą o tym w zasadzie wszyscy z przytaczanych tu już wielokrotnie autorów: N. Pizzolatto (W drodze nad Morze Żółte), G. Saunders (10 grudnia), R. Tremain ((Lato zimą) czy T. Landolfi (Morze karaluchów).

Wróćmy jeszcze raz do wspomnianego cytatu:

„Śmierć Boga w świecie zachodnim stanowiła preludium do niezwykłego serialu metafizycznego, który ciągnie się po dziś dzień. Dowolny historyk mentalności byłby w stanie szczegółowo odtworzyć poszczególne etapy; powiedzmy w skrócie, że chrześcijaństwo zdołało dokonać mistrzowskiego posunięcia w postaci połączenia żarliwej wiary w jednostkę – w stosunku do listów świętego Pawła cała kultura antyczna wygląda dzisiaj na dziwnie ucywilizowana i ponurą – z obietnicą wiecznego udziału w Bycie absolutnym. Gdy ów sen się rozpłynął, podjęto różnorodne próby, aby jednostce obiecać minimum istnienia: by pogodzić sen o istnieniu, który każda jednostka nosi w sobie, z o obsesyjnie wszechobecną myślą o przyszłości.

Do dzisiaj wszystkie te próby zakończyły się porażką, a nieszczęście nadal się rozprzestrzenia.

Ostatnią z tych prób jest reklama. Chociaż zmierza do wzbudzania, prowokowania, do stawania się pożądaniem, jej metody są w sumie dość bliskie tym, które cechowały dawną moralność. Wprowadza ona bowiem jakieś straszliwe i surowe SUPEREGO, znacznie bardziej bezlitosne niż jakikolwiek dotychczasowy imperatyw, które wpija się w skórę jednostki i bez przerwy jej powtarza:

"Musisz pożądać. Musisz być godny pożądania. Musisz uczestniczyć w rywalizacji, w walce. W życiu świata. Jeśli się zatrzymasz, przestaniesz istnieć. Jeśli zostaniesz z tyłu, będziesz martwy”.

Negując jakiekolwiek pojęcie wieczności, samą siebie określając jako proces nieustannego odnawiania, reklama zmierza do unicestwienia jednostki, aby ją przekształcić w posłuszną zjawę przyszłości.

Ten naskórkowy, powierzchowny udział w życiu świata ma zająć miejsce pragnienia, by istnieć.

Reklama ponosi fiasko, mnożą się depresje, panuje coraz większy zamęt; lecz reklama nie ustaje w budowaniu infrastruktur odbioru jej przekazów. Nadal doskonali środki przemieszczania się dla istot, które nie mają dokąd iść, bo nigdzie nie są u siebie; nadal rozwija środki komunikacji dla istot, które nie mają już nic do powiedzenia, nadal ułatwia możliwości interakcji między istotami, które nie mają już ochoty wchodzić z kimkolwiek w relacje”. (s.30, Magazyn Książki)

Pozorność i pazerność istnienia skupia się w pożądaniu, a to budzi niepokój i wieczne poczucie niespełnienia i nieustannego oczekiwania na nowe i lepsze. Wrzuceni w ten kołowrót w istocie zapominamy, że nasz sposób funkcjonowania w świecie głęboko przenika absurd istnienia. Bóg umarł, jak swego czasu ogłosił Nietsche, i zostawił nas samym sobie. Wprawdzie fakty mówią co innego i to Nietsche musiał się pożegnać z tym światem, ale tak czy owak, zostawił nas w świadomości opuszczenia i samotności „poza dobrem i złem”.

Jedno z najlepszych opowiadań Nico Pizzolattiego z tomu „W drodze nad Morze Żółte” zatytułowane „Ptasi duch” zmaga się z tymi demonami w sposób niebywale literacko piękny i zatrważający. W tym otwierającym tom opowiadaniu, siłowanie się z demonami przeszłości skutkuje ucieczką w zachowania ekstremalne. Ogromna samoświadomość głównego bohatera sprawia, że tekst ten jest nieomalże podręcznikiem uczącym metod przetrwania w sytuacjach granicznych. Absurdalna śmierć ukochanej osoby, narkotykowe sesje, samodoskonalenie, ucieczka w filozofię zen i kulturę samurajów, skoki spadochronowe z dużych i bardzo małych wysokości po to tylko, by otrzeć się o śmierć, by doświadczyć czegoś z pogranicza, by na chwilę przynajmniej wykroczyć poza siebie i zapomnieć o przyczynach tych działań – wszystko to sprawia, że czytając „Ptasiego ducha” ogarnia nas poczucie magicznego współistnienia z bohaterami tekstu Pizzolattiego. Ta specyficzna „magiczność” jest uderzająco prawdziwa i autentyczna, mimo że ociera się o mit (ptasi duch to tytuł zaczerpnięty z wierzeń i legend Indian). Jest wynikiem łączenia mroku nocy (skoki odbywają się w ciemnościach) z mrokiem świadomości głównego bohatera. Wszystko ma przecież swą przyczynę, a ta czymś zawsze skutkuje (tak przynajmniej nam się wydaje i w to chcielibyśmy za wszelką cenę wierzyć). Autor „W drodze nad Morze Żółte” wydaje się mocno w tę tezę wątpić i kwestionuje ją drastycznie. Parosekundowe skoki spadochronowe z niewysokich obiektów mają nieść zapomnienie i ulgę przez swe skrajne niebezpieczeństwo balansowania na granicy życia i śmierci. Ale nie niosą i główny bohater ma tego całkowitą świadomość:

” – zaczekaj, Erica. Jeśli myślisz, że to [skok] cię uwolni od strachu, to zapomnij. Strach nie znika. Nigdy. […]

Podbiegam do barierki i patrzę w dół. Chciałbym jej powiedzieć, że to, co uznajemy za akt wolności, jest tylko symbolem naszego zniewolenia. Ale już jej nie ma. Wyrwa znika, a ja wdrapuję się na barierkę.

Czy mogłem nie skoczyć?” (s. 22)

Całe opowiadanie napisane jest w pierwszej osobie, co pogłębia jeszcze wrażenie obcowania z zapisem świadomości konkretnego człowieka, który zmaga się sam ze sobą i innymi. To zmaganie jest fascynującym procesem budowania własnej samoświadomości w oparciu o doświadczenia i przemyślenia tych, którzy są znacznie dalej w procesie samodoskonalenia.

Kontynuacja w przyszłym tygodniu.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor