W swoich cyklicznych pogadankach radiowych, czestych publikacjach w srodkach masowego przekazu i wystapieniach telewizyjnych spotkalam sie z wieloma problemami, trudnosciami i kwestiami, ktore wymagaly obszernego wyjasnienia. Dotyczyly one uregulowania statusu imigracyjnego, wygaslych wiz, otrzymania pobytu stalego w Stanach Zjednoczonych, przyjecia obywatelstwa amerykanskiego czy tez procedury laczenia rodzin. Zajmuje sie sprawami imigracyjnymi wiele lat i chetnie dziele sie z moimi rodakami zdobytymi informacjami i doswiadczeniem. Sprawy imigracyjne sa dla nas wszystkich bardzo istotne - dotycza kazdego z nas. Zdobycie dokladnych i prawidlowych informacji przed rozpoczeciem zalatwiania czegokolwiek jest bardzo wazne. Bez tego ani rusz, tym bardziej, ze wsrod imigrantow krazy wiele niescislych informacji, nie wiadomo skad i gdzie zdobytych, rozglaszanych czesto przez osoby, ktore nie znaja prawa imigracyjnego, ktore gdzies cos zaslyszaly i chca sie popisac, ze cos niecos wiedza na temat prawa imigracyjnego lub calkiem po prostu sa nieuczciwe.
Artykulu tego nie chcialabym jednak poswiecac cytowaniu przepisow dotyczacych skladania petycji, odnawiania zielonej karty, sprowadzania rodziny z Polski i innych krajow, loterii wizowych czy formalnosci zwiazanych ze skladaniem o obywatelstwo. Chcialabym natomiast podzielic sie z Panstwem spostrzezeniami i obserwacjami zaczerpnietymi z moich codziennych kontaktow z klientami.
Bardzo rzadko w swoich wystapieniach radiowych, telewizyjnych lub na lamach prasy zajmuje sie psychologiczna lub etyczna strona zwiazana z decyzja opuszczenia wlasnego kraju i zamieszkania na przyklad w Stanach Zjednoczonych, czy tez decyzja ubiegania sie o obywatelstwo amerykanskie. Wedlug mnie ubieganie sie o obywatelstwo innego kraju, w ktorym mieszkamy wiele lat i ktory stal sie naszym drugim domem, nie powinno byc podejmowane jedynie z checi odniesienia korzysci materialnych. Nie chcemy przeciez byc tylko goscmi w tym kraju, czy za takich byc uwazani. Tutaj pracujemy, tutaj placimy podatki, tutaj czesto rodza sie nam dzieci, tutaj je wychowujemy, tutaj sie zestarzejemy i byc moze, ze tutaj umrzemy i zostaniemy pochowani. Poswiecmy zatem zagadnieniu ubiegania sie o obywatelstwo wiecej czasu, aby po otrzymaniu obywatelstwa amerykanskiego stac sie prawdziwym i pozytecznym obywatelem kraju, ktory dal nam bezpieczne schronienie i umozliwil dalsze, czesto korzystniejsze zycie.
Stany Zjednoczone sa panstwem, ktore dalo i daje schronienie wielu z nas. Przyjezdzaja tu osoby kierujace sie roznymi pobudkami, czy to ekonomicznymi, politycznymi, czy osobistymi. Imigranci zbudowali ten kraj, ktory stal sie jednym z najbardziej wplywowych na swiecie. Jest wiec z czego byc dumnym. Dobrze byc obywatelem kraju, z ktorym wszyscy na swiecie sie licza. Dlaczego wiec z tego nie skorzystac? Podjelismy przeciez decyzje: mieszkamy tutaj i czesto mieszkamy wiele, wiele lat. I chociaz jest nam czasem smutno, ze nie mieszkamy w Polsce, nie wracamy. Wielokrotnie nie mamy po prostu do czego wracac. Mozna wiec tylko przychylnie i serdecznie wyrazic sie o kraju, ktory dal nam bezpieczne schronienie, gdzie po przebytych trudnosciach zwiazanych z adaptacja, ulozylismy sobie nowe czasami lepsze zycie. Zrobmy wiec jeszcze jeden krok i zostanmy obywatelem Stanow Zjednoczonych, angazujmy sie i badzmy aktywni w zyciu politycznym i spolecznym tego kraju.
Z wieloletnich moich obserwacji wynika, ze nie interesujemy sie i nie bierzemy w wystarczajacym stopniu udzialu w zyciu politycznym czy spolecznym Stanow Zjednoczonych. Dowodem tego jest chociazby ostatnia akcja, ktorej celem bylo wyrazenie sprzeciwu (poprzez np: wykonanie telefonu do Hotline specjalnie w tym celu zalozonej) wobec dwoch projektom nowych ustaw wniesionych do Kongresu Stanow Zjednoczonych, ktorych celem jest zreformowanie prawa imigracyjnego i ograniczenie imigracji do tego kraju. W Stanach Zjednoczonych mieszka 9 milionow Polakow, czy tez Amerykanow polskiego pochodzenia, stanowimy wiec dziewiata co do wielkosci grupe etniczna. Ponadto wedlug Spisu Powszechnego z 1990 roku liczba Polakow wzrosla o 1,1 miliona w ciagu dekady 1980-1990. W siedmiu stanach ludnosc pochodzenia polskiego liczy w kazdym z nich ponad 500 000, w kolejnych 10 stanach mieszka w kazdym ponad 100 000 Polakow. Najwiecej Polakow zamieszkuje stan Nowy York, bo az 1,181,106. Zaraz za nim jest stan Illinois - 962,827, nastepnie stan Michigan - 889,527, stan Pennsylvania - 882,348, stan New Jersey - 626,506 itd.
