Z Andrzejem Kulką w świat
Odkurzamy wspomnienia czekając na lepsze czasy, udając się w wirtualne podróże poprzez najpiękniejsze zakątki świata. Był już przedsmak Alaski, Rio de Janeiro, zaliczony rzut oka na Nepal, a dzisiaj Japonia, gdzie nie będzie nam dane dotrzeć pod koniec marca 2020, ale szykujemy się ostro na wizytę w jesieni!
Jest jesień, listopad. Wiadomo, że Kraj Wschodzącego Słońca posiada swój niepowtarzalny klimat na wiosnę, kiedy kwitną wiśnie, ale jesień na wyspach japońskich potrafi być równie piękna, o czym możemy się przekonać na własne oczy w ciągu kilku najbliższych dni. Idziemy na dworzec kolejowy, gdzie zaskakuje nas widok ruchomej, ciemnej ludzkiej ściany. To odziani w szare garnitury biznesmeni ruszają do pracy, ze skupioną twarzą, w milczeniu. W tym kraju na ruchliwym dworcu jest to poranna normalka, dla nas - mieszkających w USA - zupełna egzotyka!
Wchodzimy na peron shinkansena, z namiarami na skład Hikari do centralnego Tokio. Z biciem serca oczekujemy widoku sławetnego pociągu-pocisku, który od 1959 roku wrył się na stałe w świadomość lokalnych podróżnych i światowej opinii turystycznej. W końcu... jest, w cichym szumie nadjeżdża smukły dziób lokomotywy ciągnącej kilkanaście wagonów. Wygląda jak paszcza krokodyla! Wsiadamy do czystego, nowoczesnego wnętrza i na trasie pokonywanej w 6 minut do centralnego Tokio nie mamy nawet nadziei, aby odczuć prędkość potwora. Nad wspaniałością podróży najszybszymi kolejami świata możemy rozmarzyć się godzinami, jednak czeka nas dzisiaj wizyta w Nikko, w przepysznym sanktuarium szogunów, w związku z czym temat japońskiego kolejnictwa odkładam na później. Po 50 minutach docieramy do Utsunomiya i przesiadamy się na lokalny pociąg w kierunku Nikko. Tym razem, wygodnie siedząc w połowie pustym wagonie możemy z okien podziwiać krajobraz miasteczek i wsi, a w oddali zalesione, okraszone kolorami jesieni wzgórza. Na najwyższych szczytach widać śnieg!
Na zabytkowy, drewniany dworzec kolejowy w Nikko wtaczamy się po 40 minutach jazdy. Ten oryginalny w kształcie budynek - jak się okazuje - został zbudowany w 1915 roku i zaprojektowany przez znanego nam dobrze z Chicago słynnego amerykańskiego architekta Franka Lloyda Wrighta. Robimy zdjęcia i kierujemy się w prawo, ulicą pełną uroczych domków, sklepów i restauracji, aby w końcu dojść do rzeki Daiya i świętego mostu Shinkyo spinającego jej strome brzegi. To właśnie w tym miejscu, 16 wieków temu buddyjski mędrzec Shodo Shonin, w drodze do świętej góry Nantai przekroczył spienione wody na grzbiecie dwóch ogromnych, okiełznanych węży i założył pierwszą w okolicy świątynię. Oryginalny most zbudowano w 1636 roku, lecz zniszczyła go powódź, a podziwiana dzisiaj, kryta czerwoną laką wierna rekonstrukcja datuje się dopiero z 1907 roku. Tuż za mostem rozpoczyna się teren parku narodowego Nikko, światowe dziedzictwo kultury UNESCO, gdzie trzy spośród wielu świątynnych kompleksów nie powinny ujść uwadze żadnego szanującego się turysty: Toshogu, Futarasan oraz Taiyuin. W ambitnym planie chcemy je ujrzeć, wszystkie!
Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka
Autor jest właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki z polskim przewodnikiem po całym świecie (również do Japonii) w listopadzie 2020. Bliższe informacje na stronie internetowej www.andrzejkulka.com lub pod nr tel. 773-237-7788.