Z Trampem przez Amerykę
Kult Voodoo jest prawdopodobnie tak stary jak kontynent afrykański, zaś słowo to znaczy tyle samo co „Bóg Stwórca” lub „Wielki Duch”. W czasie swego długiego istnienia przechodził liczne przeobrażenia: od rytualnych ofiar ludzkich czy zwierzęcych, poprzez ociekające krwią wampiry, na diabelskich świątyniach kończąc, będąc niewyczerpanym tematem wielu książek i jakże modnych obecnie filmów grozy, nie zawsze prawdziwie oddając zasadnicze sedno jego działania. W istocie bowiem Voodoo jest niejako kultem uczestnictwa w rzeczywistym sensie istnienia polegającym na lepszym zrozumieniu naturalnych procesów zachodzących w życiu oraz sił żywotnych własnego organizmu.
Zakładając, że wszystko posiada duszę, Voodoo w swych ekstatycznych i różnorodnych obrzędach pragnie nawiązać kontakt ze światem nadprzyrodzonym, pozamaterialnym. Tzw. spirytyzm zakłada możliwość zjawisk psychicznych i fizycznych niezgodnych z obowiązującymi prawami przyrody.
Dzisiaj miliony praktykujących kult Voodoo na wszystkich kontynentach całego świata – głównie Afryki, Wysp Karaibskich, Oceanii czy obu Ameryk, w najprzeróżniejszych formach, często zmieszanych z elementami religii katolickiej, starają się swą wiarą i obowiązującymi rytuałami w procesie samodoskonalenia stać się jednostką „wyzwoloną”, wolną od wszelkich nakazów, zakazów i schematów życia ziemskiego – jakkolwiek zasadnicza droga do „samouzdrowienia” przebiega zawsze i ostatecznie w pojednaniu z Bogiem pod każdą jego postacią.
Około 1510 roku rozpoczęła się era handlu niewolnikami. Setki tysięcy czarnych wywożonych z zachodniego wybrzeża Afryki z rejonu dzisiejszego Senegalu, Gwinei i Konga lądowały ostatecznie na ziemi kontynentu północno-amerykańskiego, by zasilić armię niewolników, głównie na plantacjach bawełny. Wyrwani nagle i brutalnie ze swej własnej ziemi, regionalnych praktyk i tradycji kulturowo-religijnych, niejednokrotnie przymusowo i bezprawnie chrystianizowani, próbowali kultywować swe mistyczne, nieznane jeszcze białym obrzędy na nowym gruncie swej nędznej egzystencji. Ich właściciele, panowie życia i śmierci z reguły nie pozwalali na to, traktując swych poddanych jako prymitywnych dzikusów, niezdolnych do wyselekcjonowania w swym życiu ziemskim pojęcia duchowości. W potwornym ujarzmieniu ich jedyną nadzieją pozostała tylko absolutna wiara i cel pojednania z Bogiem pod wszelką jego postacią. Wśród rozbitych plemion i rodzin znaleźli jedność i ulgę w swych rodowych obrzędach rytualnych.
Określenie Voodoo użyte zostało po raz pierwszy przez plemię Fon w Dahomeju oraz nigeryjskie Yoruba w ich świętym mieście Ile-Ife. Wyznawcami tego kultu stawać się zaczęli stopniowo mieszkańcy sąsiednich plemion i państw: Senegalu, Mandingo, Etiopii czy Sudanu.
Voodoo wyznaje jednego najwyższego Boga – absolutnie abstrakcyjnego i wszechmocnego z niewymierną jak dotąd wprost siłą. Pod nim – tzw LOA (słowo pochodzi od francuskiego Loi – prawo), czyli duchy sprawujące władzę nad wszystkimi sprawami naszego świata: w kwestii rodziny, miłości, szczęścia, zdrowia, pracy, zbiorów i łowów gwarantując sukces w przypadku złożenia im stosownej ofiary. Każdy LOA (duch) preferuje swój odrębny owoc lub warzywo, kolor, numer, dzień tygodnia itp. Pojawia się również wśród elementów natury: wiatru i deszczu, błyskawicy i grzmotu, w rzece i oceanie, nieokreślonych drzew i kamieni.
Ludy pierwotne czciły ich i słuchały radząc się w każdych poczynaniach, żyjąc w przekonaniu i wierząc święcie, że otrzymane decyzje służą i zabezpieczają przed przykrymi konsekwencjami przeciwności i złośliwości losu.
Pierwotni Afrykańczycy nie zostawili żadnej spuścizny w postaci pism świętych lub przekazów pisanych tzw. skryptów, lecz bogata i głęboka mitologia Voodoo egzystuje wiecznie w licznych poświadczeniach lub zdumiewającej pamięci i poetycznej zdolności umysłowej tzw. Gritos (starych) przekazujących swą wiedzę tajemną młodszym pokoleniom. Faktycznie ich życiem rządzi odpowiedni kodeks i szczególne uduchowienie.
Szalenie skomplikowany system wróżenia nosi nazwę IFA.
W 1809 roku z powodu rewolucji na Haiti wielu mieszkańców wyemigrowało na Kubę, skąd większość docelowo wylądowała na gruncie północno-amerykańskim w bagnistym stanie Luizjana. Właśnie tu, a w szczególności w Nowym Orleanie znaleziono podatny grunt na kultywowanie Voodoo łącząc się z wyznawcami Ducha Węża – Damballach. Wyjątkowo unikalna mieszanka francuskich, hiszpańskich i indiańskich kultur na tych terenach przyczyniła się do rozkwitu Voodoo, którego niejako głównym ośrodkiem stał się i jest do dzisiaj Nowy Orlean.
Marek Brzeziński
Tramp Travel
Tel. 414-207-3800
www.tramptravelusa.com