W samym tylko Chicago mieszka 83,529 osob, ktore mowia po polsku, a w powiecie Cook, w ktorym znajduje sie Chicago, mieszka 124,170 osob mowiacych po polsku.
Natomiast w akcji, ktora opisalam powyzej wziela udzial tylko garstka. Dlaczego? Moze bylo to spowodowane krazaca dezinformacja, a moze dlatego, ze uwazamy, ze organizacje polonijne lub ktos jeszcze inny powinien za nas to zrobic. A moze dlatego, ze nie wierzymy w skutecznosc takich akcji. A moze jeszcze dlatego, ze zamiast wspolnie dazyc do celu walczymy miedzy soba, piorac publicznie brudy, leczac urazone ambicje, wprowadzajac jeszcze wieksze zamieszanie. A moze wszystko naraz, bo nie sadze, aby tylko garstce zalezalo na zachowaniu uzyskanych wczesniej przywilejow i praw umozliwiajacych np. polaczenie sie z rodzina.
Podobnie zreszta zachowujemy sie w trakcie wyborow powszechnych. Obywatel, ktory dba o swoj kraj, interesuje sie tym, kto zostanie prezydentem, senatorem, kongresmanem, burmistrzem czy radnym miejskim itd... Przeciez te osoby reprezentuja JEGO interesy w rzadzie. Wykorzystuje w ten sposob jedna z najwiekszych zdobyczy demokracji: PRAWO DO GLOSOWANIA. Nie musimy o nie walczyc, jak w krajach, gdzie jest dyktatura lub gdzie, jesli nawet dochodzi do wyborow powszechnych, to przewodniczy temu oszustwo i korupcja. Dlaczego wiec nie korzystamy z tego przywileju, ktory wywalczyli sobie i nam wczesniej przybyli imigranci. Oni rozumieli, jak wazne jest kontrolowanie tego, co robi i postanawia rzad i kto w nim zasiada. Chcieli wspolrzadzic!
Nie glosujac, nie tylko nie mamy wplywu na to kto zostanie prezydentem Stanow Zjednoczonych, gubernatorem czy senatorem naszego stanu, ale rowniez na to, jakiego i jakiej jakosci wyksztalcenie otrzymaja nasze dzieci, czy sprowadzimy swoich najblizszych do Ameryki i ... czy smieci sprzed domu zostana wywiezione sprawnie i na czas. Natomiast glosujac mozemy zdecydowac, kto zarzadza budzetem szkol, kto jest szefem administracji miejskiej, kto zarzadza systemem wodnym i kanalizacyjnym lub kto bedzie nas i nasze interesy reprezentowal w Kongresie Stanow Zjednoczonych. Czy nie jest to dziwne, ze przy takiej liczbie Polakow mieszkajacych w Chicago i okolicach, nie mamy w rzadzie NASZEGO reprezentanta, ktory by NAS rozumial i walczyl o NASZE potrzeby?
W ostatnich wyborach lokalnych bylo paru kandydatow i co sie z nimi stalo? Po prostu nie zostali wybrani, bo nie mieli NASZEGO wystarczajacego poparcia.
Obywatel amerykanski wie, ze ma wplyw na to, jakie prawa sa ustanawiane, jak beda traktowane jego potrzeby i przywileje, nie tylko na plaszczyznie ogolno-krajowej, ale i lokalnej czy stanowej.
Rzad Stanow Zjednoczonych sklada sie z wladzy wykonawczej, ustawodawczej i sadowniczej. Wladza wykonawcza to Prezydent, ustwodawcza to Kongres, a sadownicza to Sad Najwyzszy. W taki sam sposob dzieli sie rzad stanowy, tylko ze wladza wykonawcza to Gubernator, ustawodawcza to Kongres Stanowy, a sadownicza to sady stanowe. Byc obywatelem tego kraju to znaczy wspolrzadzic. Zastanowmy sie, jaka wiec mamy wladze glosujac. Wladze, ktora nie tylko obejmuje obszar Stanow Zjednoczonych, ale caly swiat, bo przeciez liczyc sie z nami musza inne panstwa. Jestesmy potega militarna i jednym z najbogatszych krajow na swiecie. Sami rowniez mozemy byc czescia organizmu podejmujacego decyzje, poprzez ubieganie sie o prace federalne lub wygrana w wyborach. Ktoz nas w tym zatrzyma?
Konstytucja Stanow Zjednoczonych rozpoczyna sie slowami: "WE THE PEOPLE..... czyli "MY LUDZIE.... To "MY" zobowiazuje kazdego z nas. To "MY" Jest zbiorowym "JA